PERSPEKTYWA
PITA:
Zostałem.
Nie mogłem jej odmówić. Cieszyłem się, że poprosiła o to mnie, a nie Wojtka.
- To ja
pójdę na kanapę. – stwierdziłem i chciałem już iść, ale ona cały czas trzymała
mnie za rękę. Zrozumiałem, że mam być cały czas obok niej.
Leżeliśmy
tak w ciszy. Bałem się odezwać. Zranić jej. Jeszcze walnę coś głupiego…
- Jutro
będziesz musiał już iść? – spytała nadal trzymając moją dłoń.
- Rano mam
trening, a potem przyjdę do ciebie. Jeśli chcesz. – spojrzałem na nią.
- Masz
swoje sprawy… - zaczęła.
- Chcesz
żebym przyszedł? – ponowiłem pytanie.
- Chcę. –
usłyszałem z jej ust.
Około 23.00
zasnęła. Znaczy tak mi się wydawało. Przymknąłem oczy. Nagle usłyszałem jej
płacz.
- Coś cię
boli? – szybko się do niej przekręciłem.
- Nie,
śpij. – powiedziała.
Objąłem ją
i wtuliłem w swój tors. Nie lubiłem gdy płakała. Wiem, że jestem dla niej tylko
przyjacielem…
Nie spałem
całą noc. Nie miałem już nawet siły. Ta noc dała mi dużo do myślenia. Około
7.00 musiałem się zbierać. Pojechałem do swojego mieszkania, aby się przebrać i
wziąć rzeczy. Po godzinie pojechałem na trening.
PERSPEKTYWA
OLIWI:
Nie spałam
całą noc. Pit też nie. Nie powinnam tak się „znęcać” nad Pitem.. On ma swoje
życie. Co go obchodzi jakaś kaleka...
Iwona
pomogła mi się ubrać, podała śniadanie. Dziś pierwszy dzień rehabilitacji. Na
samą myśl chciało mi się rzygać. Co to da?
Po dwóch
godzinach ćwiczeń wróciliśmy do domu. Chyba całe moje życie będzie już tak
wyglądało. Wieczne siedzenie i nienawiść do samej siebie…
Przebrałam
się oczywiście z pomocą Iwony : http://allani.pl/zestaw/905083-905083-kolekcja-zima-2013-2014 Trochę porysowałam z dzieciakami. Sebastian i
Dominika często byli gośćmi mojego pokoju. Chyba nie chcą, żebym była sama.
Nagle moim
pokoju rozległo się pukanie. W drzwiach stał Nowakowski. Dzieciaki od razu się
na niego rzuciły. Chyba go bardzo lubiły. Zostaliśmy sami. Nie chciałam mówić
tego przy dzieciakach.
- Piotrek,
tak nie może być. Ty masz swoje życie. Przepraszam, że wczoraj musiałeś się tak
ze mną męczyć. Nie odwiedzaj mnie. Odpocznij.
-
Odpocznij? Od czego? Przecież dla mnie to przyjemność, radość że mogę być obok
ciebie. – złapał mnie za rękę.
- Piotrek
proszę… - jęknęłam.
- Nie,
posłuchaj… - zaczął nerwowo chodzić po pokoju. Nie chciałam przerywać ciszy… - Wiesz
co chciałem ci powiedzieć przed wypadkiem? Że cię kocham. Tylko tyle. – usiadł
obok mnie i zaczął gapić się w podłogę.
- Mówisz
tak, bo jestem kaleką. Poradzę sobie. – warknęłam.
- Kaleką?
Dlaczego tak o sobie mówisz? Jesteś wspaniała. I zakochałem się w tobie od
pierwszego dnia, kiedy cię poznałem. Proszę.. Daj mi szansę. – spojrzał na
mnie.
Nie bój się zmiany na lepsze. Weź się zastanów. Powiem ci zaufaj mi. Nie
bój się zmiany na lepsze. Być kimś, być sobą. Nie bój się zmiany na lepsze
Niewielką cenę za to zapłacisz. Weź się zastanów. Więcej zyskasz niż stracisz.
I co teraz?
Nawet nie wiem co mam powiedzieć. Niby coś do niego czuję. Nie zostawił mnie w
tych najbardziej chujowych dniach.
- Piotrek…
Nie zasłużyłam na ciebie.. Nie chcę zmarnować ci życia.. Nie wiesz na co się
piszesz.. To życie z człowiekiem niepełnosprawnym… - powiedziałam i po policzku
spłynęła mi łza. – Po co ci to?
„Miejmy
odwagę próbować. Może to akurat miłość.”
- Już
jesteś moim problemem, bo nie umiem bez ciebie żyć. Dlaczego nie chcesz mi
zaufać? Nigdy cię nie zraniłem, nie oszukałem i tego nie zrobię. – powiedział
po czym się do mnie zbliżył.
Widziałam w
jego oczach niepewność. Przysunął swoje usta do moich. Lekko przygryzł moje
wargi, a następnie zaczął mnie całować. Odwzajemniłam choć, nie wiem czy
powinnam.
Oderwaliśmy
się od siebie. Piotrek spojrzał na mnie pytająco.
- Na pewno
tego chcesz? – spytałam.
-
Cholernie, jak nigdy jeszcze niczego. – przytaknął. – A Ty?
- Tak. –
czułam się jakbym mówiła to na własnym ślubie. Takie sakramentalne „Tak”. I że
cię nie opuszczę aż do śmierci.
- Kocham
cię. – przytulił mnie.
Ja ciebie..
Chyba też.. Nic nie powiedziałam.
Tysiące myśli.. A tak naprawdę boisz się wymówić tych dwóch słów.
Przeniósł
mnie na łóżko. Przykrył mnie kocem i położył się obok mnie.
- Nawet nie
wiesz jak bardzo marzyłem o tej chwili.
- Dlaczego
nie powiedziałeś mi o tym wcześniej?
- Bałem
się, że mnie odtrącisz.. że już nawet nie będziemy się przyjaźnić. – spojrzał
na mnie.
30 dni
później:
Nic. Dalej
nic. Powoli te rehabilitacje mnie zniechęcają. Ciągły wysiłek, który nie przynosi
najmniejszych korzyści. Co z Piotrkiem? Bardzo dobrze. Z perspektywy czasu
widzę, że Nowakowskiemu naprawdę na mnie zależy. Powiedziałam o nas Wojtkowi.
Zadzwoniłam raz do niego. Wydawało mi się, że przyjął to dobrze. Przecież
wiedział, że ja i on.. że łączy nas tylko przyjaźń. Nie odzywał się już od
miesiąca.. Może nie ma czasu? Tak Oliwia, tak to sobie tłumacz.
Piotrek to
naprawdę to świetny facet. Codziennie mnie odwiedzał. Widziałam, ze niekiedy
był bardzo zmęczony. Jemu to nie przeszkadzało. Raz nawet kiedy do mnie
przyszedł, od razu zasnął. Nie byłam na niego zła. Cieszyłam się, że jest obok
mnie. Piotrek wspomniał, że mają nową fizjoterapeutkę. Olę.Chciał być ze mną
szczery. Od razu mnie zapewnił, że nie mam się co o nią obawiać, że jestem
najważniejszą kobietą w jego życiu. Trochę to zabawne. Dwa odmienne charaktery.
Piotrek taki grzeczny, a ja?
Chyba
trochę się przyzwyczaiłam do tego mojego kalectwa. Nie robiłam sobie nawet
nadziei, że kiedykolwiek odzyskam sprawność.
I
najważniejsze. Wiem kto mnie potrącił. To dla mnie był szok, kiedy się
dowiedziałam, że to sprawka Pameli. Tak, tej Pameli.. Bartmana dziewczyny.
Chciała zapobiec temu, żebym nie powiedziała Zbyszkowi o zdradzie. Nie powiem,
udało jej się to. Bartman gdy tylko się o tym dowiedział, zostawił ją.
Przyszedł do mnie. Przeprosił. Mówił, że to przez niego. Wtedy jeszcze byłam
obrażona na cały świat. Potwierdziłam, że to przez niego. Nie odezwał się już
potem.
Postanowiłam
pójść od kościoła. Też macie nieraz takie duchowe potrzeby? Oczywiście sama nie
mogłam tam się dostać. Pomógł mi Igła. Zawiózł mnie tam, a następnie
wprowadził, po czym zostawił samą. Miał poczekać na mnie w samochodzie.
Po 20
minutach modlitwy zauważyłam, że w kościele nie jestem sama. Zobaczyłam
jakiegoś mężczyznę, ubranego na czarno. To chyba ksiądz.
- Mogę?
- Jasne. –
powiedziałam.
Klęknął obok mnie. Długo mi się przypatrywał.
- Od dawna
jeździsz na wózku?
- Nie..
Ponad miesiąc.
- Spokojnie
sprawność wróci, szybciej niż myślisz. – spojrzał na mnie, a następnie wstał.
- Skąd pan
to wie? Pewnie te słowa to na pocieszenie?
Pokręcił z
uśmiechem głową. Poszedł.
Dziwne. Po
co to wszystko powiedział? Ksiądz wróżbita? Razem z Igłą wróciliśmy do domu.
Ignaczak bardzo się cieszył, że jestem z Nowakowskim. To jego kolega z klubu,
jak no to powiedział : „Będę miał na niego oko”.
Igła wniósł
mnie do pokoju. Tam, czekał już na mnie Piotrek.
- Miałeś
odpocząć. – spojrzała na niego.
- Wolę z
tobą.- lekko się uśmiechnął. – Chyba nie masz mnie dość?
- Mam. –
jęknęłam.
- I tak nigdzie
nie pójdę. – zaśmiał się. – Znaczy, to ty ze mną pójdziesz.
Teraz
dopiero Pit zdał sobie sprawę z tego co powiedział. „Pójdziesz”.
- To znaczy
ja ci pomogę.. Przepraszam. – westchnął.
-
Spokojnie. Przecież wiem, że nie pójdę. – roześmiałam się.
Na
Nowakowskiego nie umiałam się gniewać. Miał w sobie coś takiego, że przy nim
wszystko było łatwiejsze.
Pomógł mi
założyć płaszcz i buty. Zniósł mój wózek na dół, a następnie zniósł mnie na
dwór. Usadził na wózku i zaczął go prowadzić. Dobrze, że na dworze była tylko
minimalna warstwa śniegu.
- Gdzie
jedziemy? – spytałam.
- Do parku.
– stwierdził.
- Ej,
miałeś powiedzieć „Niespodzianka” a ja wtedy : „ Że nie lubię niespodzianek”. –
zaśmiałam się.
-
Przepraszam, nie nauczyłem się na dzisiaj. – powiedział z kamienną twarzą.
„Dojechaliśmy”
do parku. A dokładnie do ławki w nim. Na niej był termos, kubki i jakieś
ciasteczka. Byłam w szoku. Nikt inny nie sprawił mi tak dużej niespodzianki. To
miłe z Piotrka strony.
- To dla
ciebie. – powiedział z uśmiechem i pocałował mnie w policzek.
- Nie
musiałeś. Dziękuję. – uśmiechnęłam się.
- Musiałem.
Lubię patrzeć jak się uśmiechasz. – zdjął swój szalik i szczelnie owinął moją
szyję.
- Tak..
Bałwana ze mnie zrób. – roześmiałam się, a on razem ze mną.
Zaczęliśmy
zajadać ciasteczka. Piotrek pomyślał o wszystkim, nawet o gorącej herbacie w te
chłodne zimowe wieczory.
Piotrek
odprowadził mnie do domu. Pomógł mi się przebrać. Nowakowski poszedł do siebie.
Położyłam się z uśmiechem na twarzy do łóżka. W końcu uświadomiłam sobie, ze
życie ma sens. Z nim. Bo bez niego jest strasznie nudny. Zasnęłam.
No i macie jak na razie HAPPY END :) Są rezem, tego chcieliście ^^ Komentujcie, czy Oliwia ma chodzić Pitem, czy może z kimś innym? Macie jakieś propozycje co do tego bloga? Może nowi bohaterzy? Jeśloi tak, piszcie w komentarzach :) Jutro do szkoły...;/ Na szczęście w święta nadrobiłam kilka rozdziałów. ;3 Dziś Turniej czterech skoczni *.* Macie tu moich ulubionych skoczków ;3 I Żyła jeszcze powinien być. ;p
Trzymajcie się i komentujcie ;*
Po pierwsze to fajny rozdział, bo są razem i jakoś się tak przyjemnie zrobiło.
OdpowiedzUsuńWiesz możesz jeszcze namieszać np. że Bartman nagle zacznie przystawiać się do niej czy coś :D
Ogólnie jak na razie wszystko mi się podoba:*
Pozdrawiam;)
Zapraszam na XXXV http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/
Ciekawy pomysł :) Dziękuję i już wchodzę na twój blog ^^
UsuńA ja właśnie wczoraj dobrnęłam do tego 39 rozdziału, naczytałam się, nie powiem, i baardzoo mi się podoba! Dzisiaj wchodze a tu 40! :D co do tego rozdziału to nareszcie są razem!. Ciekawa jestem czy w końcu Oliwia odzyska sprawność :) Ja Ci nic nie podpowiem, bo wolę nie wiedzieć, co będzie dalej :D Czekam z niecierpliwością na następny! :))))
OdpowiedzUsuńJej, jak miło <3 Fajnie, że ktoś to wgl czyta xd Mam nadzieję, że nie zanudziłaś się :D Pozdrawiam ;** A może dodam rozdział za 2 dni? Kto wie xd
UsuńChcialabym aby Pit i Oliwia byli razem. Szczesliwi. Aby Oliwia zaczela chodzic.
OdpowiedzUsuńZgadzam sie z Miska ze mozna namieszac z Zibim lub Tojtkiem ale zeby byla z Pitem. :)
Pozdrawiam
Do tego pierwszego... Hmm.. zobaczymy :) Ale uprzedzałam, że nie będzie zawsze szczęśliwie :P Dziękuję za komentarz :**
Usuń