DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ :
Tak, dalej
jestem kaleką. Przyzwyczaiłam się. Z Wojtkiem się nie kontaktowałam. Przecież
jakby chciał to by zadzwonił. Z Karolem utrzymuję kontakt jedynie przez
telefon. Raz mnie odwiedził. Z Pitem układa mi się bardzo dobrze. Jest
wspaniały. Codziennie mnie odwiedza. To on powoduje na mojej twarzy uśmiech.
Wstałam o 7.30. Potem rehabilitacje. Po dwóch godzinach wróciłam do domu. Z
pomocą Iwony przebrałam się http://allani.pl/zestaw/906240-906240-kolekcja-zima-2013-2014
Teraz
zostało już tylko czekać na Nowakowskiego aż wróci z treningu. Obiecał, że dziś
do mnie przyjdzie. Cieszyłam się, że zawsze znajdywał dla mnie czas. To miłe
tak widzieć, jak komuś naprawdę na tobie zależy.
Nagle
dostałam sms`a. To od Piotrka.
„ Chyba
dziś nie dam rady.”
Hm.. To
dziwne. Ale rozumiem go. Treningi, mecze.
„ Szkoda,
jak mówisz, że nie możesz. Jakoś przeżyję ;)’’ – odpisałam.
Czyli dziś nudy.
Odpaliłam laptopa i trochę posiedziałam w Internecie. Po około 30 minutach ktoś
zaczął pukać do drzwi.
- Proszę. –
krzyknęłam.
To Pit..
Ale przecież..
- Cześć,
jednak jestem. – lekko się uśmiechnął.
- Jeśli nie
mogłeś, miałeś coś ważnego, to trzeba było to załatwić głupku. – pocałowałam go
w usta.
- To nie
było takie ważne. – wymamrotał pod nosem.
Położył się
obok mnie. Pit dziś był jakiś inny. Zamyślony, cały czas bujał w obłokach. W
ogóle mnie nie słuchał. Może jest zmęczony?
- Piotrek,
coś nie tak?
- Wszystko
ok.
- Przecież
widzę, mi możesz powiedzieć. – wtuliłam się w niego.
Nic nie
powiedział. Patrzył się cały czas w sufit. Coś chyba nie dawało mu spokoju.
- Bardzo
cię kocham, wiesz? I nigdy cię nie zostawię. – spojrzał na mnie.
- Nie
musisz mi tego mówić, ja to wiem. A tylko byś spróbował mnie zostawić. –
zaśmiałam się. On lekko się uśmiechnął, jak to miał w zwyczaju. Nigdy nie
okazywał emocji. Ma już taki charakter. Nagle zaczął dzwonić jego telefon.
Odrzucił połączenie. Nie chciałam się wtrącać. To jego sprawa. Telefon nie
dawał mu spokoju. Po chwili dostał sms`a. Odczytał. Jak zwykle zero emocji.
Około 20.00 Piotrek poszedł do siebie. Iwona pomogła mi wziąć prysznic. Położyłam
się około 23.00. Zasnęłam.
Przed sobą widzę… Siebie. Siedzę
na wózku. Nagle ktoś wchodzi do mojego pokoju. To Pamela. Nic nie mówi tylko
śmieje mi się prosto w twarz. Chcę coś powiedzieć, ale nie mogę. Tylko cały
czas przypatruję się jej, jak ze mnie drwi.
- Jesteś tylko kaleką. Nikomu już na tobie nie zależy. Jesteś śmieciem. –
roześmiała się. – Do końca życia już będziesz przywiązana do wózka.
Nie mogłam już tego słuchać. Podparłam się rękami i wstałam. Tak po
prostu. Zrobiłam kilka kroków. Sama. Ona była w szoku. Ja też. Jej obraz zaczął
mi się rozmazywać.
Obudziłam
się cała rozpalona, z potem na czole. To był sen. Ale taki realistyczny.
Przecież to mało prawdopodobne, żeby to był proroczy sen…
Spróbować
nie zaszkodzi. Poderwałam się z łóżka. Rękami zestawiłam jedną nogę, a
następnie drugą. Oparłam ręce mocno o łóżko. Wstałam. Ja.. o własnych siłach
utrzymałam się na nogach! Zrobiłam jeden krok. Udało się! Ja chodzę! Nawet nie
wiecie jak się cieszyłam. Od razu moje czy przysłoniły łzy szczęścia. Zawołałam
Iwonę. Stała w osłupieniu, a następnie mnie przytuliła. Postanowiłyśmy jechać
do pana Krzyśka – rehabilitanta. Sam nie mógł w to uwierzyć, że mi się udało. I
to już nie był sen! Ja naprawdę, samodzielnie mogę się teraz poruszać!
Przypomniałam sobie słowa tamtego księdza, że niedługo będę chodziła. Dziwne.
Może to jakiś wróżbita?
Postanowiłam iść do Piotrka. Iwona podrzuciła
mnie pod halę. Idąc korytarzem spotkałam Igłę. Kiedy zobaczył, że sama chodzę,
aż rzucił się na mnie. Cieszył się bardziej ode mnie.
Skierowałam
się na halę, gdzie z daleka zobaczyłam Nowakowskiego. Stał tyłem. Zobaczył mnie
Grzesiek, jednak pokazałam mu palcem, żeby był cicho. Podeszłam do Piotrka i
zakryłam mu oczy.
- Ola,
przestań, przecież i tak wiesz, że to nie ma sensu i największego znaczenia. –
powiedział a następnie się odkręcił. – Oliwia, ja ci to wytłumaczę… Ty
chodzisz..
Dałam mu w
twarz. Tak przy wszystkich. Od razu z moich oczu polały się łzy. Myślałam, że
jest inny. No tak, po co komu związek z kaleką.. Jesteś naiwna i tyle. Kto
normalny wiąże się z niepełnosprawnym człowiekiem? Wybiegłam na zewnątrz. On
oczywiście wybiegł za mną. Chciał się tłumaczyć, ale ja nie miałam na to siły.
Złapałam taksówkę i wróciłam do domu Ignaczaków. Iwona mnie zauważyła. Nie
chciałam z nikim gadać. Zamknęłam się w pokoju i rzuciłam na łóżko.
Po około
godzinie rozległo się pukanie. Nikt nie rozumie, że chcę być sama?
- Oliwia,
otwórz to ważne. – usłyszałam Igłę.
- Nie mam
ochoty z wami gadać! – krzyknęłam przez łzy.
Po chwili
ciszy Ignaczak znów dał o sobie znać.
- Zbyszek
pobił Piotrka.
- Co?! –
krzyknęłam. Przekręciłam kluczyk i wyleciałam z pokoju.
- Nie wiem
dokładnie o co chodziło.
- Gdzie
jest teraz Bartman? – spytałam.
- U siebie.
Wzięłam
torebkę, założyłam buty i płaszcz i wkurzona wyszłam z domu. Wiadomo chyba
gdzie pojechałam. Po 20 minutach jazdy taksówką byłam już pod jego domem.
Nawet nie
pukałam, tylko od razu wpadłam do środka.
- Co ty
sobie kurwa wyobrażasz? Dlaczego go pobiłeś? – wrzasnęłam i dosłownie się na
niego rzuciłam.
- Posłuchaj
księżniczko. – powiedział i chwycił mnie za rękę. – Wyjdziesz, zapukasz i
dopiero wejdziesz. – wyprowadził mnie za drzwi.
WHAT?
Zapukałam.
Gdy usłyszałam „proszę” weszłam do środka.
- O jaka
miła niespodzianka. – zaśmiał się.
- Po co
kurwa wpieprzasz się w moje życie?
-
Spokojnie. Tylko go trochę szturchnąłem.
– zaśmiał się. – Powinnaś mi podziękować, że tak się o ciebie martwię.
Skrzywdził cię. Nie mogłem na to pozwolić żebyś znów cierpiała. – podszedł do
mnie.
-
Nienawidzę was wszystkich! – krzyknęłam i wybiegłam z jego mieszkania.
Nie wiem co
mam ze sobą zrobić. Mam nadzieję, że Piotrkowi nic nie jest. Z resztą teraz mi
to obojętne. Zasłużył. Wróciłam do domu Ignaczaków. Spakowałam kilka rzeczy.
Oznajmiłam Ignaczakom, że wyjeżdżam. Nie chcieli mnie puścić w takim stanie,
ale nie mieli wyjścia.
Gdzie
teraz? Może Paryż, Hiszpania? Nie, jednak Bełchatów. Kupiłam bilet. Wsiadłam w
pociąg. Cztery godziny jazdy przede mną. Miałam dużo czasu na rozmyślenia. Co
potem? Przyjadę, a gdzie będę nocowała?
Z tymi
pytaniami jechałam do Bełchatowa. Pewnie jesteście ciekawi dlaczego Bełchatów.
Sama jestem ciekawa. Postanowiłam, że odwiedzę chłopaków ze Skry. Dobra, tak
naprawdę to wiadome, że chodzi mi o tego jednego - Wojtka. Po czterech godzinach byłam na miejscu. Prawie
nic tu nie znałam. Jedynie zapamiętałam jeden hotel, w którym pewnie dziś
przenocuję. Złapałam taksówkę. Po 20 minutach byłam już w hotelowym pokoju.
Postawiłam torbę na podłogę. Usiadłam na łóżko. Myślałam, że jestem silna. A
jednak. Kiedyś mogłam tak o sobie powiedzieć. Nie obchodziło mnie nikogo
zdanie, o nikogo się nie martwiłam. Chociaż o mnie też nikt się nie martwił…
Wzięłam
kąpiel. Przebrałam się w pidżamę i poszłam spać. Rano obudziłam się o 9.00.
Przebrałam się : http://allani.pl/zestaw/905076-szpilki-blink i zeszłam na śniadanie. Tam przypadkowo dowiedziałam
się, że Skra gra z Jastrzębskim. Szybko poszłam pod halę kupić bilet. Jakimś
cudem były jeszcze dwa. Postanowiłam, że dopiero potem ich odwiedzę, na meczu.
Postanowiłam pozwiedzać okolice, iść na zakupy. Weszłam do jakiejś galerii. Wyszłam
stamtąd bogatsza o nowe buty i bluzę : http://allani.pl/zdjecie/796638 http://allani.pl/zdjecie/1346555 no i mój portfel stał mię biedniejszy o 250 złotych.
Ale z zakupu byłam zadowolona. Pochodziłam jeszcze po parku. Około 13.00
wróciłam do hotelu. Wzięłam kąpiel i przebrałam się na mecz : http://allani.pl/zestaw/906948-botki-s-oliver Postanowiłam przejść się. O 14.00 byłam już na
miejscu. Zajęłam swój sektor. Chłopaki zaczęli się rozgrzewać. Pierwszy
zauważył mnie Karol. Zaczął do mnie machać. Od razu zawiadomił o mojej
obecności Wojtka. Ten tylko na mnie spojrzał. I nic. Zero reakcji, jakbym była
mu obojętna. No cóż… Zaczął się mecz. Skra objęła prowadzenie w pierwszym
secie. W Jastrzębskim znakomicie radził sobie Kubiak. Bardzo go lubiłam. On
dawał z siebie wszystko w każdym meczu.
Po dwóch
setach był remiz 1:1. Mecz zakończył się wynikiem 3:1 dla Skry. MVP : Kłos.
Bardzo się cieszyłam, że to on dostał statuetkę. Świetnie mu dziś szło.
Należało mu się. Karol przywołał mnie ręką do siebie. Ja pokręciłam jedynie
głową i wyszłam z hali. Kłos mnie dogonił.
- Ty
chodzisz. – uściskał mnie.
- Jak
widać. – mruknęłam. Gratuluję. – za zaśmiałam się.
- Coś się
stało? To dziwne, że przyjechałaś do Bełka. – spytał podejrzliwie.
- Miałam
coś do załatwienia. – powiedziałam.
- Oj bo
Karolek się pogniewa. Mów prawdę. – uniósł brew.
Opowiedziałam
mu o wszystkim. O Picie, o Bartmanie. O Wojtku wiedział. Sam się przyznał, że
Wojtek mu mówił, że coś się popsuło. Że nasza znajomość się chyba zakończyła.
Tylko nie wiem dlaczego… Co takiego znów zrobiłam?
Karol
poszedł rozdawać autografy. Miałam na niego poczekać. O niee… Znów ci
reporterzy..
*******************************************************************Dodałam rozdział dzień wcześniej :) Jak widzicie, znów się spieprzyło, w życiu Oliwi :P ale przynajmniej chodzi. Jestem zmeczona :( ciągłe poprawy, egzaminy. Trzymajcie się. :) Komentujcie, bo to motywuje ;3
O matko! Proporczy sen, ksiądz wrozbita. :)
OdpowiedzUsuńOlka?! Kurwa!!!!! Biedny Pit. Oliwia powinna go wysluchac.
Chyba nie chcialabym widziec Piotra po starciu z Zibim....
Wojtek... burak! Jak mogl pomyslec o skonczeniu ich przyjazni?
Karollo pomoc nieoceniona!
Pozdrawiam
Fajnie że czytasz ;**
UsuńAle się działo w tym rozdziale :o ona chodzi to najważniejsze, Zibi pobił Piotrka, Wojtek jakiś przygnębiony. Karol ratuj sytuację :)
OdpowiedzUsuńHahaah xd bez kitu :o dzieję się, oj xD Pozdrawiam ;*
UsuńPowiem tak xd dobrze że Oliwia już chodzi i dobrze że się pokłóciła z Piotrkiem haha :D Do Oliwi bardziej pasuje Karol :D Oto moje zdanie :D A do rozdziału to tylko tyle, że jest mega! :D
OdpowiedzUsuńNie nie :D Kłos to na pewno nie :D Pozdrawiam ;3
Usuńświetny rozdział :) zapraszam do siebie na 3 :D
OdpowiedzUsuńhttp://kiedy-spotkalam-siatkarskiego-jego.blogspot.com/
Już zaglądam :)
Usuń