sobota, 12 października 2013

Rozdział 6


 - Nie ma mnie!  -krzyknęłam i nałożyłam kołdrę na głowę.
Pukanie nie ustępowało.
DOBRA TEN KTOŚ KTO STOI ZA DRZWIAMI WYGRAŁ.
Wstałam i poszłam otworzyć.
- Pit? – powiedziałam zdziwiona.
- Sorry, nie wiedziałem, że już śpisz.
- Ta sprawa, nie może zaczekać do jutra? – spytałam i zobaczyłam zmieszaną twarz Nowakowskiego. – Dobra, właź.
Usiadł na MOIM ŁÓŻECZKU. Ja obok niego.
- A więc, czego chcesz? Jak widzisz Kaśki nie ma.
- To dobrze. Bo ja przyszedłem do ciebie .Bo ty jesteś dziewczyną i… - zaczął się jąkać.
- Pit, nie bój się nie zjem cię, przestań się tak jąkać. Tak, mimo pozorów jestem dziewczyną. – roześmiałam się.
Kurcze, ten Pit, to chyba jeden z tych niewielu siatkarzy, których  trochę lubię, ale przede wszystkim toleruję.
- No bo ja zakochałem się w pewnej dziewczynie, tylko boję się jej reakcji na to i nie wiem co mam zrobić.
- No to źle trafiłeś, nie lubię gadać o takich sprawach, ale dobra jak już jesteś, to spróbuję ci pomóc…Trochę znam Kaśkę…
- To może powiedz jak ty byś na jej miejscu zareagowała gdybym powiedział, że się w tobie zakochałem.
-  Znasz mój charakter i jeżeli o mnie chodzi… Hm… Myślę, że powiedziałabym ci na jej miejscu, że muszę to przemyśleć. Żadna dziewczyna nie podejmuje pochopnie takich decyzji.
- Czyli mam czekać, czy co?
- No jeżeli ją naprawdę kochasz to walcz o nią. Jeżeli chodzi o mnie to ja nigdy, jak z resztą większość dziewczyn nie robię pierwszego kroku. To facet powinien się starać, a nie odwrotnie.
Spojrzałam na niego, słuchał jak na kazaniu w kościele, nie przerywał, nie dopytywał. Jest SPOKO.
- Dzięki, trochę mi rozjaśniłaś.
- To dobrze.
- Idę nie będę ci przeszkadzał. Jeszcze raz dzięki, dobranoc. – uśmiechnął się i wyszedł.
A JA W KOŃCU SPOKOJNIE MOGŁAM IŚĆ SPAĆ.
RANO:
PERSPEKTYWA ZIBIEGO:
- Ej dobra, to jak Pit, idziemy po dziewczyny? – zwróciłem się do Pita.
- Ale gdzie?
- Nosz Kurwa, Pit, raz pomyśl…
- Aaa do pokoju.. No ok.
Gdy szliśmy korytarzem, napotkaliśmy Igłę i Kłosa, którzy się do nas przyłączyli. Staliśmy już przed drzwiami Marty, Kaśki i Oliwi, gdy nagle zobaczyłem jakąś kartkę na ich drzwiach.
- Ej, co to? – spytał podejrzliwie Igła.
Kłos zerwał Kartkę i zaczął czytać:
,, Oliwia! Wpadnę dziś do Ciebie po południu. ;)
                                                                               Bartek.
- Y że niby nasz Bartek to napisał? – spytałem zaskoczony.
- Na to wygląda. Kurde ten Kurek to idiota, takie rzeczy to wręcza się osobiście. – rzekł Kłos.
Nagle drzwi pokoju się otworzyły. Wyszła z nich Żyleta.
- yyy…? Tylko nie mówcie, że przyszliście wymienić żarówkę..
- Nie tak naprawdę to… Kurek kazał Ci przekazać jakąś kartkę. – odezwał się Igła.
- Wkręcacie mnie. – powiedziała i chciała odejść ale, ja ją zatrzymałem.
- Nie no poważnie, to jest ta kartka. – podałem jej kartkę.
Przeczytała. A następnie zrobiła z niej puzzle 3D.
- Dlaczego ją porwałaś? – spytał Kłos.
- Bo tak.- powiedziała weszła z powrotem do pokoju.
PERSPEKTYWA OLIWI:
CO ZA IDIOCI! PRZECIEŻ WIDAĆ ŻE TO ONI NAPISALI TĄ KARTKĘ W IMIENIU KURKA!
Weszłam na stołówkę. Przy stoliku siedzieli już siatkarze, a przy drugim Marta z Kaśką. Zauważyłam, że Kurek coś tłumaczy wkurzony innym siatkarzom. Ale mnie to nie powinno obchodzić!
Wzięłam jedzenie i przysiadłam się do dziewczyn.
- Hej. – powiedziałam – A wy nie siedzicie z nimi?
- Usiadłyśmy tutaj bo wiemy że ich nie lubisz, a tak w ogóle to musimy pogadać… - powiedziała Kaśka.
- Chciałam przeprosić za tamta akcję. – spojrzała na mnie Marta.
- Spoko. – powiedziałam i wzięłam się za jedzenie.
Nagle ktoś zakrył mi oczy.
 - Zgadnij kto to. – odezwał się.
TAK JA JUŻ WIEM KTO TO…
- Cześć. – powiedział , siadając obok mnie.
- Hej. To jest Kaśka i Marta. – przedstawiłam ich sobie.
- Przeczytałaś kartkę? – zapytał.
YYY..?
- Jaką kartkę? – zapytałam.
- No powiesiłem na twoich drzwiach. – rzekł koszykarz.
- Nie było…
I W TEJ CHWILI PRZYPOMIAŁAM SOBIE KARTKĘ OD SIATKARZY…
Podeszłam do ich stolika.
- Pojebało was? Dlaczego powiedzieliście że to Kurek napisał tą kartkę! -  byłam wściekła.
- No bo myśleliśmy że to Bartek… - odezwał się Kłos.
- To ty lepiej nie myśl! Może i Bartek, ale nie on. – pokazałam na Kurka.
- A jaki Bartek? – spytał Zibi.
- Ciebie to już to nie powinno interesować. – odpowiedziałam i wściekła jak osa wróciłam do stolika.
- Jezu, przecież nic takiego się nie stało, Żyleta, przecież oni się tylko pomylili. – powiedziała Marta.
- A ty skąd wiesz? Też spiskujesz z nimi na mnie?
- Bo tą waszą rozmowę to chyba cała stołówka słyszała. – powiedziała Kaśka.
FAKT.
- Sorry, ale po prostu mnie wkurwili…
- Ej, spokojnie. – objął mnie Bartek.
YYYY…
- Ja idę na trening wstałam i odeszłam kawałek.
A CO MIAŁAM ZROBIĆ?
- Zaczekaj. – podbiegł koszykarz. – To wpadnę potem.
- Jasne. – powiedziałam, zerknęłam na siatkarzy, którzy wpatrywali się we mnie i poszłam na trening.
 *********************************************************************
I jak, podoba wam się? Komentujemy! ;p

5 komentarzy:

  1. Super blog ciesze się, że tutaj trafiłam już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :D
    w wolnej chwili zapraszam do mnie na nowy rozdział:
    http://estella-gwiazda.blogspot.com/2013/10/dwanascie.html

    Pozdro Mania :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Też na początku myślałam, że o Kurka chodzi;D
    Fajny rozdział;)
    Pozdrawiam serdecznie;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny blog! Czekam na więcej ;) Piszcie, piszcie :D
    btw, w wolnej chwili zapraszam do siebie: http://ill-never-let-you-go.blogspot.com/
    Dopiero zaczynam, także czytelnicy mile widziani :D A widzę, że łączy nas ulubiona drużyna: Skra :)

    OdpowiedzUsuń