wtorek, 31 grudnia 2013

Rozdział 38


Obudził mnie budzik. Poszłam do łazienki. Zjadłam śniadanie zrobione przez Iwonę. Przebrałam się : http://allani.pl/zestaw/898342-jeansy-only i po 30 minutach byłam już w pracy.
Jakoś na niczym nie mogłam się skupić. Cały czas myślałam o naszej rozmowie ze Zbyszkiem. Dałam jej trzy dni… Mam nadzieję, że powiedziała mu. Nie chcę tego robić za nią. Może nie powinnam mu nic mówić?
- Oliwia, halo! – usłyszałam Kingą.
No tak, przelałam kawę…
- Przepraszam. – chwyciłam po ścierkę.
- Ja wiem, że niedługo święta, ale jeszcze trochę musisz popracować. – roześmiała się.
Cieszę się, że to Kinga była moją szefową. Nie musiałam działać pod presją, jakiegoś zgorzkniałego faceta…
Czas mija szybko. O 16.00 wyszłam z pracy. Postanowiłam od razu iść na trening Resoviaków. Padał śnieg. Szłam przed siebie. Rozejrzałam się raz w prawo, raz w lewo, aby  przejść na drugą stronę. Nic nie jechało. Tak mi się wydawało… Przechodząc, odruchowo zerknęłam w bok.
Śnieg, światła samochodu, uderzenie, pisk opon. Czuję ból. Chyba ktoś mnie potrącił. Słyszę jakieś głosy. Jakaś kobieta, krzyczy, żeby mi pomogli. Silny ból głowy, biodra doprowadzają mnie do tego, że tracę przytomność.
PERSPEKTYWA PITA:
- Halo? – odebrałem telefon. To Krzysiek.
- Oliwia… Miała wypadek… - załamał mu się głos.
- Jak to? ! – krzyknąłem.
- Pit… - zaczął..
- Podaj mi adres.  – chwyciłem po długopis i kartkę.
Zapisałem adres. Bez chwili namysłu wsiadłem w samochód. Jechałem łamiąc chyba wszelkie przepisy drogowe.
Docieram na miejsce. Na korytarzu widzę Krzyśka i załamaną Iwonę. To chyba coś poważnego. Dopytuję co się stało. Ignaczak mówi, że sam niewiele wie. Wychodzi lekarz. Mówi, że Oliwia jest w śpiączce. Zamarłem… Usiadłem bezradnie na Krześle. Iwona bezradnie opadła na podłogę. Czułem, że nic nie mogę.. Nic.. Nawet nie mogliśmy do niej wejść. Za 10 dni święta… Dlaczego ona? Nawet nie zdążyłem jej powiedzieć.. Strasznie tego żałuję.
Mijają minuty, godziny… Nic. Lekarze bezradnie tłumaczą, że trzeba czekać. Podobno stan Oliwi się poprawia. Jest silna.. Musi wytrzymać.
W szpitalu zjawiają się: Bartman, Lotman, Achrem i Kosok. Próbują mnie pocieszyć, tłumaczą, że z tego wyjdzie. Nie wytrzymuję. Krzyczę na nich. Trzaskam drzwiami i wychodzę na zewnątrz.
PERSPEKTYWA BARTMANA:
- Nie rozumiem Pita, stał się strasznie nerwowy. – patrzy tępo w ścianę Kosok.
- Teraz najważniejsza jest Oliwia… - patrzę na niego.
Wychodzi lekarz.
- Doktorze? – zaczął Igła.
- Jest lepiej. Na 99 % wyjdzie z tego. – mówi lekarz.
To tak jakby powiedział :  Wygrałeś w lotto! Siadam obok Iwony. Mówię jej, że będzie dobrze. Co ja więcej mogę? Dzwoni Pamela.
- Halo? – odbieram i odsuwam się na kilkanaście kroków.
- Gdzie jesteś? Przecież mięliśmy wyjść na kolację. Zarezerwowałam dla nas stolik. – mówi.
- Oliwia miała wypadek. Przykro mi kochanie, ale muszę zostać w szpitalu.
- Nie musisz! – krzyczy. – Kto jest dla ciebie ważniejszy? Ona? – krzyczy do słuchawki i rozłącza się.
Mam zostawić Oliwię, tylko dlatego, że Pamela zarezerwowała stolik? Jeszcze przecież nie raz zjemy razem kolację. Powracam do chłopaków i Iwony.
PERSPEKTYWA IGŁY:
Minął tydzień. I nic. Codziennie siedzimy w szpitalu. To miło, że chłopaki tak martwią się o Oliwię. Niestety jeszcze się nie obudziła. Lekarz mówi, że jest lepiej. Ale mówił tak tydzień temu, wczoraj dzisiaj…
Wreszcie pozwolili nam ją odwiedzić. Iwona od razu do niej weszła.
- Doktorze! – krzyknęła Iwona.
Spojrzałem na lekarza. Od razu pognał do Oliwi, a ja za nim.
- Ona.. ona.. ruszyła palcem.. Naprawdę! – powiedziała cała zapłakana Iwona.
 - Proszę wyjść. – powiedział lekarz.
Iwona nie chciała. Musiałem ja wyprowadzić. Lekarz musiał zbadać Oliwię.
- Naprawdę.. Ruszyła … - powiedziała moja żona ocierając łzy.
- Cii.. – przytuliłem ja do siebie.
W tym momencie wychodzi lekarz.
- Obudziła się. – lekko się uśmiecha.
Odetchnąłem. Iwona nie mogła przestać płakać. W tym wypadku ze szczęścia.
Perspektywa Oliwi :
Słyszę Iwonę.. Tak, to chyba ona. Płacze. Powtarza, że musze być silna. Chcę otworzyć oczy, przytulić ją, powiedzieć, że nic mi nie jest. Nie mogę. Coś mi na to nie pozwala. Chce jej przekazać, że nie umarłam… Jakimś cudem udaje mi się poruszyć palcem. Udało się, zauważyła. Po chwili słyszę głos lekarza, który wymawia moje imię. Otwieram oczy. Widzę go jak przez mgłę. Mówi do mnie, lecz słyszę jedynie szum. Podaje mi jakieś leki. Odzyskuję świadomość.
- Jest pani w szpitalu. Miała pani wypadek. – mówi lekarz.
- Ile tu już jestem? – pytam.
- Tydzień. Ale proszę na razie nic nie mówić. – wychodzi.
Nadal nie wiem co się stało. Pamiętam to jakby przez mgłę. Widzę światła samochodu.. Potem ciemność. Jakiś samochód… Wszystko miesza mi się w głowie. Przez kilka godzin odwiedza mnie tylko lekarz. Pytam, czy może przysłać do mnie Iwonę. Mówi, że jestem jeszcze za słaba.
Chce na niego nakrzyczeć, że jest już dobrze, ale po chwili stwierdzam, że i tak mnie nie posłucha.
Robi się ciemno. Pytam pielęgniarki ile pozostało do świąt. Ta informuje mnie, że trzy dni. Cieszę się, bo zawsze lubiłam święta. Zasypiam.
- Cicho, bo ją obudzisz. – słyszę głos Igły.
- Spała 8 dni, to chyba się wyspała. – odpowiada mu Lotman.
- Wyspałam. – śmieję się i otwieram oczy.
- Tęskniliśmy za tobą, martwiliśmy się. – zaczyna Igła.
- Nie potrzebnie. – mówię.
- Dobrze, że już wróciłaś. – mówi Lotman i całuje mnie w policzek.
- Mam pytanie…
- Hm? – pyta Ignaczak i otwiera okno.
- Kto to był?
- Ale kiedy? –dopytuje libero.
- Kto mnie potrącił? To był przypadek?
Ignaczak chyba nie wie co powiedzieć. Panuje cisza. Zbiera myśli. Nie dane jest mi poznać prawdę, bo wchodzi policja.
 Lekarz chciał ich wyprosić, mówiąc, że jestem jeszcze słaba. Ale kazałam im zostać. Chłopaki wyszli na korytarz. Policjant pytał, czy coś pamiętam. Dowiedziałam się, że to nie był wypadek. Kto aż tak mnie nienawidzi? No tak pani Bartman. W ostatnim czasie zyskałaś kilku nieprzyjaciół. Ale chyba najważniejsze, że żyję. Żyję i mam się dobrze.
Wszyscy wyszli. Zostałam sama. Miałam trochę czasu na rozmyślania. Najbardziej chciałam dowiedzieć się tego, kiedy znów będę mogła zacząć trenować. Ręczna to całe moje życie. To wspomnienia. Nie wyobrażam sobie bez niej życia.                                                                                                           
Patrzę na swoje ręce. Są trochę podrapane. Unoszę je do góry, sprawdzając, czy nic mnie nie boli. Jeśli nie, to może jeszcze dziś pójdę na trening. Chcę poruszyć nogą. Nie mogę.. Może to normalne? Druga też nie wykonuje moich poleceń… Dlaczego? Wpadłam w panikę. Przyszedł lekarz.
- Doktorze, ja.. ja.. – z oczu zaczęły lecieć mi łzy.
- Siostro proszę dać jej coś na uspokojenie. – powiedział i zaczął oglądać moje nogi. Pytał czy coś czuje. Bezradnie odpowiadałam, że nie. To chyba te leki tak sprawiły, bo zrobiłam się senna. Zasnęłam.   
PERSPEKTYWA PITA:
Obudziła się, ale teraz śpi. Jestem teraz przy niej, to teraz tylko się liczy. Trzymam jej dłoń. Ne chcę, żeby teraz była sama. No nie jest. Na korytarzu są Ignaczakowie, Bartman i jeszcze kilku Resoviaków.
Obudziła się. Nic nie mówiła. Nie chciałem o nic pytać, ani jej ściemniać. Sam niewiele wiem. Ścisnąłem mocniej jej dłoń. Przekręciła głowę. Chyba dlatego, żebym nie patrzył, ani nie wiedział, że płacze. Ciężko mi było patrzeć na Oliwię w takim stanie. Mi samemu chciało się płakać..
- Musisz być silna. – przeszedłem na drugą stronę łóżka i położyłem się obok niej. Wiem, że niewiele mogę… Nic nie mówiła. Jakby wszystko było dla niej teraz obojętne. Otarłem jej łzy kciukiem. – Gdybyś czegoś potrzebowała, to mów. Nie jesteś sama. – pocałowałem ją w policzek i wyszedłem.
******************************************************************************
Postanowiłam dzis rozdział dodać dzień wcześniej. Taki prezent na nowy rok ;D U Oliwi się dzieję, nie da się ukryć ;3 Komentujesz = motywujesz ;* SZCZĘSLIWEGO NOWEGO ROKU KOCHANI! 

5 komentarzy:

  1. O matko! Co za gnój ją potrącił??? Mnie samej nazbierały się łzy do oczu. Ciekawe co tam dalej się zdarzy?;d
    Pozdrawiam serdecznie i szczęśliwego Nowego Roku życzę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale ty to jesteś jędza!!! Ona ma z tego wyjść !Słyszysz??? Bo jak nie to skopię ci ten seksowny tyłek :D No i rozdział świetny czekam na nn :D :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Wypadek..... nie! Okropne doswiadczenie zyciowe.
    Na szczescie sie wybudzila.
    Czekam na nastepny.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Piter jaki opiekuńczy *.* Oliwi wypadek :// Niech wyjdzie z tego. :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń