środa, 15 stycznia 2014

Rozdział 44


Nie trafił! 24:24. Chcieliśmy zrobić dogrywkę, ale trener na to już się nie zgodził. Kazał wziąć się nam za ręczną. Tak wkurzonego Tomka, jeszcze nie widziałam.
- Zmyję tą podłogę, ale ty 4 razy w tygodniu przyjedziesz po mnie w tej różowej czapce i  kurtce.
- Zgoda. – powiedział i upił łyk wody.
Zaczął się trening. Ćwiczyliśmy żuty. Dowiedziałam się, że na ostatnich zawodach dziewczyny przegrały. Minimalnie. Kolejne zawody za tydzień.
Trening minął dość szybko. Byłam strasznie zmęczona. A jeszcze czekało mnie zmycie tej podłogi. Przebrałam się. Wyszłam na halę. Tam czekał na mnie Tomek. Obok niego stał kubeł z wodą.
- Dobra poradzę sobie, wiem do czego służy kubeł i szmata. – przewróciłam oczami. – Możesz iść…
- O nie. – roześmiał się. – Ja cię dopilnuję.
Wzruszyłam ramionami. Kurwa.. Z moją ulubioną bluzką, mogę się już pożegnać. Zdjęłam sweterek, a następnie bluzkę : http://allani.pl/zdjecie/1515872 Cały czas mi się przyglądał. Nie boje się żadnej w pracy. W bidulu cały czas sprzątałam. Nie było tam lekko, ale przynajmniej czegoś się tam nauczyłam.
Zwinęłam bluzkę i zamoczyłam ją w wodzie, która była w kubełku. Zaczęłam myć tą jebaną podłogę. Remis, to nie przegrana. Wolę umyć podłogę, niż na oczach wszystkich chodzić w różowej kurtce i czapce. Na samą myśl o tym chciało mi się śmiać.
- Masz ładne cycki. – powiedział cały czas mi się przyglądając.
- I tak nie poruchasz. – uniosłam brew.
- Uuu ostro słonko. – roześmiał się. Podszedł do mnie. „Niechcący” wywrócił kubeł z wodą. – Naprawdę nie chciałem. – bronił się.
- I myślisz, że tym mnie wkurzysz? – zaśmiałam się. – Musisz się bardziej postarać. – powiedziałam nawet na niego nie patrząc.
Mówisz i masz. Ten idiota wylał na mnie całą wodę z wiadra.
- To też kurwa przypadek? – powiedziałam wyciskając z siebie wodę.
- O teraz nawet trochę ładniejsza jesteś. – roześmiał mi się w twarz.
- Nienawidzę cię. – syknęłam. – Sam sobie myj tą podłogę. – rzuciłam swoją bluzkę i skierowałam się do szatni.  
Gdy szłam, na zakręcie przywaliłam w kogoś. Kurwa… to siatkarze z Resovi. Co oni tu robią? Przez przypadek wpadłam na Bartmana.
Wyobrażacie sobie to? Cała mokra ja, tylko w staniku, kilkunastu mężczyzn, i jeszcze Bartman w dodatku...
- Co tu robicie? – skierowałam te pytanie do stojącego przede mną Zbyszka.
- Ubierz się, bo się przeziębisz. Trening mamy, to takie dziwne? – odpowiedział ironicznie.
Gdy tylko Igła mnie zobaczył, od razu do mnie podbiegł.
- Dziewczyno, okryj się. – narzucił na mnie swoją bluzę treningową.
- Igła. – wywróciłam oczami.
Zobaczyłam Pita. Chyba chciał do mnie podejść. Zobaczyłam jego błagalny wzrok. Może jednak powinnam z nim pogadać?
Gdy przechodziłam obok niego, odezwał się.
- Przyjdziesz do mnie jutro wieczorem? Wiem, że u Igły nie jestem mile widziany. – spojrzał na mnie.
- Po co? Nie widzę takiej potrzeby…
- Pogadajmy. – złapał mnie za rękę.
Kątem oka dostrzegłam zbliżającą się dziewczynę. To chyba ta fizjoterapeutka.
- Nieee… - pokręciłam głową i wybiegłam.
Kurwa.. czy ona robi to specjalnie? Czego on ode mnie oczekuje? Zaufałam mu.. A on co?
Wyszłam przed halę. Musiałam ochłonąć. Pójdę tam jutro. Chętnie posłucham, co chce mi powiedzieć…
- To o której jutro mam po ciebie przyjechać? – usłyszałam głos Tomka.
- 17.00. Tylko wiesz, punktualnie masz być. Oliwia nie toleruje spóźnień. – uniosłam brew.
Wywrócił oczami i poszedł. Zamówiłam taksówkę. W drodze cały czas wydzwaniał do mnie Pit. Nie miałam siły z nim rozmawiać. Cały czas miałam w pamięci idącą w naszą stronę tę całą Olkę. Najlepiej od razu bym jej przyjebała.
Dotarłam do domu. Gdy otwierałam drzwi do swojego pokoju, znów dał o sobie znać mój telefon. Ile można? Pit.. daj spokój!
Nie odebrałam. Kolejny raz dzwonnego mojego telefonu. Tym razem uległam i odebrałam.
- Możesz w końcu dać sobie spokój? Nie chcę z tobą rozmawiać! – wrzasnęłam do telefonu.
 - Dzień dobry. – usłyszałam głos jakiejś kobiety.
- Przepraszam, z kim rozmawiam?
- Już się przedstawiam. Nazywam się Bożena Karkut. Jestem trenerką klubu piłki ręcznej Zagłębia Lubin. Dzwonię do pani, aby zaproponować grę w naszym klubie pierwszoligowym. Wiemy, że ma pani ciężki okres za sobą. Choć już dawno rozważaliśmy dania pani tą propozycję. Cieszylibyśmy się bardzo gdyby pani ją przyjęła.
- Hm… Ciekawa propozycja, ale muszę się na spokojnie zastanowić.
Kurcze… Wyjazd teraz? Do Lubina? Znów masz okazję uciec od tego wszystkiego. Tak naprawdę, to nic mnie już tu nie trzyma.
- Oczywiście. Starczy pani tydzień?
- Jasne. Dziękuję za propozycję. – pożegnałam się i odłożyłam telefon.
Rzuciłam się na łóżko. W głowie miałam tysiące myśli. A najgorsze jest to, że tęsknię za nim. Za Piotrkiem. Teraz, gdy jestem samotna uświadomiłam sobie, że jednak fajnie jest, jak ktoś przy tobie jest.
Sięgnęłam z szafy 0,5 litra. Hah, najśmieszniejsze jest to, że tylko on mnie chyba rozumie. Wypiłam trochę. Picie w samotności nie prowadzi do niczego dobrego, wiem.
Usiadłam na podłodze, oparłam się o łóżko. Wróciły wspomnienia. Wszystko, dosłownie. Chyba byłam już nieźle wcięta. Nawet zaczęłam gadać sama do siebie. Nagle rozległo się pukanie.
Wstałam i chwyciłam za klamkę. Straciłam równowagę gry otwierałam drzwi. Otworzyłam i od razu runęłam na podłogę.
PERSPEKTYWA BARTMANA:
Otworzyła drzwi. Wywróciła się. Zrozumiałem, że coś jest nie tak. Ona jest kompletnie zalana alkoholem.
Upadły mi kluczyki od samochodu. Nie zdążyłem ich podnieść, bo ona zrobiła to pierwsza. Chyba nawet nie miała siły wstać. Położyła się na podłodze i zaczęła bawić się kluczykami. Zamknąłem drzwi.
- Co ty tu Zbyszku robisz? – zapytała i od razu zaczęła się śmiać.
- Zostawiłaś na hali słuchawki. - ukucnąłem obok niej.
- Nie mogłeś dać ich Krzyśkowi? – wymamrotała.
- Krzysiek musiał jechać coś załatwić i nie zauważył, że zostawiłaś słuchawki.
- Rozumiem. -  spojrzała w sufit.
- Nie musisz dziękować. – spojrzałem na nią z uśmiechem.
Zapanowała cisza. Chyba nad czymś rozmyślała.
- Odzyskam swoje kluczyki? – zapytałem.
- Może tak, może nie. – przygryzła wargę… i kluczyki schowała za swój stanik… - Weź je sobie. – uniosła brew o się roześmiała.
Pokręciłem z uśmiechem głową. Muszę je odzyskać, a nie mogę czekać do jutra.
- Jeśli mnie dotkniesz, zacznę krzyczeć… - dodała.
Nieźle sobie to wykombinowała, nie powiem.
Schyliłem się, aby je odzyskać. Przecież nie wsadzę jej rąk za stanik.. Nie wiem jak zareaguje. Pewnie wtedy nieźle bym oberwał.
Bardzo dokładnie mi się przyglądała. Każdemu mojemu najmniejszemu ruchowi. Chyba się wystraszyła. Oliwia wystraszona, to zabawna Oliwia. – pomyślałem w duchu.
- To jak, oddasz mi moje kluczyki? – przysunąłem swoją twarz do jej.
Czułem jej oddech, jebało od niej wódą. Jej serce biło w szybkim tempie. 
****************************************************************

                                                                   Jest rozdział <3 :D
                                             Jak myślicie, powinna jechać do tego Lubina? Piszcie w komentarzach :P
                    Postaraliście się z tymi komentarzami, więc wstawiłam rozdział. Następny kiedy? To również
                 zależy od was. Komentujesz = motywujesz. Dziś wstawiam wam Popiwczaka <3
Kibicujemy Polsce :D Dziś mecz Polska - Francja ;p
Miłego wieczoru :) ;*

10 komentarzy:

  1. Nie. Oby nie jechała. ....
    Zibi nieźle sie zmieszal na slowa Oliwii :)
    A ona kompletnie narabana... mam nadzieje, ze dojdzie do czegos.
    Ale z Oliwia musi byc PITER!
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piter fajny, ale musi się coś dziać :D Hah pozdrawiam ;*

      Usuń
  2. No, no ale się zrobiło gorąco :D
    Jak dla mnie to ona może jechać, ale żeby się częściej ze Zbyszkiem spotykała :D
    Lubię go w tym opowiadaniu;)
    Pozdrawiam serdecznie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam ogólnie Zbychiała lubię :D A czy w moim opowiadaniu zaistnieje? Hmm.. xd Pozdrawiam również <3

      Usuń
  3. Popiwczaaak ! <3
    Dobry rozdziaał :) Pozdrawiaam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale się u ciebie dzieje Malinoś :***hehehehe no nieźle sobie to Olivia wykombinowała. A Bartman powinien zrobić tak:
    Pocałować ją, żeby się nie darła i wyciągnąć kluczyki :D Proszte i logiczne rozdział mega czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam na 4 rozdział.
    http://kiedy-spotkalam-siatkarskiego-jego.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń