- Cześć ty
moja zołzo. – powiedział Kłos, za co dostał ode mnie poduszką. Usiadł obok mnie
na łóżku.
- Nie
rozumiem. Co jest w złego z tym, że jestem szczera? – uniosłam brew.
- Oprócz
tego, że niektórzy źle to odbierają, czują się urażeni, to chyba nic. –
wzruszył ramionami.
A mnie nikt
nie ranił? Mam wymieniać? To zabawne. Zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i o
niczym. Tak naprawdę to uświadomiłam sobie, że nie wiem co mam dalej robić.
Wiem na pewno, że musze wracać do Rzeszowa. Nie mogę przecież wiecznie uciekać.
Dzwoni mój
telefon. To Piotrek po raz 1000. Nie odebrałam i nie odbiorę. Muszę to
przemyśleć. Potrzebuję jedynie trochę czasu. Jutro rano wyjeżdżam. Wrócę do
pracy, jak dobrze pójdzie to do treningów.
Gdy Karol
poszedł, wzięłam kąpiel i poszłam spać.
Rano
wstałam o 6.00. Sprawdziłam przejazdy pociągów. Wyjazd o 7.00. Przebrałam
się : http://allani.pl/zestaw/907688-907688-kolekcja-zima-2013-2014 i chwyciłam kartkę i długopis. Nie chciałam go
budzić, więc napisałam mu to co chciałam powiedzieć, na kartce.
„ Karol, na
mnie już czas. Jesteś bardzo kochany, że tak mi pomagasz : ) Odwiedź mnie
kiedyś ,a nie tylko cały czas ja do ciebie przyjeżdżam. Dziękuję za wszystko.
Kocham
Cię głupku <3 ‘’
Położyłam
kartkę obok jego łóżka. Naciągnęłam na niego kołdrę i wyszłam. Najpierw poszłam
kupić bilet. Równo o 7.00 przyjechał pociąg.
Po kilku
godzinach byłam w Rzeszowie. Postanowiłam jechać do Ignaczaków. Zapukałam do
drzwi. Otworzyła Iwona. Nic nie powiedziała tylko mnie przytuliła. Gdy weszłam
do środka, tam powitały mnie dzieciaki i Igła.
- Jak
Piotrek? – spytałam Krzyśka.
Nie o to
chodzi, że się o niego martwię, ale nie chcę żeby przeze mnie miał jakieś
problemy.
- Ma kilka
zadrapań.
Iwona
zawołała nas na śniadanie. Po podróży byłam strasznie głodna. Po posiłku
zadzwoniłam do Kingi w sprawie powrotu do pracy. Ucieszyła się, że chciałam
wracać na stare śmiecie. Postanowiłam zadzwonić także do klubu piłki ręcznej.
Mieli jeszcze miejsca. Od jutra zaczynam nowe życie. Zadzwoniłam do Marty.
Brakuje mi jej. Stwierdziłam, że na razie daruję sobie te nowe mieszkanie.
Marta zrozumiała to bez problemu, a nawet to poparła. Powiedziała, że kiedy
będę chciała, to będę mogła się do niej wprowadzić.
Pobawiłam
się trochę z dzieciakami. Też mi ich brakowało. Potem pomogłam im odrobić
lekcje. Chciałam obciążyć trochę Ignaczaków. Byłam strasznie zmęczona.
Zjedliśmy obiad. Igła musiał iść na trening. Postanowiłam się zdrzemnąć. Nie
powiem, bo ta podróż mnie wymęczyła.
Chyba byłam
mocno zmęczona, bo obudził mnie rano budzik. Dziś nowe życie. Kurde, jak to
brzmi.. nowe życie.. To tak jakbym zmartwychwstała.
Wzięłam
gorący prysznic. Na dworze jeszcze zima. Ale już może niedługo śnieg zniknie.
Przebrałam się : http://allani.pl/zestaw/908384-torebka-mohito i zaszłam na śniadanie. Zjadłam kanapki, w pośpiechu
wypiłam kawę i razem z Igłą ruszyliśmy w drogę. Po 20 minutach byłam już w
kawiarni. Był spory ruch. Ale to dobrze. Przynajmniej nie miałam czasu oniczym
myśleć. O 16.00 wyszłam z pracy. Wróciłam do domu. Wzięłam torbę treningową.
Iwona zrobiła mi herbatę. Wypiłam ją i po godzinie pojechałam taksówką na
trening.
Weszłam do
szatni. Były tam dziewczyny. Na początku dziwnie mi się przyglądały. Tak jakby
nie wierzyły, że tu jestem.
- Coś nie
tak? – warknęłam.
- Dobrze,
że jesteś. – lekko uśmiechnęła się Paula.
Odwzajemniłam
uśmiech. Wow, nie wierzę. Ona przecież przyjaźniła się z Pamelą.. No tak,
tapety nie ma, to i nowych przyjaciół sobie szuka.
Gdy się
przebrałam : http://allani.pl/zestaw/908395-dres-only weszłam na halę. Byli tam już chłopacy. W tym także
Tomek. Pogrywali sobie w kosza. Nawet mnie nie zauważyli. Wyjęłam jedną piłkę
do koszykówki, ustałam na połowie boiska – chłopaki byli wtedy pod samym koszem
– i oddałam rzut, trafny rzut!
Od razu
wszyscy odwrócili się w moją stronę. Chyba wiedzieli co się ze mną działo. A
może zaplanowali moją śmierć z Pamelą? Przestań bredzić Oliwia.
Mariusz
podbiegł do mnie i mnie przytulił. Tomek co i raz zerkał w moją stronę, ale
dalej zajmował się koszykówką.
- Martwiłem
się o ciebie. Jak dobrze, że jesteś. – pocałował mnie w policzek. Wyślizgnęłam
się z jego uścisku i skierowałam się w stronę kosza do gry, tam gdzie stał
Tomek.
- I co
teraz? Chyba nie udała wam się moja śmierć. – zaśmiałam mu się prosto w twarz.
- Jak
wiesz, jestem zdolny do wszystkiego, ale nigdy nikogo nie zabiłem, nie
planowałem i nie planuję. – rzucił piłkę do kosza. Nie trafił. Złapałam ją.
- Nie
odwiedzasz swojej przyjaciółki w kiciu? – uniosłam brew.
- To może
ty ją odwiedź, podziękuj jej, że żyjesz. – powiedział ironicznie.
- Jak
zwykle zabawny. – powiedziałam i przechodząc obok niego, trąciłam go.
- Chcesz się ze mną zmierzyć? Jeden na jeden.
W kosza. Jak przegrasz, to myjesz dziś po treningu podłogę. Swoją bluzką, a
myjesz w samym staniku, bez górnej części garderoby.
Hahaha
pojebało go…
- A co
jeśli ty przegrasz? – spytałam pewna siebie.
-
Przyjeżdżam po ciebie przez tydzień, żeby zawieść cię na trening.
- O nie,
nie kochanie. Tak to nie ma… Dobra, przyjeżdżasz po mnie przez tydzień w
różowej pedalskiej kurtce i czapce. – uwierzcie mi, mało co nie wybuchłam
śmiechem.
Gdy to
usłyszeli koledzy, zaczęli naśmiewać się z Tomka. Jego mina – bezcenna.
- Zgoda.
- Poczekaj
chwilę. Zastanawia mnie jedno. Ja jestem kobietą, ty mężczyzną. To chyba
nierówny pojedynek, prawda? - uniosłam
brew.
-
Wymiękasz? – spojrzał na mnie.
Przygryzłam
wargę i poszłam po piłkę. Ustaliliśmy zasady. A mianowicie : Gramy 10 minut.
Jedna na jednego. 5 fauli – to wykluczenie i przerwanie, a w tym zakończenie
gry. Rzuty są tylko liczone za 2 punkty.
A
zapomniałam. Pewnie jesteście ciekawi, czy ja w ogóle kiedyś grałam w kosza.
Kiedyś…Trener się zgodził na ten krótki meczyk. Wszyscy udali się na trybuny.
Znaczy nie wszyscy. Mariusz i nasz trener postanowili byś sędziami.
Napiłam się
wody. Zaczynamy. Tak, wiem, że mogę przegrać. Z tego co widziałam wcześniej,
nieźle sobie radził z rzutami do kosza.
Gwizdek!
Dobra ja zaczynam, bo jestem dziewczyną. Że szanowny Tomasz nie stawiał oporów,
że to ja zacznę.. Wow, szacun.
Pamiętam
jeszcze słowa trenera, kiedy pogrywałam w kosza.
„ – Praca
na nogach! Nie daj się podejść zawodnikowi”
No dobra…
Kozłuję, obracam się i rzucam. Jest!
No dobra,
myślałam, że on gra trochę gorzej.. Myliłam się!
12:12.
- Wiesz,
największą moją wygraną będzie smak twojej porażki. – powiedział próbując mnie
ominąć.
- Bo się
zaraz oplujesz. – uniosłam brew.
Przyznam,
że ciężko jest go minąć. Nieźle się zastawia ciałem. Pewnie kiedyś trenował.
Dobra, teraz mnie sfaulował, ale spoko, nie dam się sprowokować. Rzut wolny dla
mnie. Trafiam bez problemu.
7 minuta:
18:16 dla niego.
Kurwa..
fauluję go… Trafia z wolnego!
9 minuta:
22:20 dla niego…
Nie mogę
tego przegrać!
10 sekund
do końca…
24:24 on
przy piłce… Ostatnia akcja.. Nie da sobie odebrać piłki…
3
2
1
Oddał
strzał.
Witajcie kochani :) To typujemy ;D Kto wygra, kto przegra? :3
Dziś wstawiam wam Wojtusia ;3
Mam nadzieje, ze Oliwia wygra!! :)
OdpowiedzUsuńDobrze, ze wrocila...
Oby pogadala z Pitem <3 i zeby sie dogadali.
Pozdrawiam
Zobaczymy w kolejnym rozdziale :) Sporo emocji będzie :D Pozdrawiam również <3
UsuńJutro ! Proszę, Twój blog jest świetny :) pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńmam nadzieje że zadzieje się coś z Włodim, bo nie czytałam opowiadania w nim ;cc
OdpowiedzUsuńMoże ;p ja jedno czytałam o nim takie fajne ;3
UsuńNo ciekawe kto tam wygra :)
OdpowiedzUsuńNowe życie, zobaczymy jak się ułoży ;)
Pozdrawiam :)
Dokładnie :3 Dziękuję, że czytasz to wgl ;p
UsuńŚwietne opowiadanie... :) zapraszam do mnie: http://codziennoscnasportowo.blogspot.com/ Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDzięki, już zaglądam ;*
Usuń