poniedziałek, 7 października 2013

Rozdział 3


 - Żartuje pani?  - zaczęłam się śmiać. Jeżeli to miał być żart to jej się udał.
- Skarbie… - zaczęła..
- E, skarbie? Żyleta raczej.. – zaczęłam drapać się po głowie.
- Niech ci będzie. Żyleta, posłuchaj ośrodek nie ma pieniędzy na bus dla was. Więc taniej będzie jak pojedziecie z siatkarzami. Oni i tak koło nas przejeżdżają…
No to raczej nie mam wyboru. Musze znieść obecność tych imbecyli.
Zdziśka wyszła, a ja kończyłam się pakować, nagle weszły Marta z Kaśką.
- I jak ci idzie? – zaczęła Marta.
- A nie widać? Już prawie kończę. – powiedziałam nawet nie patrząc w ich stronę.
Tak, zawsze byłam chamska i wredna. Nawet dla osób które hmm… Lubię? No bez przesady, po prostu toleruję.
- No widzimy.. Hhmmm.. weź może jeszcze to: -  Kaśka wyciągnęła z za siebie te rzeczy: http://allani.pl/zdjecie/384177 , http://allani.pl/zdjecie/946348 oraz http://allani.pl/zdjecie/903679
- Kaśka! Potem będzie na mnie że namawiam cię do kradzieży…
Tak był okres w którym kradłam.. Nie dlatego że nie miałam co jeść i w ogóle, tylko hmmm.. chciałam pokazać jaka jestem silna i że sobie radzę…
- Żyleta, ale ja tego nie ukradłam. Po prostu Gocha dostała dużo ubrań od jakiś ludzi którzy chcą ją adoptować i pomyślała że ci się te ubrania przydadzą..
- Pokaż to. – wzięłam do ręki te rzeczy. – Nie, to nie mój styl…
- Jak nie?
- Po prostu, wolałabym jakiś luźne t- shirt, dresik czy coś..
- Jeszcze niedawno miałaś taki styl, sukienki i w ogóle… - powiedziała Marta.
- To było dawno… - wróciłam pamięcią do tamtych czasów.
- Czy chcesz czy nie i tak to bierzesz. – wepchnęła mi to do torby.
- Downy. – pokiwałam głową i poszłam do łazienki.
Gdy wróciłam, dziewczyn już nie było… Położyłam się i zasnęłam.
Obudził mnie budzik o 7.00. Poszłam do łazienki, a następnie zrobiłam sobie lekki makijaż i przeczesałam włosy. Ubrałam się: http://allani.pl/zestaw/876269 i poszłam na stołówkę. Równo punkt ósma wyszłam przed ośrodek. Oczywiście najpierw pożegnałam się ze wszystkimi.
Zobaczyłam autokar. Od razu skierowałam się w jej stronę.
PERSPEKTYWA SIATKARZY:
- Kurwa, no długo jeszcze będziemy na nią czekać, aż się wystroi? – zapytał Kurek.
- Ona to raczej nie z tych. – zaśmiała się Marta, która siedziała już w autobusie na tyle razem z Kaśką, Igłą i Pitem. Po chwili dosiadł się do nich Kurek. 
- Nie? Wygląda na taką co lubi się dobrze ubrać. – kiwnął głowa Zibi w stronę okna, widząc Oliwię.
- O, idzie. – zawołał Winiar.
Po chwili w autobusie każdy wypatrywał wejścia Żylety.
PERSPEKTYWA OLIWI:
Tylko się nie wypierdol. – powtarzałam sobie wchodząc do autobusu.
- Dzień dobry. – powiedziałam panu kierowcy i przeszłam dalej. Na tyle siedziały już dziewczyny.
Postanowiłam usiąść na jakimś wolnym siedzeniu: SAMA.
Gdy przechodziłam zobaczyłam szyderczy wzrok tego Zbyszka. Po prostu MEGA WKÓRWIAJĄCY TYP.
- Cześć piękna. – powitał mnie swoimi kłami.
- Hej, o masz coś na zębach. – już ja ci kurwa daam..
 - Tu? – zaczął macać się po zębach.
- A nie, sorry ,to tylko piana od wścieklizny. – powiedziałam a cały autobus wybuchnął śmiechem.
Coś czuję, że zapowiada się bardzo ciekawy miesiąc…
Usiadłam obok okna i od razu zaczęłam słuchać muzy. Nagle ktoś się do mnie przysiadł. To był Gwiazdorz numer jeden..< tu proszę o werble> paaan Bartooosz Kurek!
- Hej. – powiedział.
Spojrzałam na niego jakbym chciała go zabić a następnie powróciłam do patrzenia w okno.
- Czyli nie pogadamy?
- O czym?
- No nie wiem, chciałbym cię poznać.
- Ale ja nie chcę poznać ciebie, proste?
- Nie lubisz mnie? – popatrzył na mnie.
- Nie znam cię, nie oceniam pochopnie ludzi.
- Ale już mnie oceniłaś.. Chcę wiedzieć co o mnie sądzisz…
- Podbudowywujesz tym sobie samoocenę?
- Powiedzmy. – zaśmiał się.
- Ale to cię może urazisz…
- Aż tak? – popatrzył na mnie.
- Lepiej powiedz od razu, o c o ci chodzi?
- Dobra nie ważne. – zrezygnowany usiadł na poprzednie miejsce.
W czasie podróży przyszła do mnie raz Marta, a to Kaśka i nawet ten cały Igła. Pozytywny człowiek z niego, choć o nim miałam podobne zdanie co o Kurku.
W końcu dojechaliśmy do Spały. Przydzielili mi  pokój z Kaśką i Martą. Od razu musiałyśmy iść na jakieś spotkanie organizacyjne z trenerem.
Na treningu pojawiło się oprócz nas 12 innych dziewczyn. Kurde, takie powołanie to nie żarty..
Trener omówił plan treningów na hali, siłowni i nasz czas wolny.
- Słuchajcie, na początek zapraszam wszystkich na małą imprezę zapoznawczą… Impreza jest wspólna dla siatkarzy, szczypiornistów i piłkarzy… także chętni mogą przyjść, oczywiście nie jest to obowiązkowe… - dodał na koniec. Możecie iść.
Pierwszy turniej zaplanowany był za tydzień. Odbędzie się na jakiejś małej hali obok Spały – około 2 km., a pierwszy trening jutro o 7.00.
- Oliwia, to idziemy na tą imprę, prawda?
- Poyebało?  - zaśmiałam się szyderczo.
- Ale co ci szkodzi?
- Nie lubię takich typu imprez…
- Dobra, powiedz po prostu że chodzi o siatkarzy… - dodała Kaśka. 
- No, wiesz przez nich to ja chyba ten miesiąc w pokoju przesiedzę…
- Żyleta, cykasz?
- Ja? Haaha, jasne kurwa..
- Obiecuję, że jeśli którejś nam się nie spodoba to wrócimy..
Po długich namowach ostatecznie się zgodziłam.. Miałam dwie godziny do tej imprezy…
 --------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Oj, będzie siądziło, w kolejnum rozdziale ;D i jak podoba sie wam opowiadanie? :D Komentujemyy!! :D

2 komentarze:

  1. Fajny rozdział, kolejny zapowiada się równie interesująco;)
    Pozdrawiam serdecznie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na XXVI http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/

      Usuń