Gdy brałam kąpiel, nagle usłyszałam
pukanie.
- Kaśka, Marta ruszcie dupę! –
wydarłam się na cały pokój.
Pukanie nie ustawało. Obwinęłam się
ręcznikiem i wyszłam otworzyć drzwi.
- Czego? – spytałam gdy w drzwiach
zobaczyłam Piotrka Nowakowskiego.
- Cześć. – zająkał się i nagle zrobił
się czerwony.
Ja zaczęłam się śmiać – ŚMIAĆ – nie
nabijać.
- Sory, nigdy nie widziałeś
dziewczyny w ręczniku?
- Jest może Kasia? – zapytał
zawstydzony.
- Poczekaj, zobaczę pod łóżkiem. –
cofnęłam się, a on pokiwał głową.
- Co? – zapytał po chwili. Widocznie
jego zapłon zarejestrował moją odpowiedź.
- Nie ma jej. – powiedziałam.
- A mogę na nią poczekać? – spytał z
uśmiechem.
- Taaa. Tylko ja idę do łazienki
dokończyć kąpiel. Musisz sobie radzić sam. – puściłam mu oczko i poszłam.
Po 10 minutach wyszłam ubrana na
imprezę. W pokoju zastałam tylko Kaśkę i Martę.
- To jak gotowe? – spytałam.
- I ty w tym idziesz? – zaśmiała się
Marta.
- No raczej.
- Nie włożę tego.
- Włożysz. – rzuciła to na mnie.
- Nosz kurwa… dobra, ale pamiętaj
ostatni raz wkładam takie szmaty na siebie.
Poszłam i to ubrałam. Włosy
rozpuściłam i umalowałam się. Kaśka i Marta poszły wcześniej. Około 20.00
zaczęłam się zbierać. Po 20 minutach spacerkiem byłam już na miejscu.
Wchodząc do klubu, rozejrzałam się.
Grała głośna muzyka, wiele osób tańczyło na parkiecie i w rogu… zobaczyłam jak
przy stoliku siedzą: Kurek, Marta, Kaśka, Pit, Zibi, Ignaczak i jeszcze dwie
jakieś dziewczyny. Patrząc na nich, napotkałam wzrok Kurka i Pita, którzy mi
się przyglądali. Szybko odwróciłam wzrok. Chciałam iść do wolnego stolika, ale
ktoś zastawił mi drogę... A był to Robert Lewandowski i Andrzej Wrona.
- Hej. Poznaj Roberta. To mój
przyjaciel. Robert to jest Oliwia, ale woli jak się na nią mówi ,,Żyleta’’.
- Hej. – powiedziałam krótko, a on
zmierzył mnie od góry do dołu.
- Cześć. – uśmiechnął się. Widocznie
zauważył, że widzę jak on się na mnie gapi. – Napijemy się czegoś? Tak na
początek znajomości? – zaproponował.
Mój wzrok odruchowo skierował się na
siatkarzy. Tak, byłam obserwowana.
- Jasne. – odpowiedziałam i poszliśmy
usiąść.
- Proszę. – Ten cały Lewandowski
podał mi drinka.
- Dzięki.
- Słuchajcie, ja lecę. Muszę coś
załatwić. –oznajmił Wrona i poszedł.
O nie Wrona! Tak to ja się nie bawię.
Wracaj!
- Może zatańczymy? – nie odpuszczał
piłkarz.
- Chętnie. – Hm.. jakby to Zdzicha
powiedziała? Robię dobrą minę do złej gry…
KURWA, DLACZEGO W TYM MOMENCIE MUSIELI
PUŚCIĆ TĄ GŁUPIĄ WOLNĄ PIOSENKĘ?! JAK ZNAJDĘ D-JA TEJ IMPRY… ZAJEBIĘ!
Lewy objął mnie w pasie, a następnie
znajdował się blisko mnie i mojej twarzy. Stanowczo za blisko.
Nagle ktoś zjawił się obok mnie. To
był szanowny Sir Zbigniew Bartman…
- Odbijamy. – uśmiechnął się i po
chwili objął mnie w pasie.
Co zrobił Robert? Zmieszał się i
wrócił do stolika, a następnie dokładnie obserwował każdy nasz ruch.
Hm… nie wiem co gorsze… Tańczyć z
Lewandowskim, czy ze Zbyszkiem..
- Nie musisz mi dziękować, widziałem
jak się z nim męczysz. – zaśmiał się.
- Masz rację, ale teraz też się
męczę.. bo wiesz.. mógłbyś zejść z moich stóp? – skrzywiłam się.
- Sorry.. – spojrzał skrępowany.
Piosenka dobiegła końca, a ja
zostałam przywołana ręką przez… Lewego.
- Łączy coś was? – wypalił.
- Z tym siatkarzyną? – roześmiałam
się.
- To dobrze. – uśmiechnął się, wziął
drinka i usiadł bliżej mnie.
- Tam było ci nie wygodnie? –
spojrzałam na niego.
- Było dobrze, ale teraz jest o niebo
lepiej. Chyba ci to nie przeszkadza?
- Nie. – wzięłam łyk napoju.
Nagle poczułam czyjąś rękę na swoim
udzie. Spojrzałam na Roberta.
EJ, CO TO MA ZNACZYĆ?
Wkurzona wzięłam drinka i wylałam go
na jego twarz.
- Co ty robisz? – wrzasnął a
następnie zaczął wycierać twarz serwetką.
- Nie pozwolę żeby jakiś obcy facet
mnie macał.. – wstałam i chciałam odejść, ale on chwycił mnie za nadgarstek.
- Tylko jej coś zrób, a obiecuję, że
rozpierdolę Ci ten ryj. – usłyszałam głos za sobą.
KUREK? WTF?
Zobaczyłam jak Lewy patrzy na Bartka
jakby chciał go zabić, ale spokojnie odchodzi szepcząc mi do ucha, że to nie
koniec.
- Uważaj na niego. – Gwiazdor, a
zarazem wybawca Kurek przysiadł się do mnie.
Tak, wiem powinnam teraz sobie o nim
myśleć, że to fajny gość bo mnie obronił.. Ale tak nie jest… Mam do niego
pewnego rodzaju uprzedzenie.
- Chcesz za to brava? Sorry nie
pomyślałam o telewizji… . – powiedziałam, wstałam i skierowałam się na dwór.
- Coś Ci się stało? Wiesz wystarczyło by zwykłe dziękuję. – on
wybiegł za mną.
Uczepił się ten Kurek, nie ma co…
- Nie, dlaczego? – zapytałam.
I mój plan legł… A byłaby świetna
okazja żeby sobie zapalić. Ej, zaraz, nie będziesz się chyba przejmować jakimś
tak Kurkiem…
Wyjęłam z torebki papierosa,
podpaliłam go i zaczęłam się delektować tą rozkoszną chwilą.
- Odradzam ci.. I ty grasz w ręczną?
- Jedno nie wyklucza drugiego.
- Ale bardzo przeszkadza…
- Skąd wiesz? Taki ideał jak ty
pewnie nigdy nie palił. Wzór, wzór i jeszcze raz.. ech nie ważne…
- Zawsze oceniasz ludzi po pozorach?
Dlaczego nie możesz być po prostu miła dla innych, np. Jak Kaśka i Marta.
- Kurwa, jak nie chcesz ze mną gadać,
albo przebywać, to idź se do nich, a nie wybiegasz za mną bronisz., mnie.. Wiem,
że nie jestem idealna, ale nikogo nie udaję. Dobra miejmy to za sobą, odpierdol
się ode mnie i będzie najlepiej, im dalej od siebie tym lepiej. – powiedziałam
i poszłam przed siebie.
Zobaczyłam jakąś ławką, usiadłam na
niej. Przemyślałam kilka rzeczy, a następnie wróciłam do ośrodka.
;D Komentujeeemy!
świetny rozdział :) czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńo rajciu! świeeeetny!! czekam z niecieprliwością.
OdpowiedzUsuńCieszę się! ;) Dzięki <3
UsuńZobaczymy co dalej będzie się działo;d Zapowiada się ciekawie; )
OdpowiedzUsuń