piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział 39


W końcu zostałam sama. Z resztą.. Przecież całe życie jestem sama… To bez różnicy. Wiecie jak to jest jak wali się komuś na głowę cały świat? Wszystko runęło. Dosłownie. To tak jak wieża z klocków Lego. Gdy myślisz, że dużo osiągnąłeś, starasz się osiągnąć więcej, wtedy wszystko się rozpierdala. Chociaż z tymi klockami to nie wiem.
Życie czasem przypomina układanie domina. Kiedy już wszystkie klocki stoją na baczność w równym rządku, jeden przy drugim, wystarczy przewrócić pierwszy i natychmiast jeden po drugim przewracają się wszystkie. Od jakiegoś miesiąca mam wrażenie , że nasze życie, tak zwyczajnie się rozpada, nic już nie jest pewne , jedno wydarzenie prowokuje kolejne jak pchnięty klocek domina.
 Nigdy ich nie miałam. I bez nich żyję.. No właśnie. Żyję. Na samą myśl o tym chce mi się śmiać… Ogarnia mnie śmiech, który potem przekształca się w łzy. Przecież jestem tylko kaleką, która pewnie do końca życia będzie jeździła na wózku. Do końca życia będzie uzależniona od najbliższych. Zero innych perspektyw. Na chwilę wszedł lekarz. Z moimi wynikami badań.
- Wyniki nie są najgorsze. Na razie nie będziesz chodziła… Nie wiemy ile to potrwa, ale powinnaś odzyskać sprawność. Może za tydzień, dwa, rok, kilka lat. To zależy od rehabilitacji, twojej silnej walki i od całego twojego organizmu. Tak jak się spodziewałem. Jest to spowodowane wypadkiem. To taki uraz. Teraz najważniejsze jest to, żeby się nie poddawać. – powiedział i poszedł.
A może mogę chodzić? Może przed chwilą odzyskałam czucie w nogach?
Odpięłam wszystkie kable, rurki, które były przyczepione do mojego ciała. Nie miałam zbytnio siły. Podniosłam głowę z poduszki. Lekko się podniosłam. Jedną nogę ręką zdjęłam z łóżka. Drugą też. Trzymałam się szafki. Postanowiłam spróbować. Chociaż jeden mały krok. Upadłam szybciej niż wstałam. Z wielkim hukiem. Strasznie zabolał mnie łokieć.
Od razu wpadłam pielęgniarka, Krzysiek, Iwona.
- Co pani robi? – wrzasnął lekarz, kiedy mnie podnosił. – To nieodpowiedzialne z pani strony.
- Oliwia. Nie możesz tak. – usiadła obok mnie Iwona.
- Ja tylko… Dlaczego nie mogę po prostu być szczęśliwa? Teraz nic nie ma sensu… Bez ręcznej..
Nie chciałam płakać. Znów ta cholerna bezsilność. Jutro święta. I jak to wszystko będzie wyglądało?
„Wesołych Świąt Oliwia!’’ Och tak, nigdy nie byłam bardziej szczęśliwa?
Dziś mają mnie wypisać, to bez sensu, żebym tu siedziała. Iwona zadeklarowała, że wracam do nich. Przecież kaleka sama nie poradzi sobie. Lekarz wyznaczył daty rehabilitacji. Szczerze? Miałam je gdzieś. I tak pozostanę kaleką. Wszystko mam gdzieś. Pewnie tylko spierdolę im święta, atmosferę.
„ – A może podać ci tego karpia?”
„ – No przecież mam ręce i nogi. Sama po niego pójdę.”
Tak to teraz ma wyglądać? Nie jestem już taka silna. Przeciwnie. Boję się.
Wróciliśmy do domu Ignaczaków. Przenieśli mnie do pokoju. I co teraz? Będziesz tak leżała na tym łóżku, aż zdechniesz? Tak. Zasnęłam.
Obudził mnie dźwięk kolęd. Dziś wigilia. Co zamierzam robić? Przecież nawet do łazienki sama nie mogę pójść. Przyszła Iwona. Wiem, że w Ignaczakach mam wsparcie. Pit wysłała mi już ze 40 smsów, 20 nieodebranych połączeń. Teraz się martwią wszyscy? Żałosne.
Iwona pomogła mi się przebrać :  http://allani.pl/zestaw/904818-jeansy-cimarron
Słyszę Igłę. Przyszedł, żeby zabrać mnie na dół na kolację. Nie chcę. Powiedziałam, że nie mam ochoty. Po co? Będę im przeszkadzała. Ignaczak nie chciał słyszeć sprzeciwu. Zobaczyłam, jak przy stole siedziała Iwona, dzieciaki, Pit, Kosok, Bartman i Pamela.
Po co ona tu? Chyba tylko po to, żeby się ze mnie naśmiewać. Głos zabrał Igła.
- Chciałbym na początku życzyć wszystkim radosnych, wesołych, spędzonych w gronie rodziny świąt.
Zaczęli dzielić się opłatkiem. A ja się rozpadłam. Kompletnie załamałam. Zakryłam oczy dłońmi. Nie chcę nic, prócz samotności. W końcu Igła mnie posłuchał i zaniósł do pokoju. Nic mi się nie układało. Wewnątrz czułam ból. Iwona chciała ze mną zostać, ale powiedziałam, żeby poszła do gości, bo tak nie wypada. Tak wiem, sprytnie ją spławiłam.
Wiem, że jestem cholernym tchórzem. Ale musze. Wzięłam żyletkę. Nigdy się nie cięłam. Dziś to ten pierwszy raz. Dawniej gdybym zobaczyła, że jakaś dziewczyna, czy chłopak się tnie, dała bym mu w pysk. Myślałam wtedy, że to ludzie, którzy wyolbrzymiają swoje problemy, marnują życie. A dziś? Pewnie to mi ktoś dałby w twarz.
Żyletką przejechałam po skórze w okolicach nadgarstka. Wypłynęła krew. Poczułam ulgę, ból, wyzwolenie. Polała się krew. Wytarłam ja chusteczką. Na ręku pozostały jedynie trzy rysy po żyletce. Podjechałam wózkiem do lustra. Dopiero teraz zobaczyłam jak strasznie wyglądam. Wory pod oczami, blada cera, roztrzepana. Nie zależy mi już na niczym… Nagle ktoś wchodzi do środka.
- Iwona, jak czegoś będę potrzebowała to.. – zaczęłam lecz przerwał mi jego głos.
- Dlaczego nie zadzwoniłaś do mnie? – usłyszałam głos Wojtka. Tak, tego Włodarczyka.
- Po co? Żebyś był kolejną osobą pierdolącą w kółko to samo? Musisz być silna, nie jesteś sama.. – zaczęłam się śmiać. To znów przekształciło się w łzy.
- To nie tak.. Po prosu dobrze mieć kogoś.. Kto będzie dla ciebie oparciem. Podszedł do mnie. – Oliwiaa.. – zobaczyłam, że patrzy na moje ręce. – Cięłaś się?!
- Ja już nie mogę, rozumiesz? Nie mam na to wszystko siły, boję się, tak cholernie.. – spojrzałam na niego, choć nie wiele widziałam, bo widok przysłoniły mi łzy.
- Cii. – przytulił mnie. – Nigdy więcej, rozumiesz? Popatrz na mnie. – podniósł mój podbródek. Pokiwałam głową. - Wiesz, co jest Twoim problemem? Że w lustrze nie widzisz siebie, a wroga. Nie potrafisz go zwalczyć. Nie potrafisz samej sobie zaufać.
-Uważasz że jesteś najlepszy?
-Nie, uważam że jestem najlepszy dla ciebie. – uśmiechnął się. – Ale mogę jeszcze cię uścisnąć? Dawno cię nie widziałem i stęskniłem się. – zrobił smutną minę.
Nawet w takich chwilach, ten cały Wojtek sprawił, że na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Był on zgodą na uścisk. Po chwili byłam już w jego objęciach. Nagle ktoś wpadł do pokoju. To Piotrek.
- Sorry, nie będę wam przeszkadzał. – po trzech sekundach wyszedł.
Nawet nie zdążyłam nic powiedzieć. Nie dał mi na to szansy. Po chwili Wojtek pomógł mi przetransportować się na łóżko. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że ktoś może być po prostu tak cholernie dobry i opiekuńczy. Nie mówię tu jedynie o Wojtku. Pit, chłopaki z Resovi.
- Masz pozdrowienia od chłopaków ze Skry. – powiedział, leżąc obok mnie.
- Podziękuj im. – patrzyłam przed siebie.
- Hej, mała pomogę ci. – położył rękę na moim ramieniu.
- Jakoś dziwnie ostatnio wszyscy mi to mówią. To tylko słowa. I tak nikomu już nie ufam. Fajnie jest tak rzucać słowa na wiatr. Nie mówię, że ja tak nie robię… Sam zobacz… Jak wszystko się układało, to jeden telefon na kilka miesięcy… jak jestem kaleką to każdy codziennie mnie odwiedza, dzwoni, pisze.. To tak cholernie mnie śmieszy… - wbiłam wzrok w sufit.
- Ale ja tu jestem i nigdzie się nie wybieram. Nie rzucam słów na wiatr. Tak łatwo mnie się nie pozbędziesz. Chciałaś robić z Wojtkiem pierogi, to teraz się męcz. – lekko się uśmiechnął.

Spojrzałam się na niego i również uśmiechnęłam. To on dawał mi siłę, nadzieję na lepsze jutro…
- Wiem, że to nie jest dobry moment.. Ale.. dziś Wigilia. Życzę Ci, abyś wyzdrowiała, nigdy się nie poddawała i poznawała wielu wspaniałych ludzi jak ja. – powiedział z wielkim uśmiechem.
- Dziękuję.
- Nie ma za co.
- Dziękuję, że jesteś. – chwyciłam jego dłoń.
Może tego właśnie potrzebowałam? Tylko bezpieczeństwa. To tak wiele? Przytulił mnie. Czułam jego obecność. Potrzebowałam takiej osoby, takiego prawdziwego przyjaciela, co nie ma mnie w dupie.
Wojtek musiał już iść. Rozumiem go, przecież są święta. Po 30 minutach gapienia się w sufit wszedł Piter.
PERSPEKTYWA PIOTRKA:
- Mogę?  - wychyliłem się zza drzwi.
- Dlaczego wtedy wyszedłeś?
- Nie chciałem Wam przeszkadzać.  – usiadłem obok niej.
Pewnie są razem. Nie wiem po co jeszcze tu siedzę. Co ja gadam. Przecież nie mogę jej zostawić.
„jeśli kogoś kochasz to znajdziesz usprawiedliwienie dla jego każdego zachowania, nawet jeśli to co zrobił, rozerwało Ci serce.”
- Ja i Wojtek… - zaczęła.
- Nie musisz.
- Przyjaźnimy się. Nic nas nie łączy. Po prostu jestem mu wdzięczna, że jest obok mnie.
A jednak. Może to jest właśnie ten moment? A co jeśli odbierze to inaczej? Odrzuci cię.
- Piotrek… Możesz zostać?
- Przecież jestem. – lekko się uśmiechnąłem. Cieszyłem się, że nie wypędza mnie, że w ogóle chce ze mną rozmawiać.
- Możesz zostać na noc? Boję się spać sama. Jeśli chcesz udostępnię ci swoje łóżko. – zobaczyłem łzy w jej oczach.
- Zostanę. – pokiwałem głową.
Wyszedłem, żeby pogadać z Igłą. Nie miał nic przeciwko, że będę dziś u nich nocował. A wręcz przeciwnie. Podziękował, że nie zostawiłem jej.
PERSPEKTYWA OLIWI:
Sama nie wiem po co to wszystko robię... Z Bartmanem dałam już sobie spokój. On ma Pamelę. Nie będę niszczyła nikomu życia. Wystarczy, że ktoś zniszczył moje. Jedno jest pewne. Nie daruję temu, kto mnie potrącił.
Przyszedł Piotrek i Iwona. Pit pomógł mi dostać się do łazienki. Iwona pomogła mi wziąć kąpiel. Przebrałam się w pidżamę, a następnie Nowakowski przeniósł mnie na łóżko.
Troszkę smutno tu u mnie :) Ale ja od razu uprzedzam. W moim blogu nigdy nie będzie selanki, typu : I ŻYLI DŁUGO I SZCZĘŚLIWIE. Po prostu lubię jak dużo się dzieje ;) Jak tam po Sylwestrze? U mnie lekki kac, ale było świetnie :3 Komentujesz = motywujesz. Wstawiam wam jeszcze to zdjęcie, bo bardzo mi się podoba :)
Kurcze, tak sobie myślę.. bo ja kibicuję Skrze, a gdy patrzę na to zdjęcie, to aż mnie w sercu coś ściska. Fajnie że Olieg jest tak przywiązany do Sovi :) Dobra., to na tyle. Trzymajcie się! :D

8 komentarzy:

  1. No Skrzacie! Winiarka wstaw, który jest jeszcze mocniej przywiązany do Bełchatowa, niż Achrem do Rzeszowa;p
    Świetny rozdział. Popłakałam się, gdy Oliwia się pocięła. Całe szczęście, że ma Tojtka i Pita. :)
    Oby wyzdrowiała, dla Niej bez ręcznej jak bez tlenu :(
    pozdrawiam Cie i zapraszam na dzisiejszy u mnie:
    http://zastapzloscmiloscia.blogspot.com
    i wczorajszy u Nas:
    http://mozesz-wiecej-niz-myslisz.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To Winiar następnym razem! :D Po prostu szanuję Sovię i Achrema ;3 Dziękuję za komentarz, już wpadam do cb ;*

      Usuń
  2. No nie powiem dużo się tu dziej aż za dużo rozdział super i czekam na kolejny oraz zapraszam już jutro do mnie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak bym na chama wpadła, bez twojego zaproszenia :D he he. Dzięki ;**

      Usuń
  3. Jeju, nadrobilam wszystkie rozdzialy w jakies 2 h. Niezly wynik. Bardzo mi sie spodobak twoj blog i zostaje na dluzzeeej. :). Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jak miło :) Wczoraj u cb nadrabiałam rozdziały :D I też u cb zostaję ^^ ;*

      Usuń
  4. Matko, ale się porobiło dziewczynie i to jeszcze w same święta :( Ciekawe jak to wszystko dalej będzie? Nie mogę doczekać się kolejnych;) Pozdrawiam serdecznie;)

    OdpowiedzUsuń