czwartek, 17 października 2013

Rozdział 8


- Nie pomyliłaś przypadkiem piłek? – podszedł do mnie Igła.
- Nie, kiedyś grałam w siatkówkę, ale przyszło mi dokonać wyboru. Czy siata, czy ręczna.
KURDE, NIKOMU SIĘ JESZCZE NIGDY TAK NIE ZWIERZAŁAM…
- I dlaczego ręczna?
- Była bliższa mojej osobowości.
- A na jakiej pozycji grałaś w siatk…
- Igła? To jakieś przesłuchanie? Na przyjęciu.
 To może zagrałabyś kiedyś z nami, na przykład dziś? Za chwilę mamy trening.
- Nie zamierzam grać z tymi imbecylami.
- Oliwia… Po prostu przyznaj że się cykasz, że Kurek zmiażdży cię zagrywka, atakiem.
- Słuchaj no. Nikogo się nie boję, a jego to już w ogóle. Zrozum, że nie grałam w siatkę , no już ze 2 lata będzie. Skupiłam się na ręcznej…
- Ale ja cię nie zmuszam... Tylko przyznaj otwarcie…
- Dobra zagram, żebyś mi dupy nie truł. – pokiwałam głową.
- No ok. Łap. – z torby wyjął swoją meczową koszulkę. – Idź do szatni chłopaki będą się schodzić za 10 minut.
- Ok. – powiedziałam i skierowałam się do szatni.
Zaczęłam zdejmować koszulkę, gdy nagle ktoś wszedł do szatni. To był Pit.
- Kurwa no! – wrzasnęłam, szybko zakładając koszulkę.
Zszokowany Pit zakrył oczy dłońmi.
- Pit? Nie musisz, naprawdę. – roześmiałam się.
- Już? – spytał lekko podglądając.
- Tak. – powiedziałam, gdy nagle reszta zaczęła się zbierać w szatni.
- O proszę, jakie romanse. – zaśmiał się Jarski.
- Nie musicie się z tym tak przy nas nie ukrywać. – charakterystycznie posuszył brwiami Kubiak.
- Ja pierdolę. – westchnęłam wychodząc.
- I jak było Pit? – usłyszałam jeszcze na wychodne.
TAK ZAWRÓCIŁAM SIĘ:
- Ja rozumiem, że mnie nie nienawidzisz, ale zejdź z Piotrka, już wolę żeby taki idiota jak ty wyżył się na mnie…
- I co tak nagle się do mnie odzywasz? – spytał Zbyszek.
- Skończyłeś? – spytałam.
- Jeszcze nie. – odpowiedział. – Słyszałem, że dziś z nami trenujesz.
- Trenuję i co z tego?
- Uważaj na swoje śliczne rączki. Bo dziś mogą cię troszeczkę zaboleć.
 Spojrzał mi prosto w oczy.
- Hah, naprawdę? Nie rozśmieszaj mnie… To ty lepiej uważaj na swoją mordę. – powiedziałam i wyszłam.
Usłyszałam głośne : Uuuu….
Zaczęłam się rozgrzewać. Przywitałam się z panem Andreą. Nie miał nic przeciwko, że trochę z nimi pogram.
Podzielił nas na dwie drużyny. Byłam z Igłą, Kurkiem, Łukaszem, Pitem i Jarskim.
- A w ogóle trzymałaś taką piłkę kiedyś w rękach? – podszedł do mnie Kurek.
Spojrzałam na niego jak na idiotę.
- No nie bądź taka uśmiechnij się. – roześmiał się.
- Zawsze jesteś taki zabawny? – uśmiechnęłam się sztucznie. Ten się zmieszał.
- Ej no.
- Ok, gramy. – usłyszałam za sobą.
Na serwach Możdżonek. SERW PROSTO NA MNIE. Nie przyjęłam.
- Spokojnie, to początek. – poklepał mnie po plecach Pit.
Drugi serw też na mnie. Przyjęłam. Łukasz wystawił do Kurka, i mamy punkt!
Czas moich serwów. PIERDOLĘ, SERWUJĘ Z WYSKOKU.
I jak myślicie w kogo celowałam?
Tak, to dobra odpowiedź. Odsunęłam się sporo od linii. Podrzuciłam piłkę wysoko i uderzyłam z wyskoku.
Serw się udał, w samego Zbyszka.. Trochę go to odrzuciło od ataku, ale Fabian i tak wystawił mu. I oczywiście w kogo uderzył? Tak. Znów masz rację! Obroniłam. < nie wiem jakim cudem>. Ręce piekły niesamowicie. Jakimś cudem punkt dla nas. Wystawa do mnie. Wyskoczyłam i punkt dla nas. Innym razem zablokowałam gwiazdunię Zbyszka. Set wygraliśmy – 25: 23
W całym meczu 3:1 dla nas. Byłam padnięta. Po ostatnim punkcie położyłam się na środku boiska, a ktoś obok mnie.
KUREK…
- Pij, należy ci się.  – podał mi wodę.
 - Jakiś ty łaskawy. – powiedziałam nawet na niego nie patrząc.
- Dobra jesteś.. Y.. znaczy dobrze grasz.
- Weź… - wstałam i poszłam do łazienki.
Musiałam czymś ochłodzić ręce. Strasznie mnie bolały.
- Mówiłem, że ze Zbysiem się nie zadziera. – zobaczyłam go w lustrze za sobą.
- Weź spierdalaj. – syknęłam.
-  Oj nie denerwuj się. – przytulił mnie od tyłu.
CO ON SOBIE MYŚLI? ŻE MOŻE MNIEĆ KAŻDĄ? HAH, NA PEWNO NIE MNIE!
No dobra panie Zbyszku, przegiąłeś. Przy umywalce stała moja butelka z wodą. Chętnie ochłodzę ci twe emocje…
Wzięłam butelkę i odkręciłam się przodem do niego, tak żeby nie widział butelki. Przytuliłam go.
TAK TO GO BARDZO ZDZIWIŁO
- To jednak podobam ci się?
- Tak Zbysiu. – wypowiedziałam te słowa, a następnie zaczęłam lać wodę z butelki na jego kark.
- Co jest? – szybko się ode mnie odsunął.
- Upps? – powiedziałam i zaczęłam uciekać.
- Zginiesz. – usłyszałam za sobą.
Nie odwracałam się, wolałam biec przed siebie. Nagle biegłam obok pokoju Kurka.
Tak, musiałam się gdzieś schronić.
Wpadłam jak oparzona. I zamknęłam drzwi na klucz.
- Nie pomyliłaś się przypadkiem? – usłyszałam za sobą głos Kurka.
- Yy… ten no…
- Otwieraj wiem, że tam jesteś. – wykrzykiwał Zbyszek.
- Idź do łazienki. – powiedział, a ja od razu się tam skierowałam.
PERSPEKTYWA KURKA:
Otworzyłem drzwi.
- Gdzie ona jest? – spytał wkurzony Bartman.
- Kto? Czego się ty tak wydzierasz? – spytałem. Nie pytajcie dlaczego ją kryłem, bo sam nie wiem.
- Wiem, że tu jest… - wszedł i obleciał cały pokój.
- I co gdzieś jest? Uroiło ci się coś…
- Zabiję ją. – powiedziała i wyszedł.
Po kilku minutach Oliwia wyszła z łazienki.
- Co za tupet, tak wbiegać do kogoś pokoju.. Pff.. – powiedziała.
- No bezczelny, no. – roześmiałem się. – Coś ty mu zrobiła?
- Lekko orzeźwiłam…
- Dobra nie wnikam.
- Dzięki. – powiedziała po cichu.
- Możesz powtórzyć?  -uśmiechnąłem się.
- Kurwa, no. Dziękuję. – krzyknęła.
- O, lepiej. – powiedziałem.
Spojrzała na mnie, a następnie wyszła.
PERSPEKTYWA OLIWI:
Weszłam do pokoju.
KURWA NO, GDZIE TAMTE POLAZŁY?
Było ciemno, nie zdążyłam zapalić światła, bo od razu usłyszałam czyiś głos.
- Mówiłem, że ze mną się nie zadziera.
FUCK!
***************************************************

ZA DWA TYGODNIE KŁOS U WOJEWÓDZKIEGO! BĘDZIE SIĘ DZIAŁO :)

2 komentarze:

  1. Super rozdział :D :***
    Czekam z zniecierpliwieniem na kolejny rozdział i jestem mega ciekawa co jej Zbyszek zrobi XD bez skojarzeń proszę :D

    Pozdro Mania :***

    OdpowiedzUsuń