- Pozwoli
pani na to, że pani pracownica truje ludzi? – zapytał z wyrzutem.
Dość tego!
Nie będę się tak temu przyglądała..
- Robisz to
specjalnie bo mnie nienawidzisz! Sam pewnie wrzuciłeś tą muchę do tej szklanki!
– spojrzałam na niego tak jakbym chciała go zabić.. Nieźle sobie to
wykombinował.
- I co, nic
pani z tym nie zrobi? Teraz ja, a jutro kto następny? A co by było, gdybym to
wypił?
- Złego
diabli nie biorą. – syknęłam.
- Oliwia…
Przeproś pana.. – zarządziła Kinga.
- Co?! –
wrzasnęłam. – Przecież on to sobie upozorował, nienawidzi mnie!
- Przeproś.
– jęknęła szefowa.
- Nie. –
uniosłam brew.
- Myślę, że
przepraszam tu nie wystarczy. Mam nadzieje, że tej pani nie ujdzie to na sucho.
– zwrócił się oburzony do Kingi.
- Tobie nie
ujdzie to na sucho! – wyrwałam siostrze Ignaczaka sok z ręki i chlusnęłam
Tomkowi go prosto w twarz.
Zabolało, tak jak ostatnio, tak jak zawsze.
Był
wkurwiony. Kinga mnie opierdzieliła. Kazała ponownie przeprosił. Odmówiłam.
-
Przeprosisz, albo… - zaczęła.
- Albo?
Cisza…
Zrozumiałam bardzo dobrze o co jej chodziło. Spojrzałam na nią błagalnym
wzrokiem.. Potem na Tomka.. Kinga pokiwała głową…
Umiejętność przewidywania równa się mniejszemu rozczarowaniu.
Serio?
Zaczynam gubić się w swojej beznadziejności.
Zdjęłam
fartuch i wyszłam. Może i jestem zbyt ambitna na te tak proste słowo
„przepraszam”. Jak się czuję? Jak człowiek bez pracy. W sumie to nic nie mam.
Tak się zastanawiam, co w ogóle mnie tu trzyma? Brak pracy, miłości, przyjaciół
też za wiele nie mam…
Jednym
słowem : NIC.
Kiedy kobieta mówi nic to wiedz, że coś się dzieje.
Po chwili
usłyszałam głos Tomka:
- Jak
chcesz to zatrudnię cię jako szmatę do podłogi. – zakpił.
- Zadowolony?
Tak naprawdę, to tylko o to ci chodziło? Zawsze chciałeś mnie zniszczyć… -
powiedziałam ze łzami w oczach.
- Skoro nie
mogę cię mieć… To wolę cię skrzywdzić. – uniósł brew.
Westchnęłam.
Co więcej mogłam? Odwróciłam się i skierowałam się do domu. Nawet nie
zamawiałam taksówki. Byłam tak… Niekoniecznie wkurzona.. ale czułam, że
przegrałam. Z nim, z samą sobą.
Zaczął
padać deszcz. Do domu jakieś 2 km. Nie przejmowałam się tym wcale. Może w końcu
zmyję z siebie wspomnienia, fałszywe znajomości..
Po 40
minutach spaceru, całą mokra dotarłam do domu. Od razu Iwona ochrzaniła mnie,
że w taki deszcz wracałam na piechotę.
Poszłam do
swojego pokoju. Wzięłam gorący prysznic. Przebrałam się : http://allani.pl/zestaw/911698-911698-kolekcja-zima-2014 i od razu rzuciłam się na łóżko. Myślałam o swoim
życiu. W ogóle to o sensie jego życia. Przecież jestem tylko zbędną, przeszkadzającą
wszystkim istotą. Koniec pracy, to przecież nie dramat. Może oznacza to
wolność? Może jechać do tego jebanego Lubina, zacząć wszystko od nowa?
Nie, nie
zapomniałam o nim. Może czas sobie wszystko wyjaśnić? Może za dużo tego „może’’?
Może.
Postanowiłam
do niego jechać. Ubrałam buty i płaszczyk i zamówiłam taksówkę. Dziś się okaże
czy pojadę do tego Lubina czy nie. Tak naprawdę to nie zależy tylko ode mnie,
ale też od innych osób…
Dobra, od
Pita też.
Dotarłam
pod jego dom. Im bliżej byłam drzwi, tym szybciej chciałam zawracać. Cholernie
boję się tej rozmowy. Zapukałam.
Po kilku
sekundach zobaczyłam w drzwiach jego.
- Chciałam
przyjść wczoraj, ale… - zaczęłam ale usłyszałam czyiś głos.
- Piotruś
gdzie ty jesteś? – to ta fizjoterapeutka.
Po co to
wszystko? Przyjdź do mnie, porozmawiajmy?
- To nie
tak. – wyrwał się Pit.
Nie mogłam
w to uwierzyć. Znów mnie oszukał. A najgorsze jest to, że ja nadal go kocham.
Dla niego byłam gotowa zostać. A teraz?
Przywaliłam
tej suce w mordę. Odciągnął mnie Nowakowski.
- Puszczaj,
brzydzę się ciebie! – wrzasnęłam prawie dławiąc się łzami.
Wybiegłam.
On wybiegł za mną. Zatrzymał mnie. Mocno przytulił do siebie. Chyba dlatego,
żebym mu nie uciekła…
- To
naprawdę nie tak. Wtedy też. Ona mnie pocałowała. Tak po prostu. Ja nie
chciałem. Tłumaczyłem jej, że kocham ciebie. Jak na razie zrozumiała. A teraz,
sąsiad zalał jej mieszkanie, więc ją przenocowałem. To na tyle. – powiedział z
tą samą miną jak zawsze. No tak, zero emocji.
- Nie umiem
ci zaufać. – powiedziałam. Z moich oczu napływało coraz to więcej łez. – Za
dużo wrażeń, jak na kilka minut. I co mam ci uwierzyć? I znowu kurwa będziemy
szczęśliwi, dopóki któreś z nas tego nie spieprzy? – wrzasnęłam.
Przerwał
moje krzyki pocałunkiem w usta. Szybko się od niego oderwałam.
- Nie
dzwoń. Zostaw mnie w spokoju. – stałam w osłupieniu.
Po chwili
się ocknęłam i uciekłam. Nie poszedł za mną. I dobrze. Zamówiłam taksówkę i wróciłam
do domu Ignaczaków. Nic cię tu już nie trzyma pani Bartman. Nic.
Postanowiłam
zadzwonić do klubu z Lubina. Długo się zastanawiałam, czy nacisnąć zieloną
słuchawkę.
Ostatecznie
nacisnęłam. Zapytałam kiedy mogę przyjechać. Prezes klubu powiedział, że to
zależy ode mnie. I to jak na razie mi wystarczyło. Rozłączyłam się. Usiadłam z
laptopem na łóżku. Zaczęłam przeglądać rozkłady autobusów i pociągów.
Okazało
się, że dopiero jutro mogę udać się do Lubina. O 15.00 jest autobus, a
następnie przesiadka i dalsza podróż pociągiem.
Ignaczakom
chyba należy się poznanie prawdy o moim wyjeździe… Zeszłam do kuchni. Zastałam
tam całą rodzinę. Iwona i Krzysiek rysowali coś z dzieciakami.
- Wyjeżdżam
jutro do Lubina. – powiedziałam wprost. Po co przedłużać?
- Jak to? –
spytała zaskoczona Iwona. – Źle ci z nami?
-
Oczywiście, że nie. – usiadłam obok nich na krzesełku. – Dostałam propozycję
gry w pierwszoligowym zespole. To dla mnie szansa.
- A co z
pracą? – zapytał Ignaczak.
- Już tam
nie pracuję. To długa historia. – mruknęłam pod nosem.
- Uważaj na
siebie. Przecież ci nie zabronimy. Jesteś dorosła. – powiedziała Iwona.
Widziałam, że miała łzy w oczach.
Pogadaliśmy
jeszcze chwilę, a następnie udałam się do swojego pokoju.
Około 18.00
postanowiłam iść na trening, żeby powiedzieć trenerowi, że wyjeżdżam. Nie był
zachwycony. Ale nic na to nie mógł poradzić. Postanowiłam nie grać dziś na
ostatnim treningu. Usiadłam na trybunach. Tu na tym boisku przeżyłam tyle
emocji. Hah, kto by w ogóle pomyślał, że taka osoba jak ja z bidula się tutaj
znajdzie. A teraz? Będę grała z gwiazdami piłki ręcznej.
Moment pustki? Kiedy widzisz spadającą gwiazdę i nie wiesz, czego chcesz.
Po treningu
pożegnałam się z chłopakami i dziewczynami. Tomek nawet do mnie nie podszedł.
Też nie miałam ochoty patrzeć na jego mordę.
Masz prawo mnie nienawidzić, ja mam prawo mieć to w dupie. :)
Najbardziej
nie chciałam rozstawać się z Mariuszem. To chyba najfajniejsza osoba z całego
teamu. Żegnaliśmy się przez kilkanaście minut.
- Musisz? –
jęknął.
- Jedź ze
mną. – spojrzałam na niego.
- Nie. –
zaśmiał się. – Mam tu wszystko… Miałem… Nie wyjeżdżaj. – ponownie to powiedział
i tym razem się zaśmiał.
- Ja tu nie
mam nic i nikogo.
- To przez
tego chłopaka wyjeżdżasz? – spytał jakby z pretensją.
Cisza.
„I krzyczę 'weź mnie ratuj', kiedy patrzysz w moje oczy Ale nie chcesz
tego słyszeć, nic nie mówisz i odchodzisz”.
Ostatnie
spojrzenie na halę, Mariusza. Nie chciałam wracać do domu. Postanowiłam ostatni
raz zwiedzić Rzeszów, aby czasami nie zapomnieć jak wygląda. Ech, to takie
smutne, kiedy przychodzi ci się z czymś rozstać.
Dziś były w mojej szkole rozgrywki w siatkówkę :D
Wygraliśmy <3
Teraz rejon ;p
Pozdrawiam :)
Gratki!!!!! :)
OdpowiedzUsuńI wyjezdza... :(( co z Pitem? Mam nadzieje ze za nia pojedzie.... i ze w Lublinie nikt Oliwii nie skrzywdzi
Pozdrawiam
Heh, dzięki ;*
UsuńTeż mam taką nadzieje ;p
Kochana kiedy nastepny? Nie moge sie juz doczekac!
UsuńBylas na moim blogu pierwszym (zastapzloscmiloscia)
A teraz chcialabym zaprosic Cie tutaj
http://sliskasprawa.blogspot.com
Rozdział jak najszybciej będzię :D Poczekaj jeszcze troszkę :)
UsuńJuż wpadam ;*
Dwa dni temu trafiłam na twojego bloga i tyle też czasu zajęlo mi czytanie tej historii. Bardzo wciągająca. Czekam na kolejne, pozdrawiam i zapraszam czasem do mnie :)
OdpowiedzUsuńJej, jak miło <3 dziękuję i cieszę się że to czytasz ;* Oczywiście, że zajrzę do cb ;*
UsuńJa tak samo jakoś tydzień temu znalazłam Twojego bloga zupełnie przypadkowo. Także co do opowiadanie to jest genialne, rozdział jest świetny, a Ty masz Wielki talent naprawdę. Już nie mogę się doczekać kolejnych, nowych rozdziałów. Pozdrawiam i w wolnej chwili zapraszam do siebie na :
OdpowiedzUsuńsport-aktywnosc-lifestyle.blogspot.com
Buziaki :-***
Jej :) Jak fajnie, że jesteś :) Już zaglądam i nadrabiam rozdziały <3
Usuń