Stwierdziłam,
że nie mam wyjścia. Odwróciłam się tyłem do nich. Zdjęłam koszulkę i szybkim
ruchem nałożyłam koszulkę od Karola. Czułam wszystkich wzrok na sobie. Nawet
Kłosa.
Potem
pożegnałam się ze wszystkim i pognałam z Karolem do jego samochodu.
Dowiedziałam się, że na ten mecz przyjdzie także kilka osób ze Skry.
Po 10
minutach byliśmy już w domu Karola. Weszłam do środka. Rozejrzałam się dookoła.
Gdy byłam w salonie, zobaczyłam kocyk na kanapie. Położyłam się, przykrywając
nim.
- Nie za
wcześnie na takie rzeczy? Ale okay. – roześmiał się Kłos.
- Idiota. –
skwitowałam z uśmiechem.
Po chwili
Kłos dołączył do mnie. Ułożył się obok mnie.
- Idź
sobie! Ty nie. – chciałam go zepchnąć, ale nie dałam rady.
- Osz ty
mendo. – zaśmiał się.
Zaczęłam mu
opowiadać o grze w klubie, o Zbyszku, Pamelci itd. Bawił się moim włosami.
Czułam się przy nim bezpiecznie. Wiedziałam, że mogę mu o wszystkim powiedzieć,
zaufać i że nigdy mnie nie oszuka. To był taki prawdziwy przyjaciel.
- I wtedy
rzuciłam bramkę, owacje na stojąco. Wiesz jak ja się wtedy czułam? Jak
prawdziwa gwiazda. – roześmiałam się. – Ty mnie w ogóle nie słuchasz. –
spojrzałam na niego.
Zasnął. No
kurwa… Widocznie zanudziłam go. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Postanowiłam
go nie budzić i otworzyć.
Przede mną
stał wysoki mężczyzna. Bardzo wysoki, z lekkim zarostem.
- Jest może
Karol? – zapytał zaskoczony.
- Skąd
znasz Karola? I po co przyszedłeś? – zapytałam niczym detektyw.
- No, no…
To mój przyjaciel.
-
Przyjaciel? A jaką mam pewność, że nie jest pan jakimś pedofilem, napalonym na
małe dziewczynki? – zmrużyłam oczy.
W tej samej
chwili wszedł Karol.
- Wchodź
stary. – podał mu rękę.
- Kto to
jest? – zapytał Karola nieznajomy szeptem.
- No
właśnie poznajcie się. To jest Oliwia, a to jest Andrzej. – przedstawił nas Kłos.
- Cześć. –
roześmiałam się.
Odwzajemnił
uśmiech. Przeszliśmy do salonu. Karol poszedł do kuchni, po jakieś przekąski.
Na początku panowała cisza.
- Napalony
pedofil na małe dziewczynki? – roześmiał się Andrzej Wrona.
- Nadal nie
wiem kim jesteś. – zachowałam kamienną twarz.
-
Siatkarzem. Tak jak Karol.
- Co jak
Karol? – wpadł do salonu Kłos.
- Nic, nic.
– pokręcił głową Wrona.
Po chwil
zaczęli się schodzić pozostali. Była godzina 18.00. Dowiedziałam się, że grają
dziś Barca kontra Real.
Nie miałam
nic do piłki nożnej. Nic oprócz tego, że 11 spoconych piłkarzy ugania się za
jedną piłką. No niby tak jak ja… Ale jeśli chodzi o Reprezentację Polskich
piłkarzy to bez większych sukcesów…
Zaczęliśmy
oglądać mecz. Na kanapie siedziałam ja oparta o Kłosa. Obok mnie Włodi – który
nie był ze mną dość rozmowny – Obok Karola Aleks i Zati, na fotelu Cupko i
Wrona.
Chłopaki
ekscytowali się każdą akcją.. Dosłownie każdą. Nie wiem dlaczego, ale mnie to
za bardzo nie kręciło. Postanowiłam iść do kuchni zrobić sobie kawę, żeby nie
zasnąć.
Chłopaki nawet nie zwrócili uwagi, że wyszłam.
No tak, byli bardzo zajęci. Wstawiłam wodę i wsypałam do szklanki kawę. Nagle
ktoś wszedł do środka. Odwróciłam się na pięcie.
- Spokojnie,
to tylko ja. – stwierdził Włodarczyk z uśmiechem. Dopiero zobaczyłam jaki ten
chłopak ma wspaniały uśmiech. Nie sposób było go nie odwzajemnić.
- Też nie
chce ci się oglądać tego meczu? – skrzywiłam się.
- No nie za
bardzo. – roześmiał się.
- Mam pytanie.
– powiedziałam podejrzliwie.
-
Pytaj. – uśmiechnął się po raz setny w
naszej dwuminutowej rozmowie.
- Ty masz w
ustach wciśnięty botoks? Bo cały czas się uśmiechasz. – powiedziałam zalewając
sobie kawę.
- Dlaczego
mam się nie śmiać? Śmiech to zdrowie. Z resztą mogłabyś wziąć ze mnie przykład.
– powiedział wskazując na siebie palcem, oczywiście z uśmiechem.
- Nie
ogarniam cię człowieku, nie wiem co bierzesz, ale wydajesz się spoko. – upiłam
kawy.
-
Siatkówka. Mówi ci to coś?
- Chcesz
kawy?
- Poproszę.
– przytaknął.
- To sobie
zrób. – zaśmiałam się i chciałam wyjść z kuchni, gdy nagle zgasło światło. –
Kurwa no… - krzyknęłam na cały dom.
-
Spokojnie, zaraz to naprawię, pewnie korki poszły! – usłyszałam Kłosa.
Ciemno
wszędzie. Stoję sobie w miejscu nie ruchomo.
- Boisz
się? – usłyszałam Wojtka. Nie widziałam go, ale założę się, że mówił to, z tym
swoim uśmieszkiem.
- Ja? Chyba
żartujesz. – odpowiedziałam kpiąco.
- Jesteś
bardzo tajemnicza. – stwierdził.
- Ty też.
- Co chcesz
o mnie wiedzieć?
- Może w
ogóle nie chcę cię poznać… - bardziej stwierdziłam niż zapytałam.
- Chcesz,
chcesz. – roześmiał się.
Po chwili
opowiedział mi o swojej rodzinie, o Skrze, swojej karierze. Nie przerywałam mu,
niech się chłopak wygada. Nagle zapaliło się światło.
- O światło.
– roześmiałam się. – To może taki znak, żebyś przestał pierdolić. –
powiedziałam z uśmiechem.
-
Wredna jesteś, ale Cię polubiłem. –
zaśmiał się jak to miał w zwyczaju. – To może teraz ty mi o sobie opowiesz?
- A muszę?
– jęknęłam.
- Nie
zmuszam cię. – powiedział.
Przez
chwilę zapanowała cisza. Mam mu opowiedzieć całe swoje życie? Po co? Żeby mi
współczuł..? Nie potrzebuję łaski. Czym tu się chwalić..?
- Wolę to
zachować dla siebie. – powiedziałam.
-
Przepraszam, że w ogóle zapytałem.
- Spoko.
Może kiedyś ci opowiem… - powiedziałam z lekki uśmiechem.
- Może się
przejdziemy? I tak nie ciekawi mnie ten mecz. Ciebie też. – zaśmiał się.
- Zimno
trochę. – skrzywiłam się.
Jesień,
zima zaraz…
- Ależ ty
marudna. – lekko się uśmiechnął.
- No dobra,
w sumie to możemy iść. – powiedziałam i pognałam po płaszczyk.
- A wy
dokąd? – spytał Kłos.
- Ten no…
Przejść się. – powiedziałam zakładając buty.
- Tylko
ciepło się ubierz. Nie będę z tobą po lekarzach jeździł. – pogroził palcem
Kłos.
- Dobrze
tato. – skwitowałam z uśmiechem.
- Mówiłem
to do Wojtka, ale ty też się ciepło ubierz. – roześmiał się Karollo.
- Ty mendo.
– zaśmiałam się i uderzyłam go w ramię.
Po chwili
byliśmy już na zewnątrz. Szliśmy ramie w ramię. Tak naprawdę prawie nic nie
było widać. Przyglądałam się jakiejś parze zakochanych w sobie ludzi. Miłość..
Mnie chyba omija. Ale tak naprawdę to chyba dobrze. Nie muszę się o nikogo
więcej martwić. Może i jestem egoistką, ale tak jest lepiej. Dzieci,
małżeństwo, po co to komu pani Bartman? Jasne, że każdy chce mieć taką osobę, z
którą chciałby spędzić całe życie.
- O czym
tak myślisz?
- O
wszystkim. O życiu. – powiedziałam nie przeciągając.
- Powiesz
mi, co robisz na co dzień?
- Pracuje w
kawiarni i gram w klubie.
- Nie
wiedziałem cię nigdy w Bełchatowskim klubie. Od dawna grasz?
- Nie gram
tutaj. Mieszkam w Rzeszowie. – westchnęłam.
- W
Rzeszowie? – jęknął.
- Tak.
Możesz mnie nawet kiedyś odwiedzić. – zaśmiałam się.
- Co?
Możesz powtórzyć? Czy to ta sama Oliwia, co 5 minut wcześniej? Nie wredna, nie
chamska, ale po prostu miła? – zaśmiał się. – Nie wierzę.
- Też Cię
polubiłam. Ale jak chcesz to specjalnie dla ciebie mogę być wredna. –
powiedziałam z uśmiechem.
- Nie
dzięki. Nie musisz mi sprawiać takiej przyjemności. – roześmiał się, a ja razem
z nim.
Przez kilka
minut szliśmy tak sobie rozmawiając.
- Zimno ci?
– spytał prawie szeptem.
- Trochę,
ale wytrzymam. – powiedziałam.
Po chwili
poczułam jak nakłada na mnie swoją kurtkę. To bardzo miłe z jego strony.
Miłe z jego
strony? Oliwia, hamuj z tą miłością do bliźnich.
- Weź. –
zdjęłam ją. – Będzie ci zimno. A ja nie jestem z tych lasek co potrzebują
łaski. Nie musi się nikt nade mną użalać. – warknęłam pod nosem. Chyba to
usłyszał…
- Ej,
spokojnie. To tylko kurtka. Dałem ci ją, bo jestem gentelmanem. Jeśli chcesz ze
mną o czymś pogadać, wypłakać się, to moje ramię jest i będzie zawsze dla
ciebie otwarte. – powiedział z uśmiechem.
No tak
Oliwia, ty to się nigdy nie zmienisz. Niby chcesz z nim gadać i w ogóle.. Ale
swoimi słowami to wszystko komplikujesz. Nie możesz nikogo obwiniać za swoje
życie. Część decyzji, to TWOJE decyzje. Stwierdziłam, że nie mogę tego w sobie
dusić. A Wojtek jest inny niż inni. I żeby było jasne. Nie zakochałam się w
nim. Po prostu jako jeden z nielicznych mnie nie wkurza.
Kochani! Życzę Wam wesołych radosnych świąt, a także szczęśliwego, nowego roku! :)
Rozdział świetny!! Fajnie, że dodałaś coś o Włodarczyku :) Czekam na następny!
OdpowiedzUsuńJa również życzę Wesołych Świąt, Szczęśliwego Nowego Roku oraz weny pisarskiej. :D
Uuuu ale się dzieję;)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że nie komentowałam ostatnio, ale nie miałam internetu ;/
Ciekawe jak to wszystko się dalej potoczy?;)
Nie mogę doczekać się kolejny;)
Również Ci życzę wesołych świąt i wszystkiego dobrego!:)
Dzięki ;)
UsuńZapraszam na nowy zsiatkowkacalezycie.blogspot.com
UsuńŚwietny :** Kocie ;D Andrzej Wrona powiadasz ? Ciekawie ciekawie czekam na nn
OdpowiedzUsuń:**