Wieczorami
Rzeszów jest jeszcze piękniejszy. Właśnie stoję przy ławce, przy której razem z
Pitem piliśmy herbatę, zajadaliśmy się ciasteczkami. Pomimo tego, że byłam
kaleką, to byłam tak cholernie szczęśliwa.
Usiadłam na
tej ławce.
Pustka, to najgorsze co może pozostać po drugiej osobie. Czy życie polega
na tym że pomimo posiadania osób których się kocha, wciąż czujemy się samotni ?
Robiło się
coraz chłodniej. Postanowiłam wrócić do domu. Iwona czekała już na mnie z
gorącą herbatą. Wzięłam gorący kubek i udałam się do swojego pokoju. Czas się
spakować. Kompletnie nie wiedziałam co spakować. Przecież nie wezmę tam
wszystkiego.
Po godzinie
pakowania padłam zmęczona na łóżko. Wzięłam swój telefon do ręki. Skasowałam
jego numer.
Nie ma nic głupszego i upadlającego niż walka o czyjąś miłość.
Postanowiłam
napisać do Wojtka o moim wyjeździe. Chciałabym teraz z nim pogadać, pośmiać
się, przytulić do niego. W jego świecie wszystko wydaje się prostsze.
„Tęsknię za
tobą…” – nie chciałam tak od razu mówić o swoim wyjeździe.
Minęło
kilka minut. Zero odpowiedzi. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. To pewnie
Igła, albo Iwona.
- Proszę. – krzyknęłam nawet nie odwracając
się w stronę drzwi.
Pukanie nie
ustępowało. Westchnęłam i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je. Od razu na mojej
twarzy pojawił się wielki uśmiech. Zobaczyłam wielkiego pluszaka : http://www.pluszaki.com/Brazowy_Mis___70cm,c96,p5144.html którego trzymał.. Wojtek!
Radość ze zwykłej chwili, to takie proste i czasem tak nieosiągalne…
- Ale..
jak, kiedy… Przecież minęło kilka minut od mojego sms`a..- od razu rzuciłam mu
się na szyję. Czułam jak przechodzą mnie dreszcze. Był bardzo zimny, Nic
dziwnego. Na dworze jest bardzo chłodno.
- Najważniejsze,
że jestem. Prawda? – pocałował mnie w czoło. – To dla ciebie. – podarował mi
misia.
- Głupek. –
pocałowałam go w policzek.
- Mmm,
muszę częściej robić ci niespodzianki. – powiedział z wielkim uśmiechem na
twarzy. Trochę się speszyłam…
Wpuściłam
gościa do środka. Poszłam nam zrobić herbaty. Gdy wróciłam, stwierdziłam, że
Wojtek zobaczył już walizkę…
- Wojtuś,
kochanie, a co ty robisz? – roześmiałam się, kiedy zobaczyłam, jak siatkarz
usiłuje wepchnąć tego wielkiego miśka do mojej małej walizki.
- No
przecież musisz go zabrać. On przyniesie ci szczęście. Bo to prezent od
Wojtusia. – powiedział z kamienną twarzą.
Pokręciłam
głową.
- Nie
jesteś na mnie zły, że wyjeżdżam? -
zapytałam siadając na łóżku.
- Byłbym
zły, gdybyś została i nie była tu szczęśliwa. – lekko się uśmiechnął.
Trzeba
umieć walczyć o swoje marzenia, ale trzeba też wiedzieć, które drogi są nie do
przebycia i zachować siły na przejście innymi ścieżkami
- Wojtuś obiecaj
, że zaprosisz mnie w przyszłości na swój ślub. Bo mam nadzieję, że o mnie nie zapomnisz. – spojrzałam na niego.
- Obiecaj ,
że przyjmiesz zaręczyny. – roześmiał się.
Odwzajemniłam
gest. Czasem nie rozumiałam Wojtka. Niby wie, że TYLKO się przyjaźnimy, a
nieraz wyskakuje z tekstami, które wprawiają mnie w zakłopotanie. Tak jak
teraz.
Widzisz w tej sytuacji coś optymistycznego? Bo ja nie.
Ostatecznie
Wojtek dał sobie spokój z tym misiem. Stwierdził, że on będzie na mnie czekał
tu w Rzeszowie, lub jak chcę to w Bełku. Wtedy będę miała powód wrócić…
Wypiliśmy
herbatę. Tak niesamowicie dobrze mi się z nim rozmawiało. Nigdy nie udawałam
kogoś, kim nie jestem, ale przy Wojtku wszystko było łatwiejsze. Na wszystkie
pytania mogłam dostać odpowiedź od niego.
Boję się wszystkiego. Tego co widziałam, tego kim jestem, tego co
zrobiłam, ale najbardziej boję się, że wyjdę z tego pokoju i już nigdzie nie
poczuję się tak dobrze, jak przy Tobie.
- Tylko mi
wstydu tam nie przynieś w tym Lubinie.. – skrzyżował ręce.
- Wstydu to
byś mi narobił, gdybyś ty tam pojechał w odwiedziny do mnie. – zaśmiałam się.
- Aż taki
brzydki jestem? No ej. – jęknął. – To te wszystkie fanki, to udają, że mnie
lubią? – otarł teatralnie łzę.
- Takie
życie Wojciechu. –roześmiałam się.
Zaczął
dzwonić mój telefon. To on.. Przecież powiedziałam mu, żeby nie dzwonił… Nie
odebrałam. Po dziesiątym sygnale, wyłączyłam telefon.
Wojtek
przysunął się do mnie i mnie przytulił.
Dziś potrzebne są tylko ciepłe i szerokie ramiona, które zdołałyby
przytulić na tyle mocno, by zgnieść wszystkie problemy, niemoralne nadzieje i
marzenia.
- Nie myśl
o nim. Widocznie nie jest ciebie wart. Jutro zaczniesz nowe życie. Pewnie
znajdziesz sobie jakiegoś Romea. – roześmiał się.
Osiągnięcie szczęścia to kwestia motywacji.
- Tak, tak…
- zaśmiałam się.
- Ale
pamiętaj! – oderwał się ode mnie. – W Bełchatowie będzie na ciebie czekał już
jeden Romeo.. – zaśmiał się.
- Karol? –
zaczęłam się z nim droczyć.
- No
pewnie, że ja. – pocałował mnie w policzek.
- Chyba za
często mnie całujesz. Uważaj, bo się przyzwyczaję. – roześmiałam się.
Nic nie
powiedział, tylko mocno mnie przytulił. Ten uścisk, jak się okazało był
pożegnalnym.
- Nawet nie
wiesz jak bardzo… mi na tobie zależy.. To znaczy, na twoim szczęściu. – chyba
trochę się pogubił.
- Wiem.
Bądź szczęśliwy. – spojrzałam na niego.
- Będę cię
odwiedzał.. Ty mnie też, prawda? – zapytał nieśmiało.
Przytaknęłam.
Co więcej mogłam zrobić?
- Idź już.
– westchnęłam. Otworzyłam mu drzwi. Myślałam, ze tak będzie łatwiej. Nie,
jednak nie.
Przekroczył
próg, następnie się cofnął. Podszedł do mnie i jeszcze raz mnie uściskał.
Dopiero potem wyszedł.
Rozstania są jak małe śmierci. Po każdym z nich umiera cząstka nas.
Czasami udaje się nam załatać powstałą dziurę kawałkiem nowego siebie, czasami
nie. Tak czy siak, rozstania zmieniają nas w większym czy mniejszym stopniu.
Teraz
niczego już nie byłam pewna. Serce biło mi jak szalone. Może Wojtek coś do mnie
czuje? Przestań tyle myśleć pani Bartman.. A nawet jeśli tak, to ja chyba nic…
Naprawdę zależało mi na Piotrku. Zbyszek to inna sprawa.
Kochającemu człowiekowi najtrudniej jest ocenić, w którym momencie kończy
się granica miłości, a zaczyna naiwności.
Poszłam
wziąć prysznic. Przebrałam się w pidżamę i położyłam się do łóżka. Po kilku
sekundach wstałam i wzięłam miśka, którego dostałam od Wojtka. Wtulona w
pluszaka, zasnęłam.
To dziś
zmieniam życie. Wyjazd do Lubina. Dopiero w bliższej przyszłości okaże się, czy
to był dobry wybór.
Wstałam o
9.00. Poszłam wziąć prysznic. Ubrałam się : http://allani.pl/zestaw/887031-887031-kolekcja-jesien-2013 Postanowiłam założyć szpilki. Od razu chcę jechać do
tego klubu. A muszę jakoś wyglądać. Nie lubię szpilek, ale cóż…
Około 11.00
zadzwoniłam do Marty. Nie była zachwycona moim wyjazdem. Ale tak jak inni nie
mieli nic do gadania. To moja decyzja.
O 14.00
pożegnałam się z Iwoną. Krzysiek był niestety na treningu. O 14.30 byłam już na
dworcu autobusowym.
Nagle
usłyszałam głos Pita. Tylko, że ten głos rozchodził się na cały dworzec.
Odwróciłam się i zobaczyłam jak Pit trzyma w ręku mikrofon. Kurwa.. nie
ogarniam.
- Oliwia
proszę.. Zostań. – usłyszałam jego głos. Wszyscy ludzie się na mnie gapili, jak
na jakąś idiotkę. Stałam na środku. Wszyscy przeszli na bok.
************************************************
Jakoś podoba mi się ten rozdział :)
Ech, przegraliśmy z Chorwacją, ale moim zdaniem PRZEGRAĆ Z CHORWACJĄ TO NIE WSTYD!
Dziś Michał Jurecki :)
Zastanawiam się nad epilogiem...
Komentujesz = motywujesz ;*
Jestem w szoku!
OdpowiedzUsuńPit jest przekochany :*
Oby zostala;)
Wojtek nie zachowuje sie jak przyjaciel.... ale taki mis fajny ♡
Pozdrawiam serdecznie
Zapraszam
http://sliskasprawa.blogspot.com
Pit jest wspaniały :)
UsuńDziękuję i pozdrawiam ;*
jak mogłaś mi to zrobić i przerwać w takim momencie :/ jestem zawiedziona z tego powodu :/
OdpowiedzUsuńrozdział jak zawsze genialny :D nie sądziłam że Pit wpadnie na taki pomysł żeby zatrzymać panią Bartman. Ale stwierdzam że to GENIALNY POMYSŁ był :D
mam nadzieję że Oliwka zostanie z Pitem. Oni są w sobie zakochani. Olka nie może przecież odebrać im tego szczęścia.
czekam na kolejny i mam nadzieję że nie przerwiesz w najlepszym momencie jak ci się to dobrze udaje :P
Też mam taką nadzieję :)
UsuńPozdrawiam ;*
Ech... ty to umiesz przerwać w odpowiednim momencie ;) ale nic, z niecierpliwością będę czekać na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńCo do naszych szczypiornistów to na koniec łezka mi po policzku spłynęła. Tak dobrze im szło. Z Chorwacją grali jak równy z równym, ale zaprzepaścili wszystko na początku drugiej połowy.
Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)
Ja płakałam cały mecz :(
UsuńA najbardziej jak znosili Łucaka ; /
Pozdrawiam ;*
Hehehehe Malinoś ile w tobie romantyczności :p Rozdział jak zwykle świetny! Tylko dlaczego urwałaś akurat tutaj??? Ech no nic nie pozostaje mi nic innego jak czekać na kolejny rozdział :D Do następnego brzydalu :***
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknotko ;)
UsuńMalinoś pozdrawia ;*
świetny rozdział. proszę nie pisz jeszcze epilogu, ja tak uwielbiam to opowiadanie! :D hah, ciekawe kto powiedział Pitowi, że Oliwia wyjeżdża. Mi tak jakoś ona bardziej pasuje do Włodiego, ale jeśli masz plan na to opowiadanie, to nie chcę go psuc, takie tylko moje myśli :D zapraszam do mnie na 5 :D
OdpowiedzUsuńhttp://kiedy-spotkalam-siatkarskiego-jego.blogspot.com/
Już zaglądam ;p
UsuńPozdrawiam ;*
Co ten Pit wyprawia? Świetny rozdział.Uwielbiam twoje opowiadanie :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Takie ciepłe słowa w ten chłodny dzień *.*
UsuńDziękuję ;*
Super rozdział;) Nie zastanawiaj się nad epilogiem, nie kończ!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;)
Zapraszam na XXXVI http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/
Ty też nie kończ! :D
UsuńPozdrawiam ;*
Zapraszam do mnie na 3 Rozdział ;) http://siatkarskie-sny-czy-ty.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJuż zaglądam :)
Usuń