Wzięłam do ręki tubkę farby. Udałam
że nie chce z niej lecieć farba. Zaczęłam się z nią siłować.
- Daj. – powiedział.
- Poradzę sobie. – trzymałam mocno w
dłoni tubkę. Jak na razie plan się realizuje…
- No daj. – pan Zbysio, gdy sią
przysunął nacisnęłam farbę. Wylądowała ona na jego koszulce i twarzy.
Wszyscy zaczęli się z niego nabijać.
Nie mogłam się powstrzymać od śmiechu.
- Takie to śmieszne? Tak panienko? To
proszę. – wziął do ręki farbę i wycisnął mi ją na włosy.
- Popierdoliło cię? – wstałam i
chciałam się na niego rzucić, ale chyba jego kolega odciągnął mnie od tej
gwiazduni.
- Uspokój się to tylko farba. –
powiedział jakiś siatkarz, mający na koszulce napis Igła.
- Oliwia? Jak ty się zachowujesz? –
oczywiście Zdziśka dała o sobie znać. – Panie Zbyszku, przepraszam za nią. Masz
przeprosić pana w tej chwili!
- Niech pani nie rozmawia ze mną jak
z małym dzieckiem! Jest pani prze zabawna. Facet wylał na mnie farbę, a ja mam
go przepraszać?
- To była jego ulubiona koszula. –
roześmiał się jakiś siatkarz.
- Taaak? Przykro mi. Może nie trzeba
było tu w ogóle przyjeżdżać do jakiś bachorów z bidula.. Ile wam zapłacili?
Zapanowała cisza.
- I co jest z wami? Nagle i ty
zamilkłeś? – spojrzałam na nich.
- Wyjdź. – Zdziśka podeszła i prawie
wyprowadziła mnie z pomieszczenia.
Od razu udałam się do pokoju.
- Dziecko, ja nie wiem co się z tobą
dzieje… Powiem ci teraz…
- O czym?
- Ale jeżeli obiecasz, że zmienisz
swoje zachowanie.
- Hm.. Zobaczę co da się zrobić.
- Przyszedł list… W którym było
powołanie do reprezentacji Polski kadetów w piłce ręcznej. Miała byś wyjechać
do Spały na treningi, o ile nasz ośrodek wyraziłby na to zgodę. Z resztą Marta
i Kasia otrzymały taki sam list. Co do nich nie miałam wątpliwości… One pojadą…
Ale, ty…
- Nie może mi pani tego zabronić!
Chyba wie pani jak bardzo kocham ręczną…
- Wiem, ale zastanów się co robisz… I
masz przeprosić pana Zbyszka…
- Co?! Niech on mnie przeprosi, ja
tylko mu się odwdzięczyłam…
- Dziecko, jeśli tak dalej będzie na
pewno cię nie puszczę do tej całej Spały.
- Dobra, ale nie będę się przy tym
rozczulać, ok?
- Ok. – zaśmiała się Zdzicha.
- Ok. – zaśmiała się Zdzicha.
Wróciłam z powrotem na świetlicę.
Zobaczyłam jak ten cały Zbych wyciera się ręcznikiem i innych jak malują te
całe skarbonki.
Wdech, wydech. Przecież to nic
strasznego. Podejdę coś tam powiem i już… Muszę jechać w końcu do tej Spały…
- Sory, nie chciałam. – spojrzałam na
niego.
- To już chyba nie chodzi o tą farbę
dziewczynko. – powiedział ten z koszulką z napisem Igła.
- A że niby o co?
- Nie zapłacili nam za przyjazd
tutaj. Wiesz, nikt by za takie coś nie wziął pieniędzy. My też mamy serca. To
że jesteśmy siatkarzami… - powiedział gościu od fajek.
- Dobra, to za to też przepraszam. –
kurcze jakoś głupio mi się zrobiło. Chyba pierwszy raz w życiu.
- Nic się nie stało. – powiedział
Zbych i gdzieś poszedł.
- Pana też przepraszam… - skierowałam
te słowa do obrońcy Zibiego.
- Jaki tam pan? Igła jestem. –
roześmiał się i podał mi rękę.
- Oliwia, ale mówią na mnie ,,Żyleta”.
- Ostro. – roześmiał się. - Musze
lecieć. Miło było cię poznać. – powiedział Igła i poszedł.
- Taaa.. Zajebiście, nie? –
powiedziałam do siebie i zobaczyłam jak przy stoliku siedzi Kaśka i gada z
jakimś siatkarzem. Gdy zobaczyła, że się na nią patrzę ręką mnie przywołała do
siebie.
- To jest Pit. Pit to jest Oli..
Żyleta.
- Hej. – powiedziałam i on również.
- Idę do pokoju, gdzie Marta?
- Chyba gada z Bartkiem. – odezwał
się Piotrek.
Skinęłam głową i skierowałam się do
pokoju. Po drodze spotkałam Martę z tym siatkarzem..
- O, gdzie idziesz? – spytała Marta.
- A co cię to obchodzi? – syknęłam.
Spojrzałam na tego Kurka. Cały czas
się uśmiechał.
- Yyyy? Że mam coś na twarzy? –
zwróciłam się do niego.
- Nie, dlaczego?
- Bo tak się głupio uśmiechasz? –
powiedziałam i odeszłam.
- Z kim ty się przyjaźnisz? –
usłyszałam jego głos, jak zwracał się do Marty.
Na chwilę przystałam. Chciałam się
odwrócić i coś odpowiedzieć ale dałam sobie z nim spokój. Wolałam przygotować
się na trening. Na szczęście Zdziśka zrzuciła mi karę na treningi . Była 14.00
godzina. Do treningu została mi godzinka. Poszłam się przebrać : http://allani.pl/zestaw/874634 a następnie powędrowałam na stołówkę. Dowiedziałam się że siatkarze już
pojechali.. I dobrze… Zjadłam posiłek i udałam się do pokoju Marty i Kaśki.
- Gotowe? – wparowałam do środka nie
pukając.
- Sory, gdzie dziewczyny? – i kogo
zastałam w pokoju? Kurka i Pita.
- Poszły do pani Zdzisi zapytać czy
mogą podjechać z nami na trening. – odpowiedział Pit.
CZO?
- A ty też trenujesz? – zapytał
Kurek.
- Taaaa. – odpowiedziałam i chciałam
wyjść, ale zatrzymał mnie głos Pita.
- To może podjedziesz z nami? - zaproponował.
- Przejdę się. – mruknęłam i wyszłam
wpadając na dziewczyny.
- Jedziesz z nami? – spytałam
zaskoczon Marta.
- Powaliło was? Oni mają swoje sprawy
i w ogóle a wy im dupy zawracacie… Myślicie że znaczycie coś dla nich? Nie
rozśmieszajcie mnie. – powiedziałam
szeptem.
Nawet nie chciałam ich słuchać, tylko
od razu pognałam na trening.
Po 20 minutach spacerku byłam na
miejscu. Od razu wzięłam się za ćwiczenia.
- Żyleta. Chodź tu! -krzyknął trener.
- Stało się coś?
- No przecież jutro we trójkę macie
ten wyjazd do Spały. – powiedział ze spokojem pan Sebastian.
- No coś Zdziśk… pani Zdzisia
wspominała.
- Wstydu mi tam nie narobić… -
roześmiał się.
- Jasne trenerze. – zasalutowałam i
odeszłam.
- Ciekawe co zrobiłaś że dostałaś się
do Spały…. – powiedziała z kpiną Anka – koleżanka, a raczej wróg numer jeden z
naszego zespołu.
- Może po prostu grałam? – spojrzałam
na nią wzrokiem ,, jeszcze coś?’’
- Myślisz że nie wiemy, jak bujałaś
się z tymi siatkarzami?
- Pojebało?
- Dlaczego się tak denerwujesz? A
zapomniałam… Te twoje przyjaciółeczki dobrze się wożą… Przespały się z nimi?
Niech tylko nie zapomną że są z bidula…
Teraz to się wściekłam na maksa.
Przywaliłam jej w gębę. Od razu rozdzielił nas trener.
- Do dyrektora. – wskazał na mnie.
Po chwili siedziałam już przy biurku
razem z trenerem.
- Dlaczego ją pobiłaś? – zapytał
dyrektor. Pan Michał.
- Nie będzie obrażać moich znajomych.
- Dziecko, nie można tak… Powinienem
dać ci naganę, ale jutro jedziesz do tej Spały na miesiąc… Przeproś ją…
- Nigdy.. Niech ona mnie przeprasza…
- A więc tak? Proszę albo
przeprosiny, albo 20 kółek i 50 pompek.
Zerwałam się z miejsca i poszłam na
halę. Od razu zaczęłam robić kółka i pompki.
Zmęczona usiadłam na ławkę i
zaczerpnęłam łyk wody…Nagle obok mnie zjawiły się Marta i Kaśka.
- Nie musiałaś się za nami wstawiać…
- Musiałam… - mruknęłam…
- Dziękuje. – powiedziała Marta.
- Ja również.. –powtórzyła za nią Kaśka.
- Dobra nie rozczulajcie się tak. Od
dawna jej się należało.
Po treningu wróciłam do ośrodka.
Byłam zmęczona niż kiedykolwiek. Wykąpałam się, przebrałam i następnie zaczęłam się pakować. Nagle
weszła pani Zdziśka.
- Oliwia, autokar będzie o 8.00 pod
ośrodkiem. Jedziecie razem z siatkarzami…
CO!?
No to będzie ciekawy wyjazd do Spały :) Aż farba poszła w ruch :) Widać, że nie warto z nią zadzierać.
OdpowiedzUsuńDokładnie ;D
Usuńo matko... fajny! już nie mogę się doczekać następnego! też wstawiłabym się za kumpele!
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowa ;)
Usuń