poniedziałek, 23 grudnia 2013

Rozdział 35


Stwierdziłam, że nie mam wyjścia. Odwróciłam się tyłem do nich. Zdjęłam koszulkę i szybkim ruchem nałożyłam koszulkę od Karola. Czułam wszystkich wzrok na sobie. Nawet Kłosa.
Potem pożegnałam się ze wszystkim i pognałam z Karolem do jego samochodu. Dowiedziałam się, że na ten mecz przyjdzie także kilka osób ze Skry.
Po 10 minutach byliśmy już w domu Karola. Weszłam do środka. Rozejrzałam się dookoła. Gdy byłam w salonie, zobaczyłam kocyk na kanapie. Położyłam się, przykrywając nim.
- Nie za wcześnie na takie rzeczy? Ale okay. – roześmiał się Kłos.
- Idiota. – skwitowałam z uśmiechem.
Po chwili Kłos dołączył do mnie. Ułożył się obok mnie.
- Idź sobie! Ty nie. – chciałam go zepchnąć, ale nie dałam rady.
- Osz ty mendo. – zaśmiał się.
Zaczęłam mu opowiadać o grze w klubie, o Zbyszku, Pamelci itd. Bawił się moim włosami. Czułam się przy nim bezpiecznie. Wiedziałam, że mogę mu o wszystkim powiedzieć, zaufać i że nigdy mnie nie oszuka. To był taki prawdziwy przyjaciel.
- I wtedy rzuciłam bramkę, owacje na stojąco. Wiesz jak ja się wtedy czułam? Jak prawdziwa gwiazda. – roześmiałam się. – Ty mnie w ogóle nie słuchasz. – spojrzałam na niego.
Zasnął. No kurwa… Widocznie zanudziłam go. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Postanowiłam go nie budzić i otworzyć.
Przede mną stał wysoki mężczyzna. Bardzo wysoki, z lekkim zarostem.
- Jest może Karol? – zapytał zaskoczony.
- Skąd znasz Karola? I po co przyszedłeś? – zapytałam niczym detektyw.
- No, no… To mój przyjaciel.
- Przyjaciel? A jaką mam pewność, że nie jest pan jakimś pedofilem, napalonym na małe dziewczynki? – zmrużyłam oczy.
W tej samej chwili wszedł Karol.
- Wchodź stary. – podał mu rękę.
- Kto to jest? – zapytał Karola nieznajomy szeptem.
- No właśnie poznajcie się. To jest Oliwia, a to jest Andrzej.  – przedstawił nas Kłos.
- Cześć. – roześmiałam się.
Odwzajemnił uśmiech. Przeszliśmy do salonu. Karol poszedł do kuchni, po jakieś przekąski. Na początku panowała cisza.
- Napalony pedofil na małe dziewczynki? – roześmiał się Andrzej Wrona.
- Nadal nie wiem kim jesteś. – zachowałam kamienną twarz.
- Siatkarzem. Tak jak Karol.
- Co jak Karol? – wpadł do salonu Kłos.
- Nic, nic. – pokręcił głową Wrona.
Po chwil zaczęli się schodzić pozostali. Była godzina 18.00. Dowiedziałam się, że grają dziś Barca kontra Real.
Nie miałam nic do piłki nożnej. Nic oprócz tego, że 11 spoconych piłkarzy ugania się za jedną piłką. No niby tak jak ja… Ale jeśli chodzi o Reprezentację Polskich piłkarzy to bez większych sukcesów…
Zaczęliśmy oglądać mecz. Na kanapie siedziałam ja oparta o Kłosa. Obok mnie Włodi – który nie był ze mną dość rozmowny – Obok Karola Aleks i Zati, na fotelu Cupko i Wrona.
Chłopaki ekscytowali się każdą akcją.. Dosłownie każdą. Nie wiem dlaczego, ale mnie to za bardzo nie kręciło. Postanowiłam iść do kuchni zrobić sobie kawę, żeby nie zasnąć.
 Chłopaki nawet nie zwrócili uwagi, że wyszłam. No tak, byli bardzo zajęci. Wstawiłam wodę i wsypałam do szklanki kawę. Nagle ktoś wszedł do środka. Odwróciłam się na pięcie.
- Spokojnie, to tylko ja. – stwierdził Włodarczyk z uśmiechem. Dopiero zobaczyłam jaki ten chłopak ma wspaniały uśmiech. Nie sposób było go nie odwzajemnić.
- Też nie chce ci się oglądać tego meczu? – skrzywiłam się.
- No nie za bardzo.  – roześmiał się.
- Mam pytanie. – powiedziałam podejrzliwie.
- Pytaj.  – uśmiechnął się po raz setny w naszej dwuminutowej rozmowie.
- Ty masz w ustach wciśnięty botoks? Bo cały czas się uśmiechasz. – powiedziałam zalewając sobie kawę.
- Dlaczego mam się nie śmiać? Śmiech to zdrowie. Z resztą mogłabyś wziąć ze mnie przykład. – powiedział wskazując na siebie palcem, oczywiście z uśmiechem.
- Nie ogarniam cię człowieku, nie wiem co bierzesz, ale wydajesz się spoko. – upiłam kawy.
- Siatkówka. Mówi ci to coś?
- Chcesz kawy?
- Poproszę. – przytaknął.
- To sobie zrób. – zaśmiałam się i chciałam wyjść z kuchni, gdy nagle zgasło światło. – Kurwa no… - krzyknęłam na cały dom.
- Spokojnie, zaraz to naprawię, pewnie korki poszły! – usłyszałam Kłosa.
Ciemno wszędzie. Stoję sobie w miejscu nie ruchomo.
- Boisz się? – usłyszałam Wojtka. Nie widziałam go, ale założę się, że mówił to, z tym swoim uśmieszkiem.
- Ja? Chyba żartujesz.  – odpowiedziałam kpiąco.
- Jesteś bardzo tajemnicza. – stwierdził.
- Ty też.
- Co chcesz o mnie wiedzieć?
- Może w ogóle nie chcę cię poznać… - bardziej stwierdziłam niż zapytałam.
- Chcesz, chcesz. – roześmiał się.
Po chwili opowiedział mi o swojej rodzinie, o Skrze, swojej karierze. Nie przerywałam mu, niech się chłopak wygada. Nagle zapaliło się światło.
- O światło. – roześmiałam się. – To może taki znak, żebyś przestał pierdolić. – powiedziałam z uśmiechem.
- Wredna  jesteś, ale Cię polubiłem. – zaśmiał się jak to miał w zwyczaju. – To może teraz ty mi o sobie opowiesz?
- A muszę? – jęknęłam.
- Nie zmuszam cię. – powiedział.
Przez chwilę zapanowała cisza. Mam mu opowiedzieć całe swoje życie? Po co? Żeby mi współczuł..? Nie potrzebuję łaski. Czym tu się chwalić..?
- Wolę to zachować dla siebie. – powiedziałam.
- Przepraszam, że w ogóle zapytałem.
- Spoko. Może kiedyś ci opowiem… - powiedziałam z lekki uśmiechem.
- Może się przejdziemy? I tak nie ciekawi mnie ten mecz. Ciebie też. – zaśmiał się.
- Zimno trochę. – skrzywiłam się.
Jesień, zima zaraz…
- Ależ ty marudna. – lekko się uśmiechnął.
- No dobra, w sumie to możemy iść. – powiedziałam i pognałam po płaszczyk.
- A wy dokąd? – spytał Kłos.
- Ten no… Przejść się. – powiedziałam zakładając buty.
- Tylko ciepło się ubierz. Nie będę z tobą po lekarzach jeździł. – pogroził palcem Kłos.
- Dobrze tato. – skwitowałam z uśmiechem.
- Mówiłem to do Wojtka, ale ty też się ciepło ubierz. – roześmiał się Karollo.
- Ty mendo. – zaśmiałam się i uderzyłam go w ramię.
Po chwili byliśmy już na zewnątrz. Szliśmy ramie w ramię. Tak naprawdę prawie nic nie było widać. Przyglądałam się jakiejś parze zakochanych w sobie ludzi. Miłość.. Mnie chyba omija. Ale tak naprawdę to chyba dobrze. Nie muszę się o nikogo więcej martwić. Może i jestem egoistką, ale tak jest lepiej. Dzieci, małżeństwo, po co to komu pani Bartman? Jasne, że każdy chce mieć taką osobę, z którą chciałby spędzić całe życie.
- O czym tak myślisz?
- O wszystkim. O życiu. – powiedziałam nie przeciągając.
- Powiesz mi, co robisz na co dzień?
- Pracuje w kawiarni i gram w klubie.
- Nie wiedziałem cię nigdy w Bełchatowskim klubie. Od dawna grasz?
- Nie gram tutaj. Mieszkam w Rzeszowie. – westchnęłam.
- W Rzeszowie? – jęknął.
- Tak. Możesz mnie nawet kiedyś odwiedzić. – zaśmiałam się.
- Co? Możesz powtórzyć? Czy to ta sama Oliwia, co 5 minut wcześniej? Nie wredna, nie chamska, ale po prostu miła? – zaśmiał się. – Nie wierzę.
- Też Cię polubiłam. Ale jak chcesz to specjalnie dla ciebie mogę być wredna. – powiedziałam z uśmiechem.
- Nie dzięki. Nie musisz mi sprawiać takiej przyjemności. – roześmiał się, a ja razem z nim.
Przez kilka minut szliśmy tak sobie rozmawiając.
- Zimno ci? – spytał prawie szeptem.
- Trochę, ale wytrzymam. – powiedziałam.
Po chwili poczułam jak nakłada na mnie swoją kurtkę. To bardzo miłe z jego strony.
Miłe z jego strony? Oliwia, hamuj z tą miłością do bliźnich.
- Weź. – zdjęłam ją. – Będzie ci zimno. A ja nie jestem z tych lasek co potrzebują łaski. Nie musi się nikt nade mną użalać. – warknęłam pod nosem. Chyba to usłyszał…
- Ej, spokojnie. To tylko kurtka. Dałem ci ją, bo jestem gentelmanem. Jeśli chcesz ze mną o czymś pogadać, wypłakać się, to moje ramię jest i będzie zawsze dla ciebie otwarte. – powiedział z uśmiechem.
No tak Oliwia, ty to się nigdy nie zmienisz. Niby chcesz z nim gadać i w ogóle.. Ale swoimi słowami to wszystko komplikujesz. Nie możesz nikogo obwiniać za swoje życie. Część decyzji, to TWOJE decyzje. Stwierdziłam, że nie mogę tego w sobie dusić. A Wojtek jest inny niż inni. I żeby było jasne. Nie zakochałam się w nim. Po prostu jako jeden z nielicznych mnie nie wkurza.
                                                  ***********************
Kochani! Życzę Wam wesołych radosnych świąt, a także szczęśliwego, nowego roku! :)

5 komentarzy:

  1. Rozdział świetny!! Fajnie, że dodałaś coś o Włodarczyku :) Czekam na następny!
    Ja również życzę Wesołych Świąt, Szczęśliwego Nowego Roku oraz weny pisarskiej. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Uuuu ale się dzieję;)
    Przepraszam, że nie komentowałam ostatnio, ale nie miałam internetu ;/
    Ciekawe jak to wszystko się dalej potoczy?;)
    Nie mogę doczekać się kolejny;)
    Również Ci życzę wesołych świąt i wszystkiego dobrego!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny :** Kocie ;D Andrzej Wrona powiadasz ? Ciekawie ciekawie czekam na nn
    :**

    OdpowiedzUsuń