wtorek, 4 lutego 2014

Rozdział 53


 Szybko odkręciłam się w tył. I zobaczyłam tam.. Piotrka.. Tak, mojego Piotrka..
- Co tu robisz? – przytuliłam go.
- Tęsknię. – jęknął.
Niesamowite uczucie, tęsknota za czyimś głosem, tym jak dobiera słowa i akcentuje konkretne wyrazy.
Wszystkie oczy były skierowana na nas. Nie przeszkadzało mi to. Po tym nastąpił namiętny pocałunek. Też za nim tęskniłam.
Niestety, musiałam wrócić do treningu. Nowakowski usiadł na trybuny. Nie mogłam się skupić na grze. Chociaż, większość akcji mi wychodziła…
Gdy skończył się trening, poszłam się przebrać. Gdy się przebrałam i otworzyłam drzwi, zobaczyłam tam Nowakowskiego z dużym bukietem róż.
I znowu rodzi się ta potrzeba bycia z kimś, bo samemu nie daję się rady.
- Nie musiałeś. – zaśmiałam się.
- Musiałem. – odwzajemnił gest i wręczył mi kwiaty.
- To może chodźmy do mieszkania, tam coś zjemy… - zaczęłam ale od razu mi przerwał.
- Nie, porywam cię. Idziemy gdzieś.
- Gdzie? – uniosłam brew.
- Niespodzianka. – uśmiechnął się.
No tak.. Nic z niego nie wyciągnę. Wsiedliśmy do jego samochodu. Długo rozmawialiśmy. Głównie o nas, jako o związku. Piotrek nie widział problemu w tym, że żyjemy na odległość. Oczywiście, że chciałabym być blisko niego, ale wiem, że to nie możliwe….
- Gdzie jedziemy? – spojrzałam w jego stronę.
Nie odpowiadał. Ponowiłam pytanie, ale wtedy jedynie się roześmiał. Głośno westchnęłam. Zaczęłam się już niecierpliwić. Wyjęłam telefon i napisałam sms`a do Nowakowskiego.. Wiem, że to głupie… Ale przynajmniej mnie nie zignoruje…
„ Kochanie, gdzie kurwa jedziemy? :D’’
Wysłałam. Po chwili usłyszałam dźwięk wiadomości. Przez chwilę nie odczytywał.
- Może to coś ważnego… - chrząknęłam.
- Ty jesteś najważniejsza… - ach jaki on romantyczny, aż w duchu się roześmiałam.
Po kilkunastu sekundach odczytał wiadomość. Spojrzał na mnie i zaczął się śmiać.
TYPOWY NOWAKOWSKI.
- Głupia. – skwitował ze śmiechem.
- Ranisz. – skrzywiłam się.
- Głupia, kochana dziewczynka. Lepiej? – uniósł brew.
Potwierdzeniem był całus w policzek. Oliwia taka romantyczna, ach.
Chyba dojechaliśmy na miejsce bo samochód się zatrzymał. Przed nami był jakiś budynek…
LODOWISKO?
- Piotruś, żartujesz, prawda? – poker face…
- Nie.. Umiesz jeździć? – zaśmiał się.
- Nie. – pokręciłam głową.
- Nauczę cię! – na jego twarzy pojawił się wielki zaciesz.
Boże.. czuję, że wrócę poobijana. Czego się nie robi dla miłości?
Jeśli prawdziwa miłość góry przenosi, to moja miłość do Ciebie zmieni układ planet.
Weszliśmy do środka. Wypożyczyliśmy łyżwy i poszliśmy je założyć.
- Nie idę.. – przełknęłam ślinę.
Zaryzykujmy. Splećmy nasze dłonie. Pójdźmy razem w świat.
- Idziesz… Zaufaj mi. – złapał mnie za rękę.
- Piotruś, ja tu zostanę… Popatrzę sobie, jak pięknie jeździsz.. – sztucznie się uśmiechnęłam.
Nowakowski nie odpuścił. Nawet nie zdążyłam zareagować, gdy wziął mnie na ręce i postawił na lodowisku.
- Piotrek, trzymaj mnie… - złapałam się go.
Objął mnie w pasie. Obiecał, że nie puści.
- Musisz mi zaufać. Nie zostawię cię, nie puszczę… Trzymaj się mocno mojej dłoni. – wyszeptał.
Nie musisz od razu wierzyć we wszystko co mówię. Czasami mówię różne rzeczy tylko po to, żeby przekonać się, jak zabrzmią w moich ustach.
No dobraa… Złapałam za jego dłoń. Zaczęliśmy jechać na tych łyżwach. To chyba nie jest aż takie trudne.
Spytał, czy może mnie puścić. No dobra, raz się żyje..
TO JEDNAK NIE JEST TAKIE PROSTE…
Wyjebałam się. Piotrek zaczął się ze mnie nabijać. Podniósł mnie. Byłam na niego zła. Nagle z głośników zaczęła lecieć ta piosenka : http://www.youtube.com/watch?v=z6jG8LxoeVI
Uwielbiałam ją. Dawała dużo do myślenia. Przez całą piosenkę staliśmy przytuleni. Gdy dowiedziałam się, że jeszcze dziś Piotrek musi wracać, popłakałam się.
W jego samotności poczuła swoją samotność.
- Cii… Mała.. – wciąż szeptał mi do ucha.
- Zostań jeszcze trochę. – powiedziałam, przez łzy.
- Przyjadę niedługo. Obiecuję. Kocham cię. - pocałował mnie w czoło.
Za niektórych ludzi jesteśmy w stanie oddać życie, bo wiemy, że nasze życie bez nich i tak by nie miało sensu.
Musieliśmy już wracać. Piotrek podwiózł mnie do domu Przemka. Zastałam go w kuchni. Robił obiad. Usiadłam przy stole. Czułam się taka samotna.
- Ej, co jest?  - spytał Majka.
 Nie sztuka jest być z byle kim.
Sztuką jest długo szukać, aż znajdzie się swój ideał i zatrzyma na zawsze.
Opowiedziałam mu o naszej wyprawie na lodowisku itd. Chyba to jedyna osoba, z którą teraz mogłam pogadać…
- Bartman, przestań pieprzyć.. Jeśli się kochacie, to nie zrezygnujecie z siebie, prawda?
- W sumie.. – przytaknęłam.
- Zabieram cię na trening. Za 30 minut masz być gotowa.
- Muszę..? – jęknęłam.
- To cię rozluźni… Pamiętasz jak ostatnio boksowałaś? – spytał kładąc przede mną talerz z jakąś zupą.
Miał rację. Jeśli nie pomoże, to przynajmniej nie zaszkodzi. Zjadłam zupę.. O dziwo bardzo dobra… Poszłam do pokoju i wzięłam prysznic. Przebrałam się : http://allani.pl/zestaw/916483-trampki-nike-trampki-nike i zeszłam na dół. Tam był już Przemo. Wsiedliśmy do jego samochodu, który jak powiedział dziś kupił. W sumie to był ładnych. Chociaż facetom bardziej zależy na mocy samochodu nie na wyglądzie.. Według mnie.
Gdy byliśmy już na miejscu, Przemek poszedł się przebrać. Ja stwierdziłam, że poczekam przed szatnią. I to nie był najlepszy pomysł…
****************************************
Jak romantycznie ;o Trzeba to popsuć :D
Dziś wstawiam wamm.. 
Jeśli czytacie to skomentujcie ;* Pewnie niedługo epilog.. ;c 


14 komentarzy:

  1. Jaki epilog?! Ej prosze Cie..
    NIE PSUJ BŁAGAM.
    Pit swietny chlopak. Ja tez nie umiem jezdzic na lyzwach, lecz co rok obiecuje sobie, ze sie naucze. Moze w tym w koncu wybiore sie na lodowisko... od czegos trzeba zaczac ^^
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zabijecie mnie... za dwa rozdziały mnie rozszarpiecie :D
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  2. Hmmm...czyje to nóżki??? :D Ciekawy ciekawy ten twój rozdział.
    Co ta się wydarzy co?? Czekam na next :** zapraszam do mnie :D
    http://wazne-chwile-w-zyciu.blogspot.com/2014/02/dziesiec.html
    http://estella-gwiazda.blogspot.com/2014/02/trzydziesci-cztery-zachowujecie-sie-jak.html

    OdpowiedzUsuń
  3. O bosz... Znowu kończysz w takim momencie? Zatłukę cie kiedyś xD
    Rozdział jak zawsze świetny. Ciekawi mnie strasznie kto przyszedł przed szatnie. Moja pierwsza myśl to Bartman, ale nie wiem. Jesteś nie przewidywalna i za to właśnie uwielbiam czytać tego bloga. A może Oliwia odwiedzi też Piotrka? Tam na przykład mogłabyś troche namieszać. Podkreślam TYLKO TROCHE ;) Pozdrawiam i zapraszam też do mnie : http://volleyball-my-life.blogspot.com/.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ją się nie zgadzam na epilog! Noł łej ! Rozdział jak zawsze cudowny :* ciekawi mnie kto był pod tą szatnia lub co się stało :* czekam na następny :* caluję. :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest tak pięknie, a ty chcesz to popsuć? Nie rób tego! Czekam na następny. Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ej ej ej! Jaki EPILOG? Mam nadzieję, że masz jakieś chwilowe załamanie, okres czy coś :D Jaki Epilog???? Nie możesz tego kończyć. Kurde Piotruś tańczy na lodzie, a ty chcesz EPILOG??? Nieeee Miśka nie pozwala :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hhaha Miśkaa <3
      Tu nie chodzi o kryzys, tylko brak czasu :( Z resztą, już jest na tym blogu baardzo dużo rozdziałów. Chociaż nie wiem, czy jak zakończę zacznę kolejny rozdział.. ;c Muszę to przemyśleć.. :)

      Usuń
  7. Co jaki epilog!? Nie, świetnie piszesz i rób to dalej :* rozdział jak zwykle super! Do następnego :)

    OdpowiedzUsuń