Nie trafił!
24:24. Chcieliśmy zrobić dogrywkę, ale trener na to już się nie zgodził. Kazał
wziąć się nam za ręczną. Tak wkurzonego Tomka, jeszcze nie widziałam.
- Zmyję tą
podłogę, ale ty 4 razy w tygodniu przyjedziesz po mnie w tej różowej czapce
i kurtce.
- Zgoda. –
powiedział i upił łyk wody.
Zaczął się
trening. Ćwiczyliśmy żuty. Dowiedziałam się, że na ostatnich zawodach
dziewczyny przegrały. Minimalnie. Kolejne zawody za tydzień.
Trening
minął dość szybko. Byłam strasznie zmęczona. A jeszcze czekało mnie zmycie tej
podłogi. Przebrałam się. Wyszłam na halę. Tam czekał na mnie Tomek. Obok niego
stał kubeł z wodą.
- Dobra
poradzę sobie, wiem do czego służy kubeł i szmata. – przewróciłam oczami. –
Możesz iść…
- O nie. –
roześmiał się. – Ja cię dopilnuję.
Wzruszyłam
ramionami. Kurwa.. Z moją ulubioną bluzką, mogę się już pożegnać. Zdjęłam
sweterek, a następnie bluzkę : http://allani.pl/zdjecie/1515872 Cały czas mi się przyglądał. Nie boje się żadnej w
pracy. W bidulu cały czas sprzątałam. Nie było tam lekko, ale przynajmniej
czegoś się tam nauczyłam.
Zwinęłam
bluzkę i zamoczyłam ją w wodzie, która była w kubełku. Zaczęłam myć tą jebaną
podłogę. Remis, to nie przegrana. Wolę umyć podłogę, niż na oczach wszystkich
chodzić w różowej kurtce i czapce. Na samą myśl o tym chciało mi się śmiać.
- Masz
ładne cycki. – powiedział cały czas mi się przyglądając.
- I tak nie
poruchasz. – uniosłam brew.
- Uuu ostro
słonko. – roześmiał się. Podszedł do mnie. „Niechcący” wywrócił kubeł z wodą. –
Naprawdę nie chciałem. – bronił się.
- I
myślisz, że tym mnie wkurzysz? – zaśmiałam się. – Musisz się bardziej postarać.
– powiedziałam nawet na niego nie patrząc.
Mówisz i
masz. Ten idiota wylał na mnie całą wodę z wiadra.
- To też
kurwa przypadek? – powiedziałam wyciskając z siebie wodę.
- O teraz
nawet trochę ładniejsza jesteś. – roześmiał mi się w twarz.
-
Nienawidzę cię. – syknęłam. – Sam sobie myj tą podłogę. – rzuciłam swoją bluzkę
i skierowałam się do szatni.
Gdy szłam,
na zakręcie przywaliłam w kogoś. Kurwa… to siatkarze z Resovi. Co oni tu robią?
Przez przypadek wpadłam na Bartmana.
Wyobrażacie
sobie to? Cała mokra ja, tylko w staniku, kilkunastu mężczyzn, i jeszcze
Bartman w dodatku...
- Co tu
robicie? – skierowałam te pytanie do stojącego przede mną Zbyszka.
- Ubierz
się, bo się przeziębisz. Trening mamy, to takie dziwne? – odpowiedział
ironicznie.
Gdy tylko
Igła mnie zobaczył, od razu do mnie podbiegł.
-
Dziewczyno, okryj się. – narzucił na mnie swoją bluzę treningową.
- Igła. –
wywróciłam oczami.
Zobaczyłam
Pita. Chyba chciał do mnie podejść. Zobaczyłam jego błagalny wzrok. Może jednak
powinnam z nim pogadać?
Gdy
przechodziłam obok niego, odezwał się.
-
Przyjdziesz do mnie jutro wieczorem? Wiem, że u Igły nie jestem mile widziany.
– spojrzał na mnie.
- Po co?
Nie widzę takiej potrzeby…
-
Pogadajmy. – złapał mnie za rękę.
Kątem oka
dostrzegłam zbliżającą się dziewczynę. To chyba ta fizjoterapeutka.
- Nieee… -
pokręciłam głową i wybiegłam.
Kurwa.. czy
ona robi to specjalnie? Czego on ode mnie oczekuje? Zaufałam mu.. A on co?
Wyszłam
przed halę. Musiałam ochłonąć. Pójdę tam jutro. Chętnie posłucham, co chce mi
powiedzieć…
- To o
której jutro mam po ciebie przyjechać? – usłyszałam głos Tomka.
- 17.00.
Tylko wiesz, punktualnie masz być. Oliwia nie toleruje spóźnień. – uniosłam
brew.
Wywrócił
oczami i poszedł. Zamówiłam taksówkę. W drodze cały czas wydzwaniał do mnie
Pit. Nie miałam siły z nim rozmawiać. Cały czas miałam w pamięci idącą w naszą stronę
tę całą Olkę. Najlepiej od razu bym jej przyjebała.
Dotarłam do
domu. Gdy otwierałam drzwi do swojego pokoju, znów dał o sobie znać mój
telefon. Ile można? Pit.. daj spokój!
Nie
odebrałam. Kolejny raz dzwonnego mojego telefonu. Tym razem uległam i odebrałam.
- Możesz w
końcu dać sobie spokój? Nie chcę z tobą rozmawiać! – wrzasnęłam do telefonu.
- Dzień dobry. – usłyszałam głos jakiejś
kobiety.
-
Przepraszam, z kim rozmawiam?
- Już się
przedstawiam. Nazywam się Bożena Karkut. Jestem trenerką klubu piłki ręcznej
Zagłębia Lubin. Dzwonię do pani, aby zaproponować grę w naszym klubie
pierwszoligowym. Wiemy, że ma pani ciężki okres za sobą. Choć już dawno
rozważaliśmy dania pani tą propozycję. Cieszylibyśmy się bardzo gdyby pani ją
przyjęła.
- Hm… Ciekawa
propozycja, ale muszę się na spokojnie zastanowić.
Kurcze…
Wyjazd teraz? Do Lubina? Znów masz okazję uciec od tego wszystkiego. Tak
naprawdę, to nic mnie już tu nie trzyma.
-
Oczywiście. Starczy pani tydzień?
- Jasne.
Dziękuję za propozycję. – pożegnałam się i odłożyłam telefon.
Rzuciłam
się na łóżko. W głowie miałam tysiące myśli. A najgorsze jest to, że tęsknię za
nim. Za Piotrkiem. Teraz, gdy jestem samotna uświadomiłam sobie, że jednak
fajnie jest, jak ktoś przy tobie jest.
Sięgnęłam z
szafy 0,5 litra. Hah, najśmieszniejsze jest to, że tylko on mnie chyba rozumie.
Wypiłam trochę. Picie w samotności nie prowadzi do niczego dobrego, wiem.
Usiadłam na
podłodze, oparłam się o łóżko. Wróciły wspomnienia. Wszystko, dosłownie. Chyba
byłam już nieźle wcięta. Nawet zaczęłam gadać sama do siebie. Nagle rozległo
się pukanie.
Wstałam i
chwyciłam za klamkę. Straciłam równowagę gry otwierałam drzwi. Otworzyłam i od
razu runęłam na podłogę.
PERSPEKTYWA
BARTMANA:
Otworzyła
drzwi. Wywróciła się. Zrozumiałem, że coś jest nie tak. Ona jest kompletnie
zalana alkoholem.
Upadły mi
kluczyki od samochodu. Nie zdążyłem ich podnieść, bo ona zrobiła to pierwsza.
Chyba nawet nie miała siły wstać. Położyła się na podłodze i zaczęła bawić się
kluczykami. Zamknąłem drzwi.
- Co ty tu
Zbyszku robisz? – zapytała i od razu zaczęła się śmiać.
-
Zostawiłaś na hali słuchawki. - ukucnąłem obok niej.
- Nie
mogłeś dać ich Krzyśkowi? – wymamrotała.
- Krzysiek
musiał jechać coś załatwić i nie zauważył, że zostawiłaś słuchawki.
- Rozumiem.
- spojrzała w sufit.
- Nie
musisz dziękować. – spojrzałem na nią z uśmiechem.
Zapanowała
cisza. Chyba nad czymś rozmyślała.
- Odzyskam
swoje kluczyki? – zapytałem.
- Może tak,
może nie. – przygryzła wargę… i kluczyki schowała za swój stanik… - Weź je
sobie. – uniosła brew o się roześmiała.
Pokręciłem
z uśmiechem głową. Muszę je odzyskać, a nie mogę czekać do jutra.
- Jeśli
mnie dotkniesz, zacznę krzyczeć… - dodała.
Nieźle
sobie to wykombinowała, nie powiem.
Schyliłem
się, aby je odzyskać. Przecież nie wsadzę jej rąk za stanik.. Nie wiem jak
zareaguje. Pewnie wtedy nieźle bym oberwał.
Bardzo
dokładnie mi się przyglądała. Każdemu mojemu najmniejszemu ruchowi. Chyba się
wystraszyła. Oliwia wystraszona, to zabawna Oliwia. – pomyślałem w duchu.
- To jak,
oddasz mi moje kluczyki? – przysunąłem swoją twarz do jej.
Czułem jej
oddech, jebało od niej wódą. Jej serce biło w szybkim tempie.
****************************************************************Jest rozdział <3 :D
Jak myślicie, powinna jechać do tego Lubina? Piszcie w komentarzach :P
Postaraliście się z tymi komentarzami, więc wstawiłam rozdział. Następny kiedy? To również
zależy od was. Komentujesz = motywujesz. Dziś wstawiam wam Popiwczaka <3
Kibicujemy Polsce :D Dziś mecz Polska - Francja ;p
Miłego wieczoru :) ;*
Nie. Oby nie jechała. ....
OdpowiedzUsuńZibi nieźle sie zmieszal na slowa Oliwii :)
A ona kompletnie narabana... mam nadzieje, ze dojdzie do czegos.
Ale z Oliwia musi byc PITER!
pozdrawiam
Piter fajny, ale musi się coś dziać :D Hah pozdrawiam ;*
UsuńNo, no ale się zrobiło gorąco :D
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to ona może jechać, ale żeby się częściej ze Zbyszkiem spotykała :D
Lubię go w tym opowiadaniu;)
Pozdrawiam serdecznie;)
Ja tam ogólnie Zbychiała lubię :D A czy w moim opowiadaniu zaistnieje? Hmm.. xd Pozdrawiam również <3
UsuńPopiwczaaak ! <3
OdpowiedzUsuńDobry rozdziaał :) Pozdrawiaam :)
Popiwczak Bogiem ♥
UsuńRównież pozdrawiam ;*
Ale się u ciebie dzieje Malinoś :***hehehehe no nieźle sobie to Olivia wykombinowała. A Bartman powinien zrobić tak:
OdpowiedzUsuńPocałować ją, żeby się nie darła i wyciągnąć kluczyki :D Proszte i logiczne rozdział mega czekam na kolejny :D
hy hy ;* zobaczymy :D
UsuńZapraszam na 4 rozdział.
OdpowiedzUsuńhttp://kiedy-spotkalam-siatkarskiego-jego.blogspot.com/?m=1
obserwuję i czytam :)
Usuń