niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział 46


- A muszę ci powiedzieć, że twoja mama ma większe cycki niż ty. – zaśmiał się i spojrzał na mnie z drwiącym uśmiechem.
- Zamknij się skurwielu! Mnie możesz obrażać, ale od mojej matki się odpierdol. Nie żyje, mój ojciec też. Ale wychowała mnie i nie jestem takim rozkapryszonym i pojebanym człowiekiem jak ty. – wrzasnęłam. Czułam że pieką mnie oczy. Chyba ta złość spowodowała, że po moich policzkach pociekły łzy.
Na moje słowa oniemiał. Spojrzałam na niego z wyrzutem i wbiegłam do środka. Musiałam się uspokoić. Nie lubię gdy ktoś widzi, że nie radzę sobie z czymś. Wiem, że to normalne, że każdy kiedyś pęka. Ale to nie w moim stylu. Wyszłam z zza zakrętu. Nagle w coś, a raczej w kogoś przywaliłam .
- Uważaj. – zaśmiał się Mariusz. – Ej. Co jest mała? – zapytał, kiedy zobaczył, że jestem cała zapłakana.
- Po co ci to do wiadomości? Hah, będzie dobrze, nie martw się.. Sorry, ale słyszałam to już tysiące razy.. I co? Jeszcze gorzej wszystko się spierdoliło. – powiedziałam z wyrzutem, tak jakby przez niego to wszystko.
- Żyjemy w Polsce. Każdy chce chyba komuś pomóc. To taki naród. – wzruszył ramionami. – A jak mi powiesz, to zrobi ci się lepiej, zobaczysz. – lekko się uśmiechnął.
- Przytulisz mnie? – spojrzałam na niego.
Ujrzałam jego potwierdzający uśmiech. Po chwili byłam już w jego ramionach. Tego potrzebowałam. Postaliśmy tak kilkadziesiąt sekund. Przyszedł czas na trening. Przebrałam się w strój treningowy i wyszłam na halę. Strasznie bolała mnie głowa, było mi strasznie zimno. Pewnie się przeziębiłam…
Zaczął się trening. Ne chciałam mieć nic wspólnego z tym chamem Tomkiem… Ćwiczyliśmy podania, a następnie krótki mecz.
Nie czułam się najlepiej. Kręciło mi się w głowie. W tym meczu tak naprawdę mnie nie było. Byłam nieobecna. Czułam, że jestem cała rozpalona.
Piłka do mnie. Biegnę w stronę bramki. Tomek próbuje mnie zatrzymać. Udaje mu się to. Jestem w takim stanie, że wcale mnie to nie dziwi. Fauluje mnie. Upadam. Nie mam siły wstać. Widzę jak wyciąga do mnie rękę, aby pomóc mi wstać. On i skrucha? Takie rzeczy nie mogą razem się łączyć…
Wyciągnęłam rękę, żeby pomógł mi wstać. Po chwili schował dłoń.
- Naprawdę idiotko myślałaś, że ci pomogę? Dla mnie jesteś śmieciem, nie istniejesz. – usłyszałam jakby przez echo jego kpiący śmiech.
Nie odpowiedziałam. Nie miałam siły. Wstałam i grałam dalej. Dziewczyny pytają co jest… Ja krótko odpowiadam, żeby grały. Spoglądają na mnie co i raz.
Mecz się skończył.. Nadal źle się czułam. Miałam dziś iść do Pita… Chyba to sobie odpuszczę…
BOŻE, DLACZEGO JA ZAWSZE MUSZĘ IDĄC, W KOGOŚ PRZYPIERDOLIĆ?!
Tym razem Bartman. Tak, Bartman to ostatnia osoba, którą chciałabym teraz widzieć.
- O proszę, któż to. – zaśmiał się Zibi.
Nawet nic nie powiedziałam. Darowałam to sobie. Skierowałam się w kierunku wyjścia. Nagle zakręciło mi się w głowie. Upadłabym ale w ostatniej chwili złapał mnie Bartman.
- Wszystko dobrze? – spojrzał na mnie ze zmartwieniem w oczach.
- Tak, dzięki…
- Masz gorączkę. – dotknął mojego czoła. – Jesteś cała rozpalona. – powiedział kręcąc głową.
- I co z tego…  Daj mi spokój. – chciałam go minąć.
Zatrzymał mnie. Stwierdził, że mnie odwiezie. Nie chciałam się zgodzić, ale prawie siłą zaprowadził mnie do swojego samochodu. Zapięłam pasy i Zbyszek odpalił swoje autko.
- Jak się czujesz? – zapytał.
Zero mojej reakcji.
- Masz w domu jakieś leki na przeziębienie?
Nadal cisza.
- Tak wiem, jestem idiotą, nie lubisz mnie, wydaje ci się, że jestem chamem i prostakiem.. – zaczął wymieniać, ale ja mu przerwałam.
- Dokładnie to myślę. – powiedziałam i zaraz po tym kichnęłam. – Prawda. – roześmiałam się. On z resztą też.
Dotarliśmy do domu Ignaczaków. Wysiadłam z samochodu. Rzuciłam krótkie „dzięki” i skierowałam się do drzwi.
Usłyszałam, że wysiada z samochodu.
- A ty gdzie? Nie zapraszałam cię. – uniósł brew.
- Sam się zaprosiłem. – zaśmiał się. – Muszę cię dopilnować, żebyś się wyleczyła.
Głośno westchnęłam i weszłam do środka. Od razu poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku. Znów ten cholerny ból głowy… Ech.
Po chwili wszedł Zibi.
- Proszę. – podał mi gorącą herbatę i jakieś tabletki.
- Po co to robisz? – zapytałam, kiedy wzięłam leki.
Nie odpowiedział. Wziął koc i przykrył mnie nim.
Usiadł obok mnie. Cały czas mi się przypatrywał.
- Może jeszcze bajeczkę na dobranoc mi przeczytaj. – powiedziałam podirytowana.
Odpowiedział mi jego śmiech.
- Dlaczego nie możemy się pogodzić? – przesiadł się i usiadł obok mnie.
- Po co? Nigdy mnie nie lubiłeś.
- Ja? To ty zawsze miałaś obsesję na moim punkcie. – powiedział z kpiną.
- No widzisz, to jest ta różnica. Uważasz że jesteś idealny i wszystko inne masz w dupie. – westchnęłam.
- Nie uważam tak. – powiedział z wyrzutem.
Cisza. Tak naprawdę, to co on ci zrobił? Może czas na rozejm?
- Pójdę już. – wstał. – Gdybyś czegoś chciała, to dzwoń. Pa – powiedział i wyszedł speszony.
- Pa. – odpowiedziałam, gdy był już za drzwiami.
Czułam się źle. Nie tylko przez chorobę, ale też emocjonalnie. Zawsze wszystko musze spieprzyć…
Poszłam wziąć gorący prysznic. Sto myśli na minutę. Bartman, niby nic dla ciebie nie znaczy, ale kiedyś był dla ciebie ważny.
„Chociaż ranisz nie raz, krople płyną z mych powiek.
 Jedno wiem, Kocham się w Tobie.
 Mimo wszystkich Twych wad, ja nie pozwolę Ci odejść,
 chcę byś wiedział, że KOCHAM SIĘ W TOBIE.’’
Po długim prysznicu poszłam zjeść kolację. Następnie przebrałam się w pidżamę i poszłam spać.
Przebudziłam się w nocy. Byłam cała spocona. Znów ten kaszel co przed snem. Po schodach ledwo co zeszłam do kuchni. Zaczęłam szukać czegoś od gorączki. Znalazłam jakieś proszki. Wzięłam dwa. Zrobiłam sobie gorącą herbatę. Wypiłam ją. Poczułam się lepiej. Mam nadzieję, że do juta mi przejdzie…
Wróciłam do łóżka i zasnęłam.
Obudził mnie dźwięk budzika. Ubrałam się :  http://allani.pl/zestaw/911239-911239-kolekcja-zima-2014 i zeszłam na śniadanie. Jak zwykle razem z Ignaczakami zjadłam posiłek i pozmywałam. Razem z Igłą pojechaliśmy w kierunku kawiarni. W pracy nie obyło się bez proszka przeciwgorączkowego. Tak, wiem. Powinnam leżeć w łóżku, ale ja tak chyba bym nie mogła.
Oniemiałam, gdy zauważyłam, kto wszedł do kawiarni. To Tomek. Tak, ten od ręcznej. No cóż on to też klient… trzeba go obsłużyć.
Zajął stolik. Podeszłam do niego. Podałam mu kartę.
- Cześć cycuszku. – powiedział z podłym uśmiechem.
- Co podać? – próbowałam go ignorować.
- Twoje cycki. – powiedział cały czas na nie patrząc.
- Przyjdę jak się namyślisz. – uniosłam brew i wróciłam wkurwiona za ladę.
Wiedziałam, że będzie ciężko. Nie mogę dać się ponieść emocjom… Ręką przywołał mnie do siebie. W tym samym czasie weszła Kinga.
- Poproszę sok pomarańczowy. – zamówiła, a ja przytaknęłam, nie wdając się w żadne dyskusje.
Poszłam nalać soku. Przyniosłam mu go, a następnie podeszłam do innego stolika.
Po chwili dało się słyszeć głos Tomka:
- Przepraszam, pani jest właścicielką? – zapytał Kingi.
- Tak, o co chodzi?
- Proszę zobaczyć, co ta dziewczyna mi podała. – powiedział oburzony. Kinga i ja zerknęłyśmy na sok.
Tam pływała mucha… O tej porze roku? Kurwa… Na pewno ten idiota to wymyślił, żeby mnie  stąd wykurzyć!
 ******************************************************************
I jak wam się podoba? Ile chcecie rozdziałów w tym blogu? Myślę już, że niedługo epilog :) Chociaż szczerze mówiąc, nie mam pomysłu na nowego bloga xd
Szkoda że Skra wczoraj przegrała :) Ale cóż przynam, że Sovia była wczoraj bardzo dobra ;3 
Kapitanowie obu drużyn :)
Pozdrawiam ;* Ps. Pada u was śnieg? xd u mnie tak ;/ 
Komentujesz = motywujesz <3 

4 komentarze:

  1. Co ten cholerny Tomek jeszcze wymyśli?
    Jestem ciekawa, czy Oliwia pogodzi się z Bartmanem oraz czy wróci do Pita:)
    Zyczę weny i uśmiechu na co dzień
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję :) Mogę tylko powiedzieć, że sprawy się znacznie skomplikują xD

      Usuń
  2. Jeju, ten Tomek to straszny cham. Mam nadzieję, że Oliwia pogodzi się z Zibim, ale Pit mi popadł. Jak go lubie, tak tym razem chyba bym go udusiła :D cały czas się zastanawiam czy Oliwia i Zibi to jakąś rodzina. Pozdrawiam i zapraszam do mnie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, po prostu zbieżność nazwisk :D
      Pozdrawiam również ;*

      Usuń