Zobaczyłam
Wojtka. Tak naprawdę, trochę zaczął mi się rozmazywać obraz.
- Oliwia..
– zaczął. Chyba zobaczył, że nie jestem sama.. Od razu rzucił się na faceta z
nożem. A ja? Bezradnie patrzyłam na spadające krople krwi. Nie wiedziałam co
mam robić.
Tęsknię, ale nie wolno Ci tego wiedzieć.
Wojtek
wpadł w szał, gdy zobaczył tego faceta z nożem. Zaczął go kopać, nawet gdy
facet już się poddał.
- Wojtek..
– jęknęłam. Od razu polał mi się potok łez.
Obejrzał
się w moją stronę. Podbiegł do mnie i zerwał z siebie koszulkę. Owinął ją wokół
rany. Następnie wyjął telefon i zadzwonił na pogotowie i policję.
Nawet nie
wiecie, jak cholernie byłam mu wdzięczna. Nawet nie chcę myśleć, co by było,
gdyby nie on.
"Kiedy jesteś przy mnie niczego mi nie trzeba. Mam wrażenie, że
trafiłem do siódmego nieba."
Wojtek coś
do mnie mówił, ale słabo go słyszałam. W pewnym momencie ujrzałam tylko
ciemność.
PERSPEKTYWA
WOJTKA:
Kurwa, to
przeze mnie. Mam żal do siebie. Mogłem wcześniej przyjechać, odezwać się,
zadzwonić. Mówię do niej, pytam się, czy wszystko w porządku. Ona nie reaguje.
Patrzy na mnie, raz na faceta, który leży na podłodze.. Po policzkach spływają
jej zły. Nagle widzę, jak opada na dół. Łapię ją i przytulam do siebie..
Po chwili
przyjeżdża policja. Zabiera tego skurwysyna. Potem karetką jedziemy do
szpitala. Nie mogłem jej zostawić. Czułem, że jestem jej coś winny.
Powinieneś kurwa klęczeć przed nią jak ostatni żebrak. Obsypać ją
wszystkim co najlepsze i gdyby chciała to zapierdalać po tą gwiazdkę z nieba,
zabrać ją na wycieczkę do Eldorado i zrobić wszystko żeby czuła się jak
księżniczka. Powinieneś płakać za każdym razem kiedy ona jest nieszczęśliwa,
wyć powinieneś. Masz być dla niej ideałem, rozumiesz? Masz być tym jebanym
księciem na białym koniu, bo choć byłeś skurwysynem to ona nadal patrzy na
Ciebie z tą miłością w oczach i nadal w Ciebie wierzy, nawet jeśli wszyscy
zwątpili. Nosi tyle ran przez Twoją osobę, a nadal ma wyciągnięte ręce, gdybyś
potrzebował pomocy, zawsze jest dla Ciebie i nigdy się nie odwróciła, nawet
kiedy policzkami płynęły potoki łez, bo znowu odpierdalałeś. Ta dziewczyna jest
Twoim cudem i choć tak kurewsko ją zniszczyłeś, to nikt nie kocha Cię tak
perfekcyjnie jak ona. Doceń to. To jest Twoja szansa żeby wszystko naprawić.
Czekam na
korytarzu. Gapię się w szklane drzwi, jak idiota. Obudziła się.. Obserwuję
każdy jej ruch. Wychodzi lekarz. Na potrzeby dowiedzenia się, co z Oliwią,
oszukuję, że jestem jej narzeczonym.
- Rana jest
głęboka, więc musieliśmy ją zszyć. Jest trochę poobijana, ale wyjdzie z tego. –
informuje mnie lekarz.
Odetchnąłem
z ulgą. Gdyby jej się coś.. gdyby umarła.. Nawet tak nie myśl! Przecież ona nie
mogłaby tak po prostu..
Jeśli odchodzisz z mojego życia to
wiedz ,że robisz to świadomie i już nie ma powrotu.
Lekarz pozwala
mi do niej wejść. Widzę ją, jak siedzi na łóżku cała zapłakana, skulona w pół.
Tak bardzo nienawidzę, gdy jest w takim stanie…
- Ej,
mała.. Już dobrze. – siadam obok i ją przytulam.
Było w tym coś z bajki, ale i z horroru, choć często patrzyli na siebie
jak w romansie.
- Kurwa..
Nie ogarniam.. – pokręciła głową. – Przecież, gdybyś nie ty… - zaczęła.
Zabrakło jej tchu..
- Ale
jestem, słyszysz? Nie wolno ci tak myśleć.. – samemu mi ciężko o tym mówić.
- Po co
przyjechałeś? – otarła łzy.
Lekko się
uśmiechnąłem. Co miałem jej powiedzieć? Że już dłużej tak nie mogę? Bez niej?
Wiem, że to by zniszczyło naszą przyjaźń.
Bo bardzo chcę, abyś wiedziała, że myślę o Tobie. Praktycznie
nieustannie.
Wszedł
lekarz, dał Oliwii wypis.
Pomogłem
jej założyć kurtkę. Wyszliśmy na zewnątrz. Zamówiłem taksówkę.
- Na długo
zostajesz? – spytała patrząc się na kałużę deszczu.
- Przecież
Cię głuptasie nie zostawię. – roześmiałem się.
- Nie
możesz przeze mnie… - zaczęła, ale jej przerwałem.
- Przez
ciebie? Dzięki tobie, chyba. – zaśmiałem się, jak to miałem w zwyczaju.
Często
znajomi mnie opieprzają, bo nawet w tych poważnych sytuacjach, zawsze się
śmieję. Ja nie widzę w tym nic złego.
W taksówce
panowała cisza. Dojechaliśmy na miejsce. Wysiedliśmy z taksówki. Byliśmy przed
bramą. Zrobiliśmy dwa kroki.. Chyba Oliwia nie chciała tam wracać, bo cofnęła
się i załapała moją dłoń, po czym mocno ją uścisnęła. Mocno ją przytuliłem.
Musiałem ją uspokoić. Wiedziałem, że to dla niej trudne.
Przytulamy się ze zmęczenia. żadnych dialogów. I tak wiem, co myślisz.
- Ja..
ja..- zaczęła się jąkać.
- Wiem,
boisz się. Ale spokojnie, jestem z tobą. – pocałowałem ją w czoło.
Gdy się
trochę uspokoiła, weszliśmy do środka. Tam była policja. Zabezpieczali ślady.
Na podłodze była jeszcze krew. Oliwia nie wytrzymała. Gdy tylko spojrzała na
krew i nóż który leżał z boku uciekła do łazienki.
Postanowiłem
ją na razie zostawić. Wiem, że jej ciężko. A przed nią jeszcze złożenie zeznań.
Poszedłem
do komisarza prowadzącego tą sprawę, aby przełożyć złożenie zeznać.. W takim
stanie, to ona raczej im nie pomoże..
Nic nie
wskórałem. Jeszcze na mnie naskoczył, że utrudniam całą sprawę, śledztwo. Kazał
mi zawołać Oliwię.
- Oliwia,
wyjdź na chwilę, komisarz chce z tobą porozmawiać. – powiedziałem lekko pukając
w drzwi.
Bo przecież zaufanie jest jak zapałka, po wypaleniu nawet ona się łamię
nie zapalisz jej raz jeszcze teraz to tylko oczekiwanie na rozstanie.
Wyszła bez
słowa. Rozmazany makijaż, potargane włosy. Płakała.
Przeszliśmy
do salonu. Komisarz zaczął zadawać pytania. Byłem trochę zły na Oliwię, bo nie
powiedziała mi całej prawdy. Ani o anonimowym liście, ani o tych drzwiach.
Widać było, że ciężko jej o tym mówić. Policjant nie dawał jej spokoju. Chciał
znać wszystkie szczegóły.
- Dajcie mi
już spokój… - pociągnęła nosem i odwróciła głowę w bok.
Komisarz
pokiwał głową. Powiedział, że teraz Oliwia jest bezpieczna i że mężczyzna od
noża przyznał się, że ten list i drzwi to jego sprawka.
Zostaliśmy
sami. Bałem się odezwać. Ona też nic nie mówiła.
widział to w jej oczach . widział strach , przemęczenie , płacz . widział
jej obojętność do życia.
- Połóż
się, pewnie nie spałaś. Zrobię ci herbaty. – powiedziałem i poszedłem do
kuchni.
kilka słów bez znaczenia , kurwa .
Nie mogłem
się skupić. Ledwo trafiłem wodą do szklanki. Wziąłem dwa kubki i przeszedłem do
pokoju.
Oliwia mnie
posłuchała i to mnie cieszyło. Leżała na kanapie przykryta kocem.
- Co teraz zamierzasz? – spytała, gdy podałem
jej herbatę.
- Zrobić
wszystko, żebyś była szczęśliwa. – uśmiechnąłem się.
- Nie da
się. – upiła trochę herbaty.
- Dla
Wojtka nie ma rzeczy niemożliwych. – na te słowa przytaknęła z lekkim
uśmiechem.
- Chodź. –
kiwnęła głową i zrobiła dla mnie miejsce.
Położyłem
się obok niej.
Teraźniejszość jest linią
rozciągnięta nad przeszłością. Sekret przejścia po niej tkwi w tym, żeby nigdy
nie patrzeć w dół.
Przytuliłem
ją. Uwielbiałem czuć, że mam ją obok siebie. Nie wiem co bym bez niej zrobił.
Ona była inna. I nie litowałem się nad nią, tylko martwiłem. Bałem się, że
zrobi coś głupiego.
Nienawidzę słów „inni mają gorzej”, bo każdy choć raz w życiu przeżywał
swój własny koniec świata.
Chyba
zasnęła. Wyglądała tak uroczo. Nawet z rozmazanym makijażem. W ogóle mi to nie
przeszkadzało.
Przymknąłem
oczy i położyłem głowę na jej ramię. Zasnąłem.
**********************Tak, Wojtek.. Tak.. wiedzieliście :D
DZIĘKUJĘ ZA PONAD 23000 WYŚWIETLEŃ!
Dziękuję bardzo, mocno <3
Wsatawiłam ten rozdział dziś, bo wiem że nie mogliście się doczekać ;)
Pozdrawiam :*
Pokażcie mi, że jesteście... ;3
KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ ;*
STO LAT DZIKU <3
O Jezu! Nawet nie masz pojęcia jak bardzo #reamWojtka się raduje ;D ja ciesz pierdziele! *.* niech on jej w.końcu.powie co do niej.czuje i ona przyzna się sama przed sobą, że go kocha bo mnie kurwica weźmie ;p #rozdziałtakizajebisty ;D
OdpowiedzUsuńCzekam na następny <3
Haha dziękuję :D
UsuńZobaczymy :D xd
*#teamWojtka
OdpowiedzUsuńGłupie t9 -.-
I tak zrozumiałam :D
UsuńSpokojnie ;*
#teamWojtka <33 hah xd
Wiem, ale jak widzę u siebie jakieś błędy to staram się poprawiać ;D kiedy nowy ;D? ;*
UsuńEj.. dopiero dodałam ;D
UsuńHmm.. Po jutrze, albo jutro wieczorem ;p Zobaczę xd
Wiem, ale cholernie się wciągnęłam no! ;D
UsuńTo miłe ;)
UsuńTeam Wojtka!! Heheh:)
OdpowiedzUsuńGdyby nie On.... az boje sie myslec...
Na cale szczescie ujeli tego psychola. Zszyli przeciecie ale ran nie da sie zszyc... nie tych na psychice.
Wojtek teraz odegra duza role w drodze do odbudowania jej swiata.
Moze gdyby jej powiedzial co czuje... byloby to powtorzenie akcji z Pitem. Moze byloby to glupie i Oliwia przrz to odepchnelaby Wojtka?
Za duzo mysle ^^
Pozdrawiam
Nie za dużo :)
UsuńTeż tak uważam ;D Ale zobaczymy :D
Jeszcze kilka rozdziałów...
Dobrze, że Wojtek się zjawił :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i do następnego :)
oj tak ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ;*
Uu Wojtek! :D dobrze ze Wojtek zostaje bo Oliwia bedzie sie czula bezpiecznie :) i moze cos zaiskrzy ^^
OdpowiedzUsuńMoże :D
UsuńPozdrawiam ;*
Wojtka to ja się nie spodziewałam :) dobrze, że miał wyczucie czasu, kto wie co by się stało, gdyby przyszedł pare minut później... super rozdział, pozdrawiam i zapraszam do mnie :*
OdpowiedzUsuńDziękuję ;*
UsuńPozdrawiam ;3
WOW! Fajnie, że to Wojtek w tedy wszedł do jej domu. Gdyby nie on, to pewnie ten pacan by ją zabił. Na szczęście wszystko jak na razie jest ok. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOj bardzo dobrze :)
UsuńDziękuję bardzo <3
Chyba zacznę grać w totka : p no, poprostu wiedziałam, że to Włodi :* biedna Oliwia :c mam nadzieję, że będzie dobrze. Super rozdział :* czekam na następny : )
OdpowiedzUsuńHaha zacznij :D
UsuńDziękuję, pozdrawiam ;*