PERSPELTYWA
BARTMANA:
Usiadłem na
nią. ( nie zrozumcie mnie źle, do niczego nie doszło wtedy).
- Oddasz,
czy nie? – odgarnąłem jej kosmyk włosów.
- Zejdź… -
warknęła.
- Kluczyki.
– wyciągnąłem rękę.
- Pieprz
się Bartman!- krzyknęła i wyjęła kluczyki zza stanika. Zepchnęła mnie i z
lekkim zachwianiem wstała. Usiadła na łóżko. – Idź już. – zaczęły jej lecieć
łzy z oczu.
Usiadłem
obok niej.
-
Przepraszam, nie powinienem. – chciałem ją objąć, ale mi to uniemożliwiła.
- Nie
powinienem? Wyjdź.. – powtórzyła.
Pokiwałem
głową i wyszedłem.
PERSPEKTYWA
OLIWII:
Nie wiem co
mi odbiło… Po co tu przyszedł? Słuchawki zostawiłam..? Przecież to tylko
pretekst. Najpierw jestem zła na Piotrka, że on znalazł sobie inną.. A teraz,
co ja robię?
Poszłam
wziąć zimny prysznic. Przechodziły mnie dreszcze po całym ciele. Ubrałam się w
pidżamę. Długo rozmyślałam. Najpierw o Piotrku… Zastanawiałam się, czy nie
powinnam z nim pogadać.. A potem o tej propozycji z Lubina.
Kurwa..
lubię Rzeszów.. Ale gra w pierwszoligowym zespole, to dla mnie szansa…
W końcu
zasnęłam.
Obudził
mnie dźwięk budzika. Miałam kaca, ale musiałam go skutecznie ukryć przed
Ignaczakami. Poszłam wziąć prysznic, a następnie przebrałam się : http://allani.pl/zestaw/909751-buty-h-m-koszula-romwe a następnie poszłam coś zjeść. Śniadanie było już na
stole. Postanowiłam, że pozmywam po posiłku. Iwona trochę marudziła, ale
ostatecznie się zgodziła. Gdy wycierałam talerz, wyślizgnął mi się z rąk.
Chciałam pozbierać odłamki szkła, ale skaleczyłam się, w okolicach nadgarstka.
Na drugim ręku.. nie na tym, na którym się cięłam.
- Ał.. –
syknęłam.
Od razu
przyszła Iwona i Krzysiek. Zabandażowali mi rękę. Około 7.30 wyjechaliśmy z
Igłą z domu.
W pracy
dziś mały ruch. Odwróciłam się, żeby zrobić sobie kawę. Nagle ktoś chwycił mnie
za ramię. Szybko odwróciłam głowę.
- Cześć
księżniczko. – zobaczyłam tam uśmiechniętego Wojtka.
- Musisz
mnie tak straszyć? – przełknęłam ślinę.
-
Przepraszam księżniczko. – pocałował mnie w policzek.
-
Księżniczko? – roześmiałam się. – Chyba wiedźmo.
- Tak też
brzmi cudownie. – pokazał swoje białe zęby.
Nagle
spojrzał na mnie, tak jakby chciał mnie zabić.
- Znów to
zrobiłaś… Obiecałaś…
- Ale co
zrobiłam? On sam do mnie przyszedł.. – pomyślałam, że chodzi o Bartmana. Pewnie
dowiedział się jakimś cudem, że znów piłam.
- On cię do
tego nakłonił?
Głowę
skierowałam w dół. Przecież to nie przez niego…
- Już nigdy
więcej masz się nie ciąć.. – przytulił mnie. – Ile razy jeszcze mi będziesz to
obiecywała?
- Ale ja…
- Tak
rozumiem, miałaś powody..
- Ja się
nie cięłam głupku.. – zaśmiałam się. – Zbiłam talerz, chciałam posprzątać i się
przypadkiem skaleczyłam. – powiedziałam i podeszłam do stolika, przy którym
siedział klient.
Przyjęłam
zamówienie i wróciłam do Wojtka. Zaczęłam robić kawę i nakładać na talerzyk
kawałek sernika.
- Nie
wierzę ci. – powiedział po krótkiej ciszy.
- Nie
musisz. Nigdy cię nie okłamałam. Ty razem też mówię prawdę. –stwierdziłam
obojętnie.
Długo się
nad czymś zastanawiał. Raz patrzył na mnie, a raz na podłogę. Obserwował mnie,
kiedy podawałam zamówienie.
- Może
sernik? – zapytałam wskazując na ciasto.
- Myślisz,
że dasz mi kawałek sernika i dam ci spokój? Daj szarlotkę. - roześmiał się, a
ja razem z nim.
- A tak w
ogóle, to co robisz w Rzeszowie? – spytałam nakładając mu ciastko na talerzyk.
-
Stęskniłem się za moją księż… - zaczął i spojrzał na mnie. – Za moją wiedźmą. –
na jego twarzy zobaczyłam dziś po raz 1000 uśmiech. Za to go uwielbiam.
Spontaniczność, nikogo nie udaje.
Dowiedziałam
się, że miał cos do załatwienia w Rzeszowie. Opowiedziałam mu o wczorajszej
sytuacji… O tym jak myłam podłogę… A właśnie.. Dziś Tomuś po mnie przyjeżdża…
Na samą myśl, o tym mam zaciesz na mordzie. Przygotuję dla niego niespodziankę…
- A jak z
Pitem? – zapytał po chwili.
- Chcesz
jeszcze kawałek szarlotki? – tak, zmieniłam temat.
Nie
dopytywał, wiedział, że nie chcę o tym gadać. Opowiedziałam też Wojtkowi o
ofercie z Lubina.
- Mam
jechać? Zostawić wszystko…?
- To twoja
decyzja…
- Wojtek. –
jęknęłam.
- Niby to
duża szansa dla ciebie.. Do kiedy masz dać odpowiedź?
- Za
tydzień…
Przez 10
minut Wojtek wygłosił krótkie kazanie. Że to moja decyzja, że on nie może za
mnie decydować.. Że chce mojego szczęścia.. Bla, bla, bla.. To, żeś mi pomógł..
Po koło 2
godzinach, Włodarczyk musiał już iść. O 16.40 byłam już w domu. Tak, 40 minut
aż docierałam do domu… Ale musiałam coś załatwić.. O tym potem..
Spakowałam
rzeczy treningowe, a także wszystko co było mi potrzebne na trening. Przebrałam
się : http://allani.pl/zestaw/910143-top-object-marynarka-very i wyszłam przed dom. Zauważyłam Tomka, który stał
obok samochodu.
- O
jesteś.. A gdzie kurteczka? – zapytałam udając zmartwioną.
- Nie
mogłem nigdzie znaleźć różowej.. – uniósł brew. – Wsiadasz?
- Za
chwilę. – cofnęłam się do domu.. – Zapomniałam czegoś! – krzyknęłam.
- Pewnie
mózgu.. – usłyszałam za sobą.
No nie
powiem, cięta riposta. Aż się zaśmiałam.
Weszłam do
domu i wzięłam wcześniej przygotowane rzeczy. Wyszłam zadowolona z domu. Gdy
mnie zobaczył, jego mina – bezcenna.
- Yyy.. co
to? – zapytał, gdy zobaczył, że w ręku mam RÓŻOWĄ KURTKĘ I CZAPKĘ – komplet
męski.
- Tak
czułam, że nie będziesz miał.. – zaśmiałam się. – Zakładaj. – rzuciłam mu to.
Stał w
szoku przez kilkanaście sekund.. Prawie z otwartą buzią.
- Zakład to
zakład. – dodałam stojąc z krzyżowanymi rękami.
Po chwili
rozejrzał się czy nikogo nie ma. Niestety (dla niego) było pełno ludzi. Chciał,
czy nie chciał – włożył. Szybkim tempem wsiadł do samochodu, a ja zaraz po nim.
- Gustowna
czapka. Wiesz, ten kolor bardzo pasuje do twojej zjebanej mordy. – poruszyłam
charakterystycznie brwiami.
- Zamknij
mordę.. – powiedział nawet na mnie nie patrząc.
1:0 dla
ciebie pani Bartman.
Dojechaliśmy
na miejsce. Wysiedliśmy z samochodu. Chciał zdjąć czapkę i kurtkę, ale ja mu to
uniemożliwiłam.
- Jeszcze
trzy dni ci będzie służyć ten zestaw… A kto wie… Może będziesz chciał zachować
kurteczkę i czapeczkę na dłużej? – roześmiałam się.
- Zabawna
jesteś.. Mniej byłaś wczoraj. Tak ci cycki ładnie podskakiwały. – uniósł brew, z chytrym, co w jego
wykonaniu, żałosnym uśmiechem.
- Pierwszy
raz widziałeś cycki u kobiety, że tak się podniecasz? – odgryzłam się.
- Nie,
drugi. Pierwszą kobietą była twoja matka i to całkiem nie dawno. – powiedział.
Coś mnie
ukuło. Tak nagle zamilkłam. Stałam w osłupieniu…
*****************************************************I jak, podoba się? Weekend <3 Polska - Serbia, kibicujemy :)
Dziś wstawiam wam... Piotrka! Śmiej się jag Żyła!
Komentujesz = motywujesz :) Pokażcie, że to czytacie :3
Ja tez z żyły mialam beke.
OdpowiedzUsuńTomek przegial.
Dziwne ze tak oliwia zareagowala
Pozdrawiam
:) Pozdrawiam ;*
Usuń