piątek, 25 października 2013

Rozdział 12


Przeszłyśmy do mojego pokoju. Na szczęście dziewczyn nie było. To dobrze, mogłyśmy sobie spokojnie porozmawiać.
- Wierzysz mi? – spytała po krótkim tłumaczeniu.
- Może i jestem łatwowierna, ale tak. Bo po co by to pani było? I jest pani strasznie podobna do mojej mamy.
- Tak, masz rację. – uśmiechnęła się. – Może mów do mnie Iwona? – zapytała niepewnie.
- Z czasem zacznę mówić, do pani „ciociu”, ale nie wiem, jak długo utrzymamy kontakt. Przepraszam, ale ciężko jest mi żyć ze świadomością, że nagle odnajduję rodzinę.. i to tak bliską. Jak na razie, będę mówić ,,pani”, ale myślę, że z czasem się przyzwyczaję.
- Jasne. Mam pytanie… - spojrzała na mnie.
- Tak?
- Mogę cię przytulić? Tak dawno cię nie widziałam..
- Oczywiście. – uśmiechnęłam się i wstałam.
Przez kilkanaście sekund stałyśmy w objęciach.
- Jej to już 16.00? – odruchowo spojrzałam na zegarek.
- Przepraszam, że tyle czasu ci zajęłam.
- Nie szkodzi, ale musze iść na trening.
- Jasne, a ile on będzie trwał?
- Dwie godziny.
- Poczekam na ciebie i tak jeszcze idę do męża.
Przytaknęłam, wzięłam torbę i pognałam na halę.
- Oliwia? Dziesięć minut spóźnienia…
- Trenerze…
- Nie tłumacz się… 20 kółeczek.
No tak, było mówione, że za spóźnienie jest taka kara..
Eh.. od razu zaczęłam biec.
Po odbytej „karze” wzięłam piłkę i zaczęłam robić to co reszta dziewczyn, czyli rzuty karne. Następnie ćwiczyłyśmy obronę. Jutro kolejny mecz…
Tym razem we Wrocławiu z Niemkami. O 6.00 wyjeżdżamy autobusem.
Po treningu od razu skierowałam się na stołówkę, bo byłam strasznie głodna. Nie zdążyłam wejść, bo od razu się zawróciłam. Na stołówce siedziała Iwona i całowała się… z… Igłą…
To jest jej mąż?!
Nie mogłam w to uwierzyć… Igłę nawet polubiłam.. I to on jest moim wujkiem? To jest nawet trochę śmieszne.. Ale jak ja się mu na oczy pokarzę? Pewnie uważa mnie za niewychowanego bachora.. I jeszcze go zwyzywałam… Gratuluję, Oliwio.
Wróciłam się do swojego pokoju. Trudno, dziś mam głodówkę.
PERSPEKTYWA IGŁY:
Dziś przyjechała do mnie Iwona. Ucieszyłem się z tego powodu.
- Mam dla ciebie niespodziankę. – powiedziała do mnie.
- Jaką? – poruszyłem brwiami.
- Krzysiek.. – roześmiała się. – Odnalazłam siostrzenicę, tutaj w Spale….
- Naprawdę?
- Tak, zapoznam cię z nią.
Poszliśmy do jednego z pokoi. Zapukała do drzwi. Otworzyła Oliwia….
„Żyleta”?
- Cześć, widzę, że już po treningu? – uśmiechnęła się Iwona.
- Oliwia jest twoją siostrzenica? – uśmiechnąłem się na samą myśl o tym.
-  Wejdźcie… - spojrzała na mnie.. Widziałem, że jest jej głupio.
Usiedliśmy na łóżku. Przez chwilę panowała cisza..
- Mam jedno pytanie.. Jak mam się zwracać do ciebie? – skierowała wzrok na mnie.
 -Wiem, że to trochę dziwna sytuacja, uwierz mi, że nie wiedziałem, że jesteśmy rodziną… Może po prostu Igła? – powiedziałem, a ona przytaknęła.
PERSPEKTYWA OLIWI:
Po długiej rozmowie, stwierdziłam, że ta kobieta bardzo duże wie o mojej matce i o mnie. Igła prawie nic nie mówił, widocznie nie chciał się wtrącać. Była to dla mnie bardzo krępująca sytuacja.
- To z kim jutro gracie? – spytał Ignaczak.
- Z Niemkami. – odpowiedziałam, a ten się skrzywił. – Coś nie tak?
- Eee, tam. – machnął ręką. – Brzydkie są.. – zaśmiał się.
- Krzysiek! – pokiwała ze zdziwienia Iwona. – Oliwia, mam nadzieję, że będziesz miała go  na oku. – puściła mi oczku.
- Oj tak… - pokiwałam głową, a Ignaczak się roześmiał się.
- Ciekaw jestem kto tu kogo będzie pilnował… - popatrzył na mnie.
Czułam się dziwnie, w prawdzie mało pamiętam z wczorajszego wieczoru. Urywkami widzę Kurka, Zibiego. Chyba płakałam.
Po kilku minutach Ignaczakowie stwierdzili, że muszą już iść. Odprowadziłam ich kawałek, a następnie postanowiłam się dowiedzieć, czy czegoś głupiego nie odwaliłam.
Skierowałam się do pokoju Kurka. Zapukałam i nie słysząc odpowiedzi wtargnęłam do środka. Zobaczyłam Bartka i jakąś dziewczynę..
- Sorry.. – jak najszybciej opuściłam pomieszczenie.
- Nie, zostań… - przywołała mnie kobieta. – I tak już wychodziłam…
Zobaczyłam przygnębionego Kurka. Nie wyglądał najlepiej. Kobieta wyszła, a ja jeszcze raz popatrzyłam na tego całego Kurka i nie wiedziałam co mam robić…Zdecydowałam, że wyjdę, tak po prostu bez słowa.
Po drodze wpadłam na Pita.
- Cześć… - powitał mnie uśmiechem.
- Hej.
- Coś się stało? – spojrzał na mnie.
- No bo mam mały problem….
- Wczorajszy wieczór? – roześmiał się..
- Pit… Czy ty coś wiesz, czego ja mogę nie pamiętać?
- No powiedzmy… Chodź do pokoju to ci opowiem..
O NIE, JA TAM NIE WEJDĘ, NIE DO KURKA….
- Może lepiej chodźmy do mnie.
- No jak chcesz.
Po chwili byliśmy już u mnie.
- Pit, tylko nie mów…
- Spokojnie, z tego co słyszałem i widziałem to jedynie wypiłaś za dużo i Kurek cię zanosił do pokoju….
- Czyli musze pogadać z Kurkiem…
- Czyli tak..
- Dobra, dzięki.. – zamyśliłam się.
- Jutro mecz.. nie stresujesz się? – zapytał Pit.
- Czym? – roześmiałam się.  – Jeżeli jesteś pewien zwycięstwa, to nie ma czym się przejmować.. – powiedziałam pewna siebie.
- Taki to ma dobrze, ja tam zawsze się stresuję…
- Nie widać po tobie. – wzruszyłam ramionami.
- Bo dobrze się maskuję… - zaśmiał się.. – Musze już iść…
- Jasne, Jeszcze raz dzięki. – powiedziałam i po chwili weszły dziewczyny.
Zaczęłyśmy pakować torbę na mecz. Jak zwykle dziewczyny były albo podekscytowane, albo denerwowane i tak na przemian. Ja oczywiście im tłumaczyłam, ale nie dało to żadnych rezultatów.
Zeszłyśmy na stołówkę. Dziewczyny dosiadły się do chłopaków, a ja zostałam sama..
DZIĘKI!
Usiadłam do wolnego stolika i zaczęłam jeść.
Nagle dosiadł się do mnie jakiś chłopak.
PERSPEKTYWA MARTY:
- No to będzie się działo. – popatrzyłam na Oliwię..
- Dlaczego? – roześmiał się Zbyszek.
- Już Oliwia go spławi. – zaśmiała się Kaśka…
- Aż tak? – popatrzył na Oliwię Ignaczak.
- Sam zaraz zobaczysz.. – pokiwała głową Marta..
- A wy niby to skąd wiecie? – uniósł brew Winiar.
- Intuicja…Zbyt dobrze ją znam… - roześmiałyśmy się z Kaśką.
PERSPEKTYWA OLIWI:
- Cześć. Słyszałem, że trochę wczoraj zabalowałaś.. – przysiadł się do mnie jakiś Idiota.
- Wiesz, ciesz się, że jestem taka tolerancyjna i wspaniałomyślna. – spojrzałam na niego ze sztucznym uśmiechem. – Masz trzy sekundy, żeby spierdalać… - syknęłam ze złości.
- Nie denerwuj się ślicznotko…
DOBRA, MASZ PRZEJEBANE KOLEŚ.
Wstałam, wzięłam swój talerz ze spagietti, wsunęłam krzesło, odwróciłam się, udając że odchodzę do innego stolika, po czym wróciłam się i na głowie tego kolesia zrobiło się ,,gniazdo” z mojego jedzenia.
- Kurwa, co jest? – krzyknął i złapał mnie za rękę. – Tak chcesz się bawić?
- Puszczaj, jebany idoto!
- Idiotką to jesteś ty. – pchnął mnie.
Nagle ten koleś oberwał w mordę…
JESZCZE TEGO TU POTRZEBA!
 *********************************************************************************
Witajcie! Jak wam idzie w szkole? Jak samopoczucie? Dziś Piątek <3 :D Komentttujcieee ;3

8 komentarzy:

  1. Supeeer rozdział;)
    Jak to w szkole, pomalutku do wakacji;D Ciągle testy, kartkówki itd.

    OdpowiedzUsuń
  2. leżę ze smiechu na łóżku i płaczę!! To spagetti na głowie.... no nie mogę!! Uwielbiam Twój blog!
    czekam na następny!
    i zapraszam
    http://zastapzloscmiloscia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. AAAAAAAAale super hmm... ciekawe kto przywalił temu kolesiowi w mordę
    czekam na kolejny

    Pozdro Mania :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dowiesz się w kolejnym rozdziale :D Też pozdrawiam <3

      Usuń
    2. Przepraszam za spam
      http://estella-gwiazda.blogspot.com/

      Pozdrowionka Mania :***

      Usuń