Przeszłyśmy
do mojego pokoju. Na szczęście dziewczyn nie było. To dobrze, mogłyśmy sobie
spokojnie porozmawiać.
- Wierzysz
mi? – spytała po krótkim tłumaczeniu.
- Może i
jestem łatwowierna, ale tak. Bo po co by to pani było? I jest pani strasznie
podobna do mojej mamy.
- Tak, masz
rację. – uśmiechnęła się. – Może mów do mnie Iwona? – zapytała niepewnie.
- Z czasem
zacznę mówić, do pani „ciociu”, ale nie wiem, jak długo utrzymamy kontakt.
Przepraszam, ale ciężko jest mi żyć ze świadomością, że nagle odnajduję
rodzinę.. i to tak bliską. Jak na razie, będę mówić ,,pani”, ale myślę, że z
czasem się przyzwyczaję.
- Jasne.
Mam pytanie… - spojrzała na mnie.
- Tak?
- Mogę cię
przytulić? Tak dawno cię nie widziałam..
-
Oczywiście. – uśmiechnęłam się i wstałam.
Przez
kilkanaście sekund stałyśmy w objęciach.
- Jej to
już 16.00? – odruchowo spojrzałam na zegarek.
-
Przepraszam, że tyle czasu ci zajęłam.
- Nie
szkodzi, ale musze iść na trening.
- Jasne, a
ile on będzie trwał?
- Dwie
godziny.
- Poczekam
na ciebie i tak jeszcze idę do męża.
Przytaknęłam,
wzięłam torbę i pognałam na halę.
- Oliwia?
Dziesięć minut spóźnienia…
- Trenerze…
- Nie
tłumacz się… 20 kółeczek.
No tak,
było mówione, że za spóźnienie jest taka kara..
Eh.. od
razu zaczęłam biec.
Po odbytej
„karze” wzięłam piłkę i zaczęłam robić to co reszta dziewczyn, czyli rzuty
karne. Następnie ćwiczyłyśmy obronę. Jutro kolejny mecz…
Tym razem
we Wrocławiu z Niemkami. O 6.00 wyjeżdżamy autobusem.
Po treningu
od razu skierowałam się na stołówkę, bo byłam strasznie głodna. Nie zdążyłam
wejść, bo od razu się zawróciłam. Na stołówce siedziała Iwona i całowała się…
z… Igłą…
To jest jej
mąż?!
Nie mogłam
w to uwierzyć… Igłę nawet polubiłam.. I to on jest moim wujkiem? To jest nawet
trochę śmieszne.. Ale jak ja się mu na oczy pokarzę? Pewnie uważa mnie za
niewychowanego bachora.. I jeszcze go zwyzywałam… Gratuluję, Oliwio.
Wróciłam
się do swojego pokoju. Trudno, dziś mam głodówkę.
PERSPEKTYWA
IGŁY:
Dziś
przyjechała do mnie Iwona. Ucieszyłem się z tego powodu.
- Mam dla ciebie
niespodziankę. – powiedziała do mnie.
- Jaką? –
poruszyłem brwiami.
-
Krzysiek.. – roześmiała się. – Odnalazłam siostrzenicę, tutaj w Spale….
- Naprawdę?
- Tak,
zapoznam cię z nią.
Poszliśmy
do jednego z pokoi. Zapukała do drzwi. Otworzyła Oliwia….
„Żyleta”?
- Cześć,
widzę, że już po treningu? – uśmiechnęła się Iwona.
- Oliwia
jest twoją siostrzenica? – uśmiechnąłem się na samą myśl o tym.
- Wejdźcie… - spojrzała na mnie.. Widziałem, że
jest jej głupio.
Usiedliśmy
na łóżku. Przez chwilę panowała cisza..
- Mam jedno
pytanie.. Jak mam się zwracać do ciebie? – skierowała wzrok na mnie.
-Wiem, że to trochę dziwna sytuacja, uwierz
mi, że nie wiedziałem, że jesteśmy rodziną… Może po prostu Igła? –
powiedziałem, a ona przytaknęła.
PERSPEKTYWA
OLIWI:
Po długiej
rozmowie, stwierdziłam, że ta kobieta bardzo duże wie o mojej matce i o mnie.
Igła prawie nic nie mówił, widocznie nie chciał się wtrącać. Była to dla mnie
bardzo krępująca sytuacja.
- To z kim
jutro gracie? – spytał Ignaczak.
- Z
Niemkami. – odpowiedziałam, a ten się skrzywił. – Coś nie tak?
- Eee, tam.
– machnął ręką. – Brzydkie są.. – zaśmiał się.
- Krzysiek!
– pokiwała ze zdziwienia Iwona. – Oliwia, mam nadzieję, że będziesz miała
go na oku. – puściła mi oczku.
- Oj tak… -
pokiwałam głową, a Ignaczak się roześmiał się.
- Ciekaw
jestem kto tu kogo będzie pilnował… - popatrzył na mnie.
Czułam się
dziwnie, w prawdzie mało pamiętam z wczorajszego wieczoru. Urywkami widzę
Kurka, Zibiego. Chyba płakałam.
Po kilku
minutach Ignaczakowie stwierdzili, że muszą już iść. Odprowadziłam ich kawałek,
a następnie postanowiłam się dowiedzieć, czy czegoś głupiego nie odwaliłam.
Skierowałam
się do pokoju Kurka. Zapukałam i nie słysząc odpowiedzi wtargnęłam do środka.
Zobaczyłam Bartka i jakąś dziewczynę..
- Sorry.. –
jak najszybciej opuściłam pomieszczenie.
- Nie,
zostań… - przywołała mnie kobieta. – I tak już wychodziłam…
Zobaczyłam
przygnębionego Kurka. Nie wyglądał najlepiej. Kobieta wyszła, a ja jeszcze raz
popatrzyłam na tego całego Kurka i nie wiedziałam co mam robić…Zdecydowałam, że
wyjdę, tak po prostu bez słowa.
Po drodze
wpadłam na Pita.
- Cześć… -
powitał mnie uśmiechem.
- Hej.
- Coś się
stało? – spojrzał na mnie.
- No bo mam
mały problem….
-
Wczorajszy wieczór? – roześmiał się..
- Pit… Czy
ty coś wiesz, czego ja mogę nie pamiętać?
- No
powiedzmy… Chodź do pokoju to ci opowiem..
O NIE, JA
TAM NIE WEJDĘ, NIE DO KURKA….
- Może
lepiej chodźmy do mnie.
- No jak
chcesz.
Po chwili
byliśmy już u mnie.
- Pit,
tylko nie mów…
-
Spokojnie, z tego co słyszałem i widziałem to jedynie wypiłaś za dużo i Kurek
cię zanosił do pokoju….
- Czyli
musze pogadać z Kurkiem…
- Czyli
tak..
- Dobra,
dzięki.. – zamyśliłam się.
- Jutro
mecz.. nie stresujesz się? – zapytał Pit.
- Czym? –
roześmiałam się. – Jeżeli jesteś pewien zwycięstwa,
to nie ma czym się przejmować.. – powiedziałam pewna siebie.
- Taki to
ma dobrze, ja tam zawsze się stresuję…
- Nie widać
po tobie. – wzruszyłam ramionami.
- Bo dobrze
się maskuję… - zaśmiał się.. – Musze już iść…
- Jasne,
Jeszcze raz dzięki. – powiedziałam i po chwili weszły dziewczyny.
Zaczęłyśmy
pakować torbę na mecz. Jak zwykle dziewczyny były albo podekscytowane, albo
denerwowane i tak na przemian. Ja oczywiście im tłumaczyłam, ale nie dało to
żadnych rezultatów.
Zeszłyśmy
na stołówkę. Dziewczyny dosiadły się do chłopaków, a ja zostałam sama..
DZIĘKI!
Usiadłam do
wolnego stolika i zaczęłam jeść.
Nagle
dosiadł się do mnie jakiś chłopak.
PERSPEKTYWA
MARTY:
- No to
będzie się działo. – popatrzyłam na Oliwię..
- Dlaczego?
– roześmiał się Zbyszek.
- Już
Oliwia go spławi. – zaśmiała się Kaśka…
- Aż tak? –
popatrzył na Oliwię Ignaczak.
- Sam zaraz
zobaczysz.. – pokiwała głową Marta..
- A wy niby
to skąd wiecie? – uniósł brew Winiar.
-
Intuicja…Zbyt dobrze ją znam… - roześmiałyśmy się z Kaśką.
PERSPEKTYWA
OLIWI:
- Cześć.
Słyszałem, że trochę wczoraj zabalowałaś.. – przysiadł się do mnie jakiś
Idiota.
- Wiesz,
ciesz się, że jestem taka tolerancyjna i wspaniałomyślna. – spojrzałam na niego
ze sztucznym uśmiechem. – Masz trzy sekundy, żeby spierdalać… - syknęłam ze
złości.
- Nie
denerwuj się ślicznotko…
DOBRA, MASZ
PRZEJEBANE KOLEŚ.
Wstałam,
wzięłam swój talerz ze spagietti, wsunęłam krzesło, odwróciłam się, udając że
odchodzę do innego stolika, po czym wróciłam się i na głowie tego kolesia
zrobiło się ,,gniazdo” z mojego jedzenia.
- Kurwa, co
jest? – krzyknął i złapał mnie za rękę. – Tak chcesz się bawić?
- Puszczaj,
jebany idoto!
- Idiotką
to jesteś ty. – pchnął mnie.
Nagle ten
koleś oberwał w mordę…
JESZCZE
TEGO TU POTRZEBA!
Witajcie! Jak wam idzie w szkole? Jak samopoczucie? Dziś Piątek <3 :D Komentttujcieee ;3
Supeeer rozdział;)
OdpowiedzUsuńJak to w szkole, pomalutku do wakacji;D Ciągle testy, kartkówki itd.
zapraszam na XXVII http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/
UsuńTak jak u mnie ; / Dzięki <3
Usuńleżę ze smiechu na łóżku i płaczę!! To spagetti na głowie.... no nie mogę!! Uwielbiam Twój blog!
OdpowiedzUsuńczekam na następny!
i zapraszam
http://zastapzloscmiloscia.blogspot.com
Dzięki :3 To motywujee <3
UsuńAAAAAAAAale super hmm... ciekawe kto przywalił temu kolesiowi w mordę
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny
Pozdro Mania :***
Dowiesz się w kolejnym rozdziale :D Też pozdrawiam <3
UsuńPrzepraszam za spam
Usuńhttp://estella-gwiazda.blogspot.com/
Pozdrowionka Mania :***