sobota, 1 lutego 2014

Rozdział 52


- Pojebało cię? – wrzasnęłam. – Postaw mnie!
Nie reagował. Wyszedł na dwór. Wszędzie biało od śniegu. Stanął ze mną przed zaspą…
Chyba tego nie zrobi…
- Żartujesz, prawda? – powiedziałam ze śmiechem.
- Tak? – zaśmiał się i wrzucił mnie w zaspę.
Byłam na niego zła, chciałam krzyczeć… Ale wpadłam na lepszy pomysł…
- Ał! Boli mnie kręgosłup.. – syknęłam. – Pomóż mi wstać. – prawie się popłakałam. Czego się nie robi, dla osiągnięcia satysfakcji?
Zlitował się nade mną i podszedł, aby mnie przenieść do domu. Gdy się schylił pociągnęłam go i takim oto sposobem, wylądował obok mnie.
- Zołza. – zaśmiał się i rzucił we mnie śniegiem. Nie zdążyłam zamknąć oczu i śnieg dostał mi się do oczu.
Moja definicja szczęścia to umiejętność sprostowania swojej wyobraźni
Przez chwilę nic nie mówiłam bo piekły mnie oczy..
- Pokaż, sieroto. – zaśmiał się i chwycił moją twarz dłońmi. Zaczął lekko wycierać moje oczy. Czułam się dziwnie. Miał takie ciepłe ręce. Nagle jego twarz znacznie się zbliżyła do mojej. Dotknął moich ust swoimi wargami. Dobrze, że się ocknęłam, bo mogłoby się to skończyć bardzo źle…
Nagle widzisz tyle utraconych szans. Słów na które już jest za późno.
Otrzepałam się ze śniegu i jakby nigdy nic powędrowałam do pokoju. Tam wzięłam prysznic i przebrałam się w pidżamę. Było już dość późno. Wzięłam ze sobą laptopa i pognałam na łóżko. Zgasiłam światło i usiadłam, przykrywając się kocem. Nagle zobaczyłam, że drzwi do mojego pokoju się uchylają. To Przemek…
- Śpisz? – szepnął.
- Nie, wchodź. – westchnęłam.
Zamknął drzwi i usiadł obok mnie.
 Krótka chwila i nikt z nas tego nie zmieni, a życie?
kiedyś da ci mocny znak, by je docenić.
- Przepraszam.. Nie powinienem.. – zaczął.
- To i tak nie miałoby znaczenia. – lekko się uśmiechnęłam.
Pokiwał głową, na znak zrozumienia. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę. Chyba źle się z tym czuł. Z resztą nie tylko on. To nigdy nie powinno się wydarzyć..
Postanowiłam poszukać jakiegoś mieszkania, tu w Lubinie. Dochodziła 2 w nocy, a ja dalej szukałam. Nie mogłam się skupić…Każde mieszkanie było albo za daleko hali, albo mi się nie podobało… Nagle usłyszałam jakiś hałas, tak jakby coś się przewracało.
 Zapaliłam światło i zeszłam na dół. W kuchni zobaczyłam, jak przy stole siedzi Przemek… Nie sam… Obok niego stało 0,5 litra czystej. Był zalany, ale kontaktował..
Najpierw rezygnujesz z drobiazgów,potem z większych rzeczy, a w końcu z wszystkiego. Śmiejesz się coraz ciszej, aż wreszcie zupełnie przestajesz się śmiać. Twój uśmiech przygasa, aż staje się tylko imitacją radości, czymś nakładanym jak makijaż.
Usiadłam po turecku na krześle. Jest dorosły, to jego życie.. A chyba jestem ostatnią osobą, która powinna wypowiadać się o piciu alkoholu…
- Idź spać.. Ja jeszcze posiedzę… - powiedział ledwo co utrzymując się na krześle.
- Dotrzymam ci towarzystwa. – lekko się uśmiechnęłam.
- I co nie nakrzyczysz na mnie? – jęknął.
- To twoje życie. – wzruszyłam ramionami.
- Nie obchodzę cię?
- Obchodzisz, ale uczymy się na błędach.. – lekko się uśmiechnęłam.
- Napijesz się ze mną? Tylko jeden kielonek..
- Nie.. – pokręciłam głową.
- Ze mną się nie napijesz? – zaśmiał się i wstał po kieliszek..
Prawie się wywrócił. Wstałam, aby bo przytrzymać… Jeszcze krzywdę by sobie zrobił… Gdy już wziął kieliszek dla mnie usiadł do stołu. Nalał mi. Wypiłam.
To absurd że po tym wszystkim znów zdołałaś popełnić ten sam błąd .
- Alkohol to chyba jedyne lekarstwo na moje problemy. – popatrzył tępo w podłogę.
- Alkohol jest dla tchórzów, którzy nie dają sobie rady z codziennością. Dolej mi. – podstawiłam swój kieliszek.
Spokojnie, kontrolowałam to. Tylko dwa i nic więcej.
- Byłaś kiedyś zakochana, w osobie która jest poza twoim zasięgiem? – wybełkotał.
- Tak. – westchnęłam.
Nie mamy nieograniczonych szans, by mieć to, czego chcemy. Tyle wiem. Nie ma nic gorszego niż stracić szansę na coś, co mogło zmienić twoje życie.
Pewnie domyślacie się o kim w tej chwili myślę. To może wydawać się zabawne, ale Zibi…. Chodź to już przeszłość. Piotrek jest teraz dla mnie najważniejszy..
- I co? – spytał dolewając sobie czystej.
- Przemek starczy już tego alkoholu. – jęknęłam.
Posłuchał. Nie dał za wygraną, bo ponowił pytanie. Byłam zmuszona coś wymyśleć.. Dokładnie o 3 nad ranem…
- I nic. Jakoś musiałam z tym żyć. – wzruszyłam ramionami.
Żeby osiągnąć szczęście, trzeba przeżyć cierpienie.
- Dlaczego nie mogę być szczęśliwy? Tylko z tą jedną…? – schował twarz w dłoniach.
Usiadłam mu na kolanach i przytuliłam go. Jakoś smutno mi się zrobiło.
Nie wiem, czy jest gdzieś limit cierpień przypadających na jednego człowieka. Podobno dostajemy ich tyle, ile jesteśmy w stanie udźwignąć.
- Musisz o nią walczyć. Bo musi być wyjątkowo, skoro zrobiłbyś dla niej wszystko. – nadal go przytulałam.
- Ona ma kogoś. Nie będę rozpieprzał jej związku. Za bardzo ją kocham. Z resztą, ona nie traktuje mnie poważnie.
- Skąd wiesz?
Największą motywacją do życia, jest świadomość, że gdzieś tam jest ktoś, kto widzi w Tobie więcej niż Ty sam w sobie widzisz.
- A ty co byś zrobiła, gdybym powiedział ci, że cię kocham? Zerwałabyś z nim? – zatkało mnie. Mam nadzieję, że podał mnie, jako przykład.
Życie jest jednak kurewsko ciężkie.
- Chyba jestem złym przykładem… Piotrek jest dla mnie wszystkim… - oderwałam się od niego.
- No widzisz? To bez sensu…
- Ale ona może czuć coś innego.. – spojrzałam na niego. Nic nie powiedział. Wstał i poszedł. Przynajmniej się nie wywrócił.
Trudno mówić o szczęściu, gdy jesteśmy niezadowoleni z dzisiaj, zatroskani o jutro i rozżaleni decyzjami podjętymi wczoraj.
Już nie zasnęłam. Przemek dał mi zbyt wiele do myślenia.. Około 6.30 przebrałam się : http://allani.pl/zestaw/915623-trampki-pepe-jeans-jeansy-cheap-monday i poszłam do kuchni. Tam, zrobiłam kanapki i kawę. Przemek jeszcze chyba spał… Zostawiłam mu trochę kanapek i wyszłam na trening. Taksówką, po 10 minutach byłam w klubie. Pani Bożena kazała mi iść od razu do prezesa. Zapukałam i weszłam do środka.
Już po dwóch dniach, coś przeskrobałaś pani Bartman?
- Proszę usiąść. – powiedział dość stanowczo, co wywołało u mnie przerażenie. – Mamy dla pani przydzielone mieszkanie. Nie musi pani go przyjmować, ale to mieszkanie od klubu. Wiem, że niedawno pani się tu przeprowadziła, więc te mieszkanie przydałoby się pani..
- To bardzo miłe z pana strony. – lekko się uśmiechnęłam. – Wczoraj właśnie przeglądałam oferty mieszkań…
- I wybrała pani coś? Mam taki pomysł, że pani sobie coś wybierze, a my je pani opłacimy… To jak?
- Dobrze, zgadzam się.
Wreszcie coś swojego. Pewnie Przemek ma mnie już dość…
Poszłam do szatni i przebrałam się w strój treningowy. Następnie skierowałam się na halę. Najpierw rozgrzewka i masa innych ćwiczeń. Nie męczyło mnie to, bo lubiłam to co robię.
Przerwa. Podeszłam do miejsca gdzie stała moja woda. Upiłam łyk. Nagle poczułam, że ktoś z tyłu przysłonił mi oczy.
**********************************

Kto ogladał wczoraj skoki narciarskie? ;D Stoch pierwszy ^^
Jak wam się podoba rozdział? :)
Dziś wstawiam wam.. Kurasia :D
Jeśli czytacie mojego bloga, to komentujcie ;3 To motywuje :)
Pozdrawiam ;*

15 komentarzy:

  1. Co ten Przemek?! Kurde.... ale walnal jak kula w plot z tym porownaniem. Ale cos czuje, ze mowil prawde. Mysle, ze zakochal sie w Oliwii.
    Jesli mam racje to mieszkanie klubowe bedzie cudownym prezentem
    Czyzby Pit nie mogl dlugo wytrzymac bez swojej dziewczyny? Oby nie byl to Matt....
    Oby to wrzucenie w zaspe nie mialo powaznych konsekwencji.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę się pomieszało w życiu Oliwii. Ale kto mówił, że codzienność jest łatwa i kolorowa :) z niecierpliwością czekam na następnu. Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj czytam, czytam i bardzo lubię kolejne rozdziały:)
    No to się nam kolega zalał :D Ciekawe kto tam wpadł na ten trening, może Piter? :D
    Czekam na kolejny i pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na XXXVIII http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/

      Usuń
  4. no to się porobiło...własne mieszkanko, dobry pomysł. A czyżby te ręce należały do pita??? Pożyjemy zobaczymy czkam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Znakomity! Wydaje mi się, że Przemek zakochał się w Oliwii. Mam nadzieję, że nie spieprzy związku Pita i Oliwii. Ciekawe kto przysłonił jej oczy. Może Piotrek, a może Przemek. Tego nie wiem. Czekam na następny.
    PS. Kiedy dodasz kolejny rozdział do http://zagubiona-w-swiecie-marzen.blogspot.com/ ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o ten drugi blog, to ja już go nie piszę. Justyna zajęła się tamtym blogiem i baardzo dobrze jej to idzie :)
      Z tego co wiem, popsuł się jej komputer... ;/ I rozdziały poszły się je*ać.. Mam nadzieję, że na początku tygodnia Justyna doda nowy rozdział :)

      Usuń
  6. Super rozdział :) trochę głupio wyszło z tym przemkiem :c mam nadzieję, że Oliwka nie zrobi nic głupiego :* a na końcu, kto to może być? Może Piotrek, lub zdziwienie i to będzie Zibi? :* pozdrawiam i czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haah znów tego biednego Zbyszka męczycie? :D
      Haha zobaczymy ;3
      Pozdrawiam ;**

      Usuń
  7. Jeju jak czytam tego bloga to normalnie jestem w innym świecie :D Mam nadzieje że to Pit przysłonił oczy Oliwi <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej, jak miło <3 Cieszę się, że ci się podoba :)

      Usuń