piątek, 4 października 2013

Rozdział 2


Wzięłam do ręki tubkę farby. Udałam że nie chce z niej lecieć farba. Zaczęłam się z nią siłować.
- Daj. – powiedział.
- Poradzę sobie. – trzymałam mocno w dłoni tubkę. Jak na razie plan się realizuje…
- No daj. – pan Zbysio, gdy sią przysunął nacisnęłam farbę. Wylądowała ona na jego koszulce i twarzy.
Wszyscy zaczęli się z niego nabijać. Nie mogłam się powstrzymać od śmiechu.
- Takie to śmieszne? Tak panienko? To proszę. – wziął do ręki farbę i wycisnął mi ją na włosy.
- Popierdoliło cię? – wstałam i chciałam się na niego rzucić, ale chyba jego kolega odciągnął mnie od tej gwiazduni.
- Uspokój się to tylko farba. – powiedział jakiś siatkarz, mający na koszulce napis Igła.
- Oliwia? Jak ty się zachowujesz? – oczywiście Zdziśka dała o sobie znać. – Panie Zbyszku, przepraszam za nią. Masz przeprosić pana w tej chwili!
- Niech pani nie rozmawia ze mną jak z małym dzieckiem! Jest pani prze zabawna. Facet wylał na mnie farbę, a ja mam go przepraszać?
- To była jego ulubiona koszula. – roześmiał się jakiś siatkarz.
- Taaak? Przykro mi. Może nie trzeba było tu w ogóle przyjeżdżać do jakiś bachorów z bidula.. Ile wam zapłacili?
Zapanowała cisza.
- I co jest z wami? Nagle i ty zamilkłeś? – spojrzałam na nich.
- Wyjdź. – Zdziśka podeszła i prawie wyprowadziła mnie z pomieszczenia.
Od razu udałam się do pokoju.
- Dziecko, ja nie wiem co się z tobą dzieje… Powiem ci teraz…
- O czym?
- Ale jeżeli obiecasz, że zmienisz swoje zachowanie.
- Hm.. Zobaczę co da się zrobić.
- Przyszedł list… W którym było powołanie do reprezentacji Polski kadetów w piłce ręcznej. Miała byś wyjechać do Spały na treningi, o ile nasz ośrodek wyraziłby na to zgodę. Z resztą Marta i Kasia otrzymały taki sam list. Co do nich nie miałam wątpliwości… One pojadą… Ale, ty…
- Nie może mi pani tego zabronić! Chyba wie pani jak bardzo kocham ręczną…
- Wiem, ale zastanów się co robisz… I masz przeprosić pana Zbyszka…
- Co?! Niech on mnie przeprosi, ja tylko mu się odwdzięczyłam…
- Dziecko, jeśli tak dalej będzie na pewno cię nie puszczę do tej całej Spały.
- Dobra, ale nie będę się przy tym rozczulać, ok?
- Ok. – zaśmiała się Zdzicha.
Wróciłam z powrotem na świetlicę. Zobaczyłam jak ten cały Zbych wyciera się ręcznikiem i innych jak malują te całe skarbonki.
Wdech, wydech. Przecież to nic strasznego. Podejdę coś tam powiem i już… Muszę jechać w końcu do tej Spały…
- Sory, nie chciałam. – spojrzałam na niego.
- To już chyba nie chodzi o tą farbę dziewczynko. – powiedział ten z koszulką z napisem Igła.
- A że niby o co?
- Nie zapłacili nam za przyjazd tutaj. Wiesz, nikt by za takie coś nie wziął pieniędzy. My też mamy serca. To że jesteśmy siatkarzami… - powiedział gościu od fajek.
- Dobra, to za to też przepraszam. – kurcze jakoś głupio mi się zrobiło. Chyba pierwszy raz w życiu.
- Nic się nie stało. – powiedział Zbych i gdzieś poszedł.
- Pana też przepraszam… - skierowałam te słowa do obrońcy Zibiego.
- Jaki tam pan? Igła jestem. – roześmiał się i podał mi rękę.
- Oliwia, ale mówią na mnie ,,Żyleta”.
- Ostro. – roześmiał się. - Musze lecieć. Miło było cię poznać. – powiedział Igła i poszedł.
- Taaa.. Zajebiście, nie? – powiedziałam do siebie i zobaczyłam jak przy stoliku siedzi Kaśka i gada z jakimś siatkarzem. Gdy zobaczyła, że się na nią patrzę ręką mnie przywołała do siebie.
- To jest Pit. Pit to jest Oli.. Żyleta.
- Hej. – powiedziałam i on również.
- Idę do pokoju, gdzie Marta?
- Chyba gada z Bartkiem. – odezwał się Piotrek.
Skinęłam głową i skierowałam się do pokoju. Po drodze spotkałam Martę z tym siatkarzem..
- O, gdzie idziesz? – spytała Marta.
- A co cię to obchodzi? – syknęłam.
Spojrzałam na tego Kurka. Cały czas się uśmiechał.
- Yyyy? Że mam coś na twarzy? – zwróciłam się do niego.
- Nie, dlaczego?
- Bo tak się głupio uśmiechasz? – powiedziałam i odeszłam.
- Z kim ty się przyjaźnisz? – usłyszałam jego głos, jak zwracał się do Marty.
Na chwilę przystałam. Chciałam się odwrócić i coś odpowiedzieć ale dałam sobie z nim spokój. Wolałam przygotować się na trening. Na szczęście Zdziśka zrzuciła mi karę na treningi . Była 14.00 godzina. Do treningu została mi godzinka. Poszłam się przebrać : http://allani.pl/zestaw/874634 a następnie powędrowałam na stołówkę. Dowiedziałam się że siatkarze już pojechali.. I dobrze… Zjadłam posiłek i udałam się do pokoju Marty i Kaśki.
- Gotowe? – wparowałam do środka nie pukając.
- Sory, gdzie dziewczyny? – i kogo zastałam w pokoju? Kurka i Pita.
- Poszły do pani Zdzisi zapytać czy mogą podjechać z nami na trening. – odpowiedział Pit.
CZO?
- A ty też trenujesz? – zapytał Kurek.
- Taaaa. – odpowiedziałam i chciałam wyjść, ale zatrzymał mnie głos Pita.
- To może podjedziesz z nami?  - zaproponował.
- Przejdę się. – mruknęłam i wyszłam wpadając na dziewczyny.
- Jedziesz z nami? – spytałam zaskoczon Marta.
- Powaliło was? Oni mają swoje sprawy i w ogóle a wy im dupy zawracacie… Myślicie że znaczycie coś dla nich? Nie rozśmieszajcie mnie. –  powiedziałam szeptem.
Nawet nie chciałam ich słuchać, tylko od razu pognałam na trening.
Po 20 minutach spacerku byłam na miejscu. Od razu wzięłam się za ćwiczenia.
- Żyleta. Chodź tu!  -krzyknął trener.
- Stało się coś?
- No przecież jutro we trójkę macie ten wyjazd do Spały. – powiedział ze spokojem pan Sebastian.
- No coś Zdziśk… pani Zdzisia wspominała.
- Wstydu mi tam nie narobić… - roześmiał się.
- Jasne trenerze. – zasalutowałam i odeszłam.
- Ciekawe co zrobiłaś że dostałaś się do Spały…. – powiedziała z kpiną Anka – koleżanka, a raczej wróg numer jeden z naszego zespołu.
- Może po prostu grałam? – spojrzałam na nią wzrokiem ,, jeszcze coś?’’
- Myślisz że nie wiemy, jak bujałaś się z tymi siatkarzami?
- Pojebało?
- Dlaczego się tak denerwujesz? A zapomniałam… Te twoje przyjaciółeczki dobrze się wożą… Przespały się z nimi? Niech tylko nie zapomną że są z bidula…
Teraz to się wściekłam na maksa. Przywaliłam jej w gębę. Od razu rozdzielił nas trener.
- Do dyrektora. – wskazał na mnie.
Po chwili siedziałam już przy biurku razem z trenerem.
- Dlaczego ją pobiłaś? – zapytał dyrektor. Pan Michał.
- Nie będzie obrażać moich znajomych.
- Dziecko, nie można tak… Powinienem dać ci naganę, ale jutro jedziesz do tej Spały na miesiąc… Przeproś ją…
- Nigdy.. Niech ona mnie przeprasza…
- A więc tak? Proszę albo przeprosiny, albo 20 kółek i 50 pompek.
Zerwałam się z miejsca i poszłam na halę. Od razu zaczęłam robić kółka i pompki.
Zmęczona usiadłam na ławkę i zaczerpnęłam łyk wody…Nagle obok mnie zjawiły się Marta  i Kaśka.
- Nie musiałaś się za nami wstawiać…
- Musiałam… - mruknęłam…
- Dziękuje. – powiedziała Marta.
- Ja również.. –powtórzyła za nią Kaśka.
- Dobra nie rozczulajcie się tak. Od dawna jej się należało.
Po treningu wróciłam do ośrodka. Byłam zmęczona niż kiedykolwiek. Wykąpałam się, przebrałam  i następnie zaczęłam się pakować. Nagle weszła pani Zdziśka.
- Oliwia, autokar będzie o 8.00 pod ośrodkiem. Jedziecie razem z siatkarzami…
CO!?
 *********************************************************************
 Jest drugi rozdział :) Komentujemy :D

4 komentarze:

  1. No to będzie ciekawy wyjazd do Spały :) Aż farba poszła w ruch :) Widać, że nie warto z nią zadzierać.

    OdpowiedzUsuń
  2. o matko... fajny! już nie mogę się doczekać następnego! też wstawiłabym się za kumpele!

    OdpowiedzUsuń