czwartek, 12 grudnia 2013

Rozdział 31


Po 10 minutach  byliśmy już pod domem Ignaczaków.
- Dasz mi znać, kiedy pogrzeb? 
- Co?... A tak. – ocknęłam się. – Jeszcze raz dzięki. – pocałowałam go w policzek.
- Dasz się zaprosić na spacer, czy coś? – zaczerwienił się.
- Może nie teraz. Nie mam zbytnio nastroju do takich rzeczy… - spojrzałam na szybę.
- Rozumiem… - pokiwał głową.
- Pit… - zaczęłam.
- Hm?
- Nie ważne… Jak coś, to będę dzwonić. – położyłam rękę na jego ramieniu i wyszłam z samochodu.
Nie wiem dlaczego, ale przy Piotrku czułam się bezpiecznie. Inne charaktery, ale jednak możemy się dogadać… znaczy ja mogę się z nim dogadać. Przynajmniej z nim…
Od razu pognałam do swojego pokoju. Wyjęłam album ze zdjęciami. Przypominałam sobie wszystkie chwile z Kasią, które spędziłyśmy w domu dziecka.
Wzięłam do ręki szczególne zdjęcie. Byłam na nim ja i ona. Każda z nas trzymała w ręku słonecznik. Pamiętam to, jakby to było dziś. Obiecałyśmy sobie wtedy, że zawsze będziemy się przyjaźniły, nie zważając na nic. Słonecznik miał być symbolem naszej przyjaźni. Do dziś go mam. Wysuszony, ale jest. Hah, nigdy nie zapomnę jak wymyślałyśmy imiona dla naszych dzieci i mężów. Tworzyłyśmy też ideał przyszłego męża.
Pojedyncza łza, a zaraz potem potok łez… Nagle ktoś zapukał do mojego pokoju.
- Proszę. – powiedziałam ocierając łzy. Była to Iwona.
- Mogę?  - zapytała a ja pokiwałam głową. – Zjedz coś. – powiedziała stawiając przede mną talerz z posiłkiem.
- Nie mam ochoty. – wymamrotałam chowając twarz w poduszkę.
- Wiem o wszystkim… - Iwona usiadła obok mnie. – Ale na pewno Kasia nie chciałaby, żebyś tak się zachowywała.. Każdy z nas kogoś stracił, bliską osobę.. Ale trzeba cieszyć się dniem i żyć dalej. Pamiętać o tej osobie, modlić się za nią…
- To co mam robić? Udawać, że wszystko jest ok? – spojrzałam na nią.
- Jasne, że nie,  bo tak się nie da. Musisz się za nią pomodlić, podziękować jej, że była.
Iwona długo namawiała mnie, abym wzięła się w garść. Udało się jej. Wzięłam prysznic. Nagle zadzwonił telefon. Marta. Powiedziała, że jutro pogrzeb.
Muszę wziąć się w garść… - popatrzyłam w lustro w łazience… Nałożyłam na siebie makijaż. Przebrałam się http://allani.pl/zestaw/900617-jeansy-tiger-of-sweden-jeans i postanowiłam iść na trening. 
Po 20 minutach biegu byłam na miejscu. Przebrałam się w strój treningowy i weszłam na halę. Wszyscy na mnie spojrzeli, a następnie powrócili do słuchania trenera. Dołączyłam się do nich.
- Mamy mecz. Musimy wystawić dwa składy. Chłopaków i dziewczyn. W każdym po 7 osób, które będą grały w pierwszym składzie. Mecz jest w Bełchatowie za dwa dni. Oczywiście oddzielnie grają dziewczęta i chłopcy. Zagracie teraz krótki meczyk. Dziewczyny na chłopaków. Muszę ostatecznie ocenić wasze możliwości.
Jak kazał tak zrobiliśmy. 11 dziewczyn na 11 chłopaków. Na boisku było duże zamieszanie. Ciągłe faule, kłótnie. Wiedziałam jedno. Nie odpuszczę.. Musze pojechać i udowodnić, że umiem coś w życiu robić.
Przede mną Tomek kozłuje piłkę.
- Myślisz, że ci odpuściłem? – biegł obok mnie.
- Frajerzy nigdy nie odpuszczają. – próbowałam odebrać mu piłkę.
- Nie masz się co starać. I tak nigdzie nie pojedziesz.
- A co, znowu mnie zamkniesz w szatni? – roześmiałam się. – Jesteś już nudny.
- Wymyśliłem coś ciekawszego. – oddał strzał, ale mój blok zadziałał.
Chce mnie wkurzyć, to widać. Jeśli myśli, że się go boję, to się myli.
Po meczu trener nas zwołał. Powiedział, że do jutra podejmie decyzje, którzy z nas pojadą. Po treningu zadzwoniłam po Igłę, żeby po mnie przyjechał. Ten Tomek to chyba nie odpuści…
- Podobno twoja koleżaneczka zmarła. Przekaż kondolencje jej rodzicom. – powiedział.
Kurwa, co za tupet…
- Wiesz jak to jest jak nie ma się czasem do kogoś odezwać?
- Nie wiem. A po chuj ci to?
- Ona nie miała rodziców zjebie..
- Ale mam nadzieję, że nie była bardziej pojebana od ciebie. – podszedł i złapał mnie w pasie.
- Mnie możesz obrażać, ale jej ci nie poz… - zaczęłam, ale mi przerwał.
- Bo co mi zrobisz? Gówno możesz bejbe. – roześmiał mi się prosto w twarz.
Kiedy chciałam dać mu w mordę, on mocno złapał mnie za nadgarstek.
- To boli. – syknęłam.
- Puść ją. – usłyszałam za sobą.
Odwróciłam głowę. To był Zbyszek.
- My jeszcze nie skończyliśmy. – pocałował mnie w usta a następnie mocno odepchnął do tyłu. Wywróciłam się.
Zobaczyłam jak Zibi bije się z Tomkiem. W tle słyszę Pamelcię. Nagle słyszę Igłę. Podchodzi do mnie i podnosi z ziemi.
- Nic ci nie jest? – spytał.
- Nie.
Widzę jak Pamela kłóci się z sir Zbyszkiem. Postanawiam nie przeszkadzać.
- Chodźmy już. – szarpnęłam Igłę za rękę.
Pognaliśmy do przodu.
- Nic ci nie jest? – pyta Bartman.
Nie odpowiadam.
- Wystarczy dziękuję.  – słyszą za sobą Pamelcię.
- Wow, taki plastik jak ty, zna takie słowa? Szacun. – zaczęłam jej bić brava.
- Nie wiem co ja ci zrobiłam… - podeszła do mnie.
- Urodziłaś się. – zaśmiałam się i pognałam przed siebie.
- Dlaczego się tak do niej odzywasz? – dogonił mnie Zibi.
- Spierdalaj. – mruknęłam nie zwracając na niego uwagi.
Dał sobie spokój. Po chwili przyszedł Igła. Wsiedliśmy do samochodu. Po 20 minutach byliśmy już w domu.
Od razu pognałam pod prysznic. Nie radziłam sobie z niczym. Przecież Zbyszek nic mi nie zrobił, a wręcz przeciwnie. Musiałam coś z tym zrobić.
Po kąpieli przebrałam się :  http://allani.pl/zestaw/899038-899038-kolekcja-jesien-2013 i postanowiłam jechać do Zbyszka, przeprosić go. Kasię już straciłam…
Zamówiłam taksówkę. Po 10 minutach byłam już na miejscu. Zapukałam do jego drzwi. Nikt nie odpowiadał. Ponowiłam próbę. Nagle usłyszałam czyjeś kroki. Drzwi się otworzyły.
Przede mną stała Pamela w Bartmana bluzce.
- A ty tu czego?  - zapytała poprawiając włosy.
- Fajnie było? – zapytałam unosząc brew w górę.
Jesteś zazdrosna, to fakt, chcesz być teraz na jej miejscu, też fakt. Ale nie możesz pokazać, że tak bardzo pragniesz Bartmana…
- Cudownie. – powiedziała opierając się o futrynę. – Przyszłaś tylko o to zapytać?
- Nie będę wam przeszkadzała. – spojrzałam na nią i skierowałam się na zewnątrz.
Oparłam się o furtkę. Wyjęłam papierosa. Nie powinnam, wiem. Ale tylko to mogło mnie uspokoić.
- Zostaw to świństwo. – usłyszałam czyiś głos.
To był Nowakowski.
- Co tu robisz? – spojrzałam na niego.
- To samo co ty.
Hm? Że przyszedł go przeprosić? Coś mi tu nie gra.
- To znaczy?  - zgasiłam papierosa nogą.
  - No na imprezę do Zbyszka.
Imprezę? Tu ? Teraz? Że u Zbyszka?
- To idziemy? – zapytał Pit.
- Nie mam zaproszenia o i ochoty.… - zaczęłam.
Kasia zmarła, jutro pogrzeb, a ja mam balować? Niee..
- To Pamela ci nie przekazała? Zibi kazał jej, cię powiadomić.. – prawie siłą wepchnął mnie do środka.
Zapukał do drzwi. Tym razem otworzył Zibi.
******************************************************************************

Podoba się? :) Komentujesz= motywujesz ;*

6 komentarzy:

  1. Oj podoba się;) Ciekawie co tam się dalej stanie;)
    Czekam z niecierpliwością:*
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie! Co za tupet tej dziuni! wk.... mnie! I ten jej przydupas!
    Jak mógł ją tak potraktować?! O nie...
    Szkoda mi Zbyszka... I Oliwii też.... Cały czas sobie dokuczają... Ale jak to się mówi, kto się czubi ten się lubi... :)
    mam nadzieję, że będzie teraz tylko lepiej.
    pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba, podoba, a co ma się nie podobać ? Super czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  4. Pewnie, że się podoba! Nie mogę doczekać się następnego!! Chciałabym, żeby Piotrek i Oliwia będą razem! :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm :D W moim blogu nigdy nie było, nie jest i nie będzie idealnie, że Oliwia będzie z kimś i będą żyli długo i szczęśliwie :) Będzie się działo :)

      Usuń
  5. świetny rozdział! :)
    czekam na kolejny i zapraszam na
    pomimowszystkokocham.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń