- Żartuje pani? - zaczęłam się śmiać. Jeżeli to miał być żart
to jej się udał.
- Skarbie… - zaczęła..
- E, skarbie? Żyleta raczej.. –
zaczęłam drapać się po głowie.
- Niech ci będzie. Żyleta, posłuchaj
ośrodek nie ma pieniędzy na bus dla was. Więc taniej będzie jak pojedziecie z
siatkarzami. Oni i tak koło nas przejeżdżają…
No to raczej nie mam wyboru. Musze
znieść obecność tych imbecyli.
Zdziśka wyszła, a ja kończyłam się
pakować, nagle weszły Marta z Kaśką.
- I jak ci idzie? – zaczęła Marta.
- A nie widać? Już prawie kończę. –
powiedziałam nawet nie patrząc w ich stronę.
Tak, zawsze byłam chamska i wredna.
Nawet dla osób które hmm… Lubię? No bez przesady, po prostu toleruję.
- No widzimy.. Hhmmm.. weź może
jeszcze to: - Kaśka wyciągnęła z za
siebie te rzeczy: http://allani.pl/zdjecie/384177 , http://allani.pl/zdjecie/946348 oraz http://allani.pl/zdjecie/903679
- Kaśka! Potem będzie na mnie że
namawiam cię do kradzieży…
Tak był okres w którym kradłam.. Nie
dlatego że nie miałam co jeść i w ogóle, tylko hmmm.. chciałam pokazać jaka
jestem silna i że sobie radzę…
- Żyleta, ale ja tego nie ukradłam.
Po prostu Gocha dostała dużo ubrań od jakiś ludzi którzy chcą ją adoptować i
pomyślała że ci się te ubrania przydadzą..
- Pokaż to. – wzięłam do ręki te
rzeczy. – Nie, to nie mój styl…
- Jak nie?
- Po prostu, wolałabym jakiś luźne t-
shirt, dresik czy coś..
- Jeszcze niedawno miałaś taki styl,
sukienki i w ogóle… - powiedziała Marta.
- To było dawno… - wróciłam pamięcią
do tamtych czasów.
- Czy chcesz czy nie i tak to
bierzesz. – wepchnęła mi to do torby.
- Downy. – pokiwałam głową i poszłam
do łazienki.
Gdy wróciłam, dziewczyn
już nie było… Położyłam się i zasnęłam.
Obudził mnie budzik o 7.00. Poszłam
do łazienki, a następnie zrobiłam sobie lekki makijaż i przeczesałam włosy.
Ubrałam się: http://allani.pl/zestaw/876269 i poszłam na stołówkę.
Równo punkt ósma wyszłam przed ośrodek. Oczywiście najpierw pożegnałam się ze
wszystkimi.
Zobaczyłam autokar. Od razu
skierowałam się w jej stronę.
PERSPEKTYWA SIATKARZY:
- Kurwa, no długo jeszcze będziemy na
nią czekać, aż się wystroi? – zapytał Kurek.
- Ona to raczej nie z tych. –
zaśmiała się Marta, która siedziała już w autobusie na tyle razem z Kaśką, Igłą
i Pitem. Po chwili dosiadł się do nich Kurek.
- Nie? Wygląda na taką co lubi się
dobrze ubrać. – kiwnął głowa Zibi w stronę okna, widząc Oliwię.
- O, idzie. – zawołał Winiar.
Po chwili w autobusie każdy
wypatrywał wejścia Żylety.
PERSPEKTYWA OLIWI:
Tylko się nie wypierdol. –
powtarzałam sobie wchodząc do autobusu.
- Dzień dobry. – powiedziałam panu
kierowcy i przeszłam dalej. Na tyle siedziały już dziewczyny.
Postanowiłam usiąść na jakimś wolnym
siedzeniu: SAMA.
Gdy przechodziłam zobaczyłam
szyderczy wzrok tego Zbyszka. Po prostu MEGA WKÓRWIAJĄCY TYP.
- Cześć piękna. – powitał mnie swoimi
kłami.
- Hej, o masz coś na zębach. – już ja
ci kurwa daam..
- Tu? – zaczął macać się po zębach.
- A nie, sorry ,to tylko piana od
wścieklizny. – powiedziałam a cały autobus wybuchnął śmiechem.
Coś czuję, że zapowiada się bardzo
ciekawy miesiąc…
Usiadłam obok okna i od razu zaczęłam
słuchać muzy. Nagle ktoś się do mnie przysiadł. To był Gwiazdorz numer
jeden..< tu proszę o werble> paaan Bartooosz Kurek!
- Hej. – powiedział.
Spojrzałam na niego jakbym chciała go
zabić a następnie powróciłam do patrzenia w okno.
- Czyli nie pogadamy?
- O czym?
- No nie wiem, chciałbym cię poznać.
- Ale ja nie chcę poznać ciebie,
proste?
- Nie lubisz mnie? – popatrzył na
mnie.
- Nie znam cię, nie oceniam pochopnie
ludzi.
- Ale już mnie oceniłaś.. Chcę
wiedzieć co o mnie sądzisz…
- Podbudowywujesz tym sobie
samoocenę?
- Powiedzmy. – zaśmiał się.
- Ale to cię może urazisz…
- Aż tak? – popatrzył na mnie.
- Lepiej powiedz od razu, o c o ci
chodzi?
- Dobra nie ważne. – zrezygnowany
usiadł na poprzednie miejsce.
W czasie podróży przyszła do mnie raz
Marta, a to Kaśka i nawet ten cały Igła. Pozytywny człowiek z niego, choć o nim
miałam podobne zdanie co o Kurku.
W końcu dojechaliśmy do Spały.
Przydzielili mi pokój z Kaśką i Martą.
Od razu musiałyśmy iść na jakieś spotkanie organizacyjne z trenerem.
Na treningu pojawiło się oprócz nas
12 innych dziewczyn. Kurde, takie powołanie to nie żarty..
Trener omówił plan treningów na hali,
siłowni i nasz czas wolny.
- Słuchajcie, na początek zapraszam
wszystkich na małą imprezę zapoznawczą… Impreza jest wspólna dla siatkarzy,
szczypiornistów i piłkarzy… także chętni mogą przyjść, oczywiście nie jest to
obowiązkowe… - dodał na koniec. Możecie iść.
Pierwszy turniej zaplanowany był za
tydzień. Odbędzie się na jakiejś małej hali obok Spały – około 2 km., a
pierwszy trening jutro o 7.00.
- Oliwia, to idziemy na tą imprę,
prawda?
- Poyebało? - zaśmiałam się szyderczo.
- Ale co ci szkodzi?
- Nie lubię takich typu imprez…
- Dobra, powiedz po prostu że chodzi
o siatkarzy… - dodała Kaśka.
- No, wiesz przez nich to ja chyba
ten miesiąc w pokoju przesiedzę…
- Żyleta, cykasz?
- Ja? Haaha, jasne kurwa..
- Obiecuję, że jeśli którejś nam się
nie spodoba to wrócimy..
Po długich namowach ostatecznie się
zgodziłam.. Miałam dwie godziny do tej imprezy…
Oj, będzie siądziło, w kolejnum rozdziale ;D i jak podoba sie wam opowiadanie? :D Komentujemyy!! :D
Fajny rozdział, kolejny zapowiada się równie interesująco;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie;)
Zapraszam na XXVI http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/
Usuń