- Nie
pomyliłaś przypadkiem piłek? – podszedł do mnie Igła.
- Nie,
kiedyś grałam w siatkówkę, ale przyszło mi dokonać wyboru. Czy siata, czy
ręczna.
KURDE, NIKOMU
SIĘ JESZCZE NIGDY TAK NIE ZWIERZAŁAM…
- I
dlaczego ręczna?
- Była
bliższa mojej osobowości.
- A na
jakiej pozycji grałaś w siatk…
- Igła? To
jakieś przesłuchanie? Na przyjęciu.
To może zagrałabyś kiedyś z nami, na przykład
dziś? Za chwilę mamy trening.
- Nie
zamierzam grać z tymi imbecylami.
- Oliwia…
Po prostu przyznaj że się cykasz, że Kurek zmiażdży cię zagrywka, atakiem.
- Słuchaj
no. Nikogo się nie boję, a jego to już w ogóle. Zrozum, że nie grałam w siatkę
, no już ze 2 lata będzie. Skupiłam się na ręcznej…
- Ale ja
cię nie zmuszam... Tylko przyznaj otwarcie…
- Dobra
zagram, żebyś mi dupy nie truł. – pokiwałam głową.
- No ok.
Łap. – z torby wyjął swoją meczową koszulkę. – Idź do szatni chłopaki będą się
schodzić za 10 minut.
- Ok. –
powiedziałam i skierowałam się do szatni.
Zaczęłam
zdejmować koszulkę, gdy nagle ktoś wszedł do szatni. To był Pit.
- Kurwa no!
– wrzasnęłam, szybko zakładając koszulkę.
Zszokowany
Pit zakrył oczy dłońmi.
- Pit? Nie
musisz, naprawdę. – roześmiałam się.
- Już? –
spytał lekko podglądając.
- Tak. –
powiedziałam, gdy nagle reszta zaczęła się zbierać w szatni.
- O proszę,
jakie romanse. – zaśmiał się Jarski.
- Nie
musicie się z tym tak przy nas nie ukrywać. – charakterystycznie posuszył
brwiami Kubiak.
- Ja
pierdolę. – westchnęłam wychodząc.
- I jak
było Pit? – usłyszałam jeszcze na wychodne.
TAK
ZAWRÓCIŁAM SIĘ:
- Ja rozumiem,
że mnie nie nienawidzisz, ale zejdź z Piotrka, już wolę żeby taki idiota jak ty
wyżył się na mnie…
- I co tak
nagle się do mnie odzywasz? – spytał Zbyszek.
-
Skończyłeś? – spytałam.
- Jeszcze
nie. – odpowiedział. – Słyszałem, że dziś z nami trenujesz.
- Trenuję i
co z tego?
- Uważaj na
swoje śliczne rączki. Bo dziś mogą cię troszeczkę zaboleć.
Spojrzał mi prosto w oczy.
- Hah,
naprawdę? Nie rozśmieszaj mnie… To ty lepiej uważaj na swoją mordę. –
powiedziałam i wyszłam.
Usłyszałam
głośne : Uuuu….
Zaczęłam
się rozgrzewać. Przywitałam się z panem Andreą. Nie miał nic przeciwko, że
trochę z nimi pogram.
Podzielił
nas na dwie drużyny. Byłam z Igłą, Kurkiem, Łukaszem, Pitem i Jarskim.
- A w ogóle
trzymałaś taką piłkę kiedyś w rękach? – podszedł do mnie Kurek.
Spojrzałam
na niego jak na idiotę.
- No nie
bądź taka uśmiechnij się. – roześmiał się.
- Zawsze
jesteś taki zabawny? – uśmiechnęłam się sztucznie. Ten się zmieszał.
- Ej no.
- Ok,
gramy. – usłyszałam za sobą.
Na serwach
Możdżonek. SERW PROSTO NA MNIE. Nie przyjęłam.
-
Spokojnie, to początek. – poklepał mnie po plecach Pit.
Drugi serw
też na mnie. Przyjęłam. Łukasz wystawił do Kurka, i mamy punkt!
Czas moich
serwów. PIERDOLĘ, SERWUJĘ Z WYSKOKU.
I jak
myślicie w kogo celowałam?
Tak, to
dobra odpowiedź. Odsunęłam się sporo od linii. Podrzuciłam piłkę wysoko i
uderzyłam z wyskoku.
Serw się
udał, w samego Zbyszka.. Trochę go to odrzuciło od ataku, ale Fabian i tak
wystawił mu. I oczywiście w kogo uderzył? Tak. Znów masz rację! Obroniłam. <
nie wiem jakim cudem>. Ręce piekły niesamowicie. Jakimś cudem punkt dla nas.
Wystawa do mnie. Wyskoczyłam i punkt dla nas. Innym razem zablokowałam
gwiazdunię Zbyszka. Set wygraliśmy – 25: 23
W całym
meczu 3:1 dla nas. Byłam padnięta. Po ostatnim punkcie położyłam się na środku
boiska, a ktoś obok mnie.
KUREK…
- Pij,
należy ci się. – podał mi wodę.
- Jakiś ty łaskawy. – powiedziałam nawet na
niego nie patrząc.
- Dobra
jesteś.. Y.. znaczy dobrze grasz.
- Weź… -
wstałam i poszłam do łazienki.
Musiałam
czymś ochłodzić ręce. Strasznie mnie bolały.
- Mówiłem,
że ze Zbysiem się nie zadziera. – zobaczyłam go w lustrze za sobą.
- Weź
spierdalaj. – syknęłam.
- Oj nie denerwuj się. – przytulił mnie od
tyłu.
CO ON SOBIE
MYŚLI? ŻE MOŻE MNIEĆ KAŻDĄ? HAH, NA PEWNO NIE MNIE!
No dobra
panie Zbyszku, przegiąłeś. Przy umywalce stała moja butelka z wodą. Chętnie
ochłodzę ci twe emocje…
Wzięłam
butelkę i odkręciłam się przodem do niego, tak żeby nie widział butelki.
Przytuliłam go.
TAK TO GO
BARDZO ZDZIWIŁO
- To jednak
podobam ci się?
- Tak
Zbysiu. – wypowiedziałam te słowa, a następnie zaczęłam lać wodę z butelki na
jego kark.
- Co jest?
– szybko się ode mnie odsunął.
- Upps? –
powiedziałam i zaczęłam uciekać.
- Zginiesz.
– usłyszałam za sobą.
Nie
odwracałam się, wolałam biec przed siebie. Nagle biegłam obok pokoju Kurka.
Tak,
musiałam się gdzieś schronić.
Wpadłam jak
oparzona. I zamknęłam drzwi na klucz.
- Nie
pomyliłaś się przypadkiem? – usłyszałam za sobą głos Kurka.
- Yy… ten
no…
- Otwieraj
wiem, że tam jesteś. – wykrzykiwał Zbyszek.
- Idź do
łazienki. – powiedział, a ja od razu się tam skierowałam.
PERSPEKTYWA
KURKA:
Otworzyłem
drzwi.
- Gdzie ona
jest? – spytał wkurzony Bartman.
- Kto?
Czego się ty tak wydzierasz? – spytałem. Nie pytajcie dlaczego ją kryłem, bo
sam nie wiem.
- Wiem, że
tu jest… - wszedł i obleciał cały pokój.
- I co
gdzieś jest? Uroiło ci się coś…
- Zabiję
ją. – powiedziała i wyszedł.
Po kilku
minutach Oliwia wyszła z łazienki.
- Co za
tupet, tak wbiegać do kogoś pokoju.. Pff.. – powiedziała.
- No
bezczelny, no. – roześmiałem się. – Coś ty mu zrobiła?
- Lekko
orzeźwiłam…
- Dobra nie
wnikam.
- Dzięki. –
powiedziała po cichu.
- Możesz
powtórzyć? -uśmiechnąłem się.
- Kurwa,
no. Dziękuję. – krzyknęła.
- O,
lepiej. – powiedziałem.
Spojrzała
na mnie, a następnie wyszła.
PERSPEKTYWA
OLIWI:
Weszłam do
pokoju.
KURWA NO,
GDZIE TAMTE POLAZŁY?
Było
ciemno, nie zdążyłam zapalić światła, bo od razu usłyszałam czyiś głos.
- Mówiłem,
że ze mną się nie zadziera.
FUCK!
***************************************************ZA DWA TYGODNIE KŁOS U WOJEWÓDZKIEGO! BĘDZIE SIĘ DZIAŁO :)
Super rozdział :D :***
OdpowiedzUsuńCzekam z zniecierpliwieniem na kolejny rozdział i jestem mega ciekawa co jej Zbyszek zrobi XD bez skojarzeń proszę :D
Pozdro Mania :***
Hah ;P Dzięki ;D
Usuń