- Jeśli
myślisz, że się zaprzyjaźnimy, bo mamy razem pokój.. – zaczęła Pamela.
- Nie
myśl.. Źle ci to robi… - położyłam się na łóżku. – Podaj mi pilot. – kiwnęłam
palcem.
- Co?! –
krzyknęła.
-
Żartowałam. – zerwałam się z łóżka i podeszłam do szafki.
Coś czuję,
że może być wesoło. Wykończę ją psychicznie…
Najpierw
postanowiłam się wypakować. Pamelcia już zajęła swoją część garderoby i wyszła
na chwilę do Tomka. Trochę mi się nudziło… A zauważyłam, ze Pamelcia, to ma ze
mną za dobrze.. Wymyśliłam chytry plan..
Poszłam do
łazienki. Tam też zdążyła się rozgościć… Zobaczyłam jej pastę od zębów.
Oliwia… To
będzie najwredniejsza rzecz w życiu, wykonana przez ciebie…
Wycisnęłam
całą pastę. A wlałam tam… Uwaga… CIF. Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Ta
idiotka mnie rozszarpie.
Wróciłam na
swoje łóżko. Przez 30 minut wpatrywałam się w jakiś beznadziejny serial w
telewizji. Po 20 minutach zeszłam na dół. Mięliśmy razem z trenerem omawiać
taktykę, ostatnie wskazówki. O 13.00 mecz. Czyli zostały mi dwie godziny do
meczu.
Poszłam coś
zjeść. Nagle usłyszałam krzyk dobiegający z mojego pokoju. To oznaczało jedno.
PAMELA się skapnęła. Postanowiłam do końca zachować kamienną twarz.
- Co się
stało? – wpadłam do łazienki.
- Ty
idiotko! Ty to zrobiłaś! – powiedziała, wyciskając cif do umywalki.
- Ja?
Pojebało cię?
- Nie
udawaj. Powiem wszystko Tomkowi… - warknęła i wyszła.
Ze śmiechem
rzuciłam się na łóżko. Piątka Oliwia!
Minęła
godzina. Wszyscy wsiedliśmy do autokaru. Po 20 minutach byliśmy w hali gdzie
miał rozgrywać się mecz. Było dużo kibiców.. Nie naszych… To była ich hala,
było wiadome, że miejscowi przyjdą im kibicować.
Najpierw my. Pierwsza połowa zakończona z 5
bramkową naszą przewagą. Druga połowa zakończona. Mecz wygrany. 30:22. I tu
przeżyłam wielki szok, gdyż MVP zostałam ja, Oliwia Bartman. Cieszyło mnie to,
że udało mi się pomóc zespołowi. Teraz czas na mecz chłopaków. Usiadłyśmy
wszystkie w pierwszym rzędzie aby im kibicować.
Oni także
wygrali bez problemu. 27:22. MVP: Tomek.
Po meczu
musiałam iść do łazienki. Potrzeba wzywa. Stałam przy umywalce myjąc ręce i
nagle ktoś wszedł do toalety. To Tomek. Zapowiada się ciekawie.
- No
proszę, w końcu jakaś akcja. Już zaczynałam się nudzić. Przygotowałeś dla mnie
coś ciekawego? – powiedziałam wyjmując papierosa.
Nic nie
powiedział. Prześledził mnie od góry do dołu. Podszedł do mnie, objął w pasie i
zaczął namiętnie całować.
Oliwia…
Zrób coś.. Obudź się!
- Jaja
sobie ze mnie robisz? – odepchnęłam go.
- Nie
podobam ci się? W czym jestem gorszy od Bartmana? – odgarnął kosmyk włosów z
mojej twarzy.
- Robisz ze
mnie dziwkę? Bartman ma Pamelę. – powiedziałam, ale on ponownie zaczął mnie
całować, tak jakby nie obchodziły go moje słowa. Wygrał.
Nie
wiedziałam o co mu chodzi. A z drugiej strony, nie umiałam mu się oprzeć. W
pewnym momencie uniósł mnie do góry, a moje nogi, oparł o swoje biodra.
Nie, do
niczego więcej nie doszło, nie pozwoliłam mu na nic więcej. Tylko się
całowaliśmy. Nagle puścił mnie. Z hukiem
upadłam na kafelki. Spojrzał na mnie z satysfakcją i poszedł.
Nigdy sobie
tego nie wybaczę… Osiągnął to, co chciał. Z bezsilności poleciały mi łzy.
Siedziałam tak bezczynnie na tych kafelkach, a z bezsilności leciały mi łzy. Zrobił
z ciebie kretynkę pani Bartman.
„Dlaczego płaczesz?
Co to za
łzy na twojej twarzy?
Wkrótce
zobaczysz
Wszystkie
twoje lęki przeminą.”
Ktoś wszedł
do środka. Tym razem, to Mariusz. Pytał co się stało. I co miałam powiedzieć?
Że całowałam się ze swoim wrogiem? Ze potraktował mnie jak przedmiot, a ja mu
na to pozwoliłam? Wolałam, żeby odpowiedziała mu za mnie cisza.
Usiadł obok
mnie i bez słowa mnie przytulił. Tak wiele się w ostatnim czasie wydarzyło. Wróciłam
pamięcią do wizyty siatkarzy w bidulu. Jak oblałam Bartmana farbą, jak razem z
dziewczynami wymykałyśmy się na fajka.
Prawda jest
taka, że niektóre wspomnienia, a właściwie ich większa część zawsze zostanie w
naszej pamięci, czy tego chcemy czy też nie. Pamiętamy szczególnie te przykre
sytuacje, które zmusiły nas do wybrania jakiejś następnej życiowej drogi,
zakończenia pewnych rozdziałów, pójścia naprzód wbrew wszystkim przeciwnościom
losu. Często nie zdajemy sobie sprawy, że nawet to co było złe w przeszłości w
pewnym stopniu pomogło nam dotrzeć do miejsca w którym teraz się znajdujemy.
Pamiętam wielu ludzi, którzy kiedyś mieli na mnie taki, czy inny wpływ. Ci,
którzy mnie zranili, kiedyś byli dla mnie całym światem, dziś już nie mają dla
mnie takiego znaczenia. zastąpili ich inni, którzy są dla mnie ważniejsi niż
ktokolwiek inny.
Otarłam
łzy. Nie wiem co ostatnio się ze mną dzieje. Nie mogę tak ciągle płakać. To nie
w moim stylu…
Bez słowa
otarłam łzy. Wstałam i wyszła. Nie miałam odwagi się odezwać. Podziękować,
przeprosić go. Przebrałam się i wsiadłam do autobusu. Usiadłam na samym
przodzie, żeby nie spotkać Tomka. Nie o to chodzi, że się go boję, że nie mam
odwagi spojrzeć mu w oczy. Jedno jest pewne. Oliwia Bartman tak tego nie
zostawi.
Po 30
minutach byliśmy w hotelu. Zeszłam na obiad. Po 20 minutach zwołał nas trener.
Omówił nasze mecz. Co mu się podobało, nad czym musimy jeszcze popracować.
Jutro dał nam dzień „wolnego”. Już planowałam w myślach jak go spędzę..
Razem z
Tapetą wróciłyśmy do pokoju. Poszłam wziąć prysznic. Przebrałam się w pidżamę i
wyszłam do pokoju. Nagle oniemiałam. Zobaczyłam zapłakaną Pamelcię. Może to
przeze mnie?
- No dobra…
- usiadłam na łóżku. – Sorry za tą pastę.
- Daruj
sobie. – otarła łzy.
Łaski bez.
Każdy ma swoje zasady. Zgasiłam światło i położyłam się spać.
Po 10
minutach:
Ne mogłam
zasnąć… Wiedziałam, że z tą idiotką będą same problemy. Tylko siedzi i beczy…
- Długo
jeszcze będziesz tak ryczała? Nie wiem czy wiesz, ale chcę spać. – powiedziałam
podirytowana, przyciskając głowę poduszką.
-
Przepraszam. – jeszcze bardziej się rozkleiła.
- Mów.. I
tak nie zasnę. – zapaliłam lampkę.
- Bo.. Bo..
– zaczęła się jąkać.
- Stop! Weź
głęboki wdech i wydech. I na spokojnie mi opowiedz.
Posłuchała
się.
- Zibi w
ogóle nie ma dla mnie czasu. Czasami zachowuje się tak, jakby mu na mnie nie
zależało. Prawie w ogóle go nie obchodzę. – popatrzyła tęp w ścianę.
- ja od
zawsze wiedziałam, że Bartman to świnia, cham, prostak itd. Związałaś się ze
sportowcem, z resztą chyba wiesz jak to jest.. Jak dla rodziny nie masz czasu..
Świnia,
cham i prostak? A oprócz tego przystojny, pewny siebie z charakterem, wesoły
człowiek.
Rozmawiałyśmy
jeszcze kilka minut. Potem tak wyszło… że zasnęłam…
Obudziłam
się o 9.00. Dziś dzień wolnego. Postanowiłam odwiedzić chłopaków ze Skry. Zamówiłam taksówkę. Po 20 minutach byłam już
na hali. Zobaczyłam jak chłopaki stoją i piją wodę. Pierwszy zauważył mnie
Aleks. Pokazałam mu, żeby był cicho. Przytaknął. Podeszłam po cichu do Kłosa.
Pił wodę. Z całej siły przyłożyłam mu w tyłek. Prawie zadławił się wodą.
Wyglądało to bardzo komicznie. Od razu odwrócił się w moją stronę.
- No tak,
kogo innego mógłbym się tu spodziewać.
–popatrzył na mnie złowrogo.
- Nie
cieszysz się? –zrobiłam smutną minę.
- Chodź tu
głupku. – rozłożył ręce z uśmiechem.
Przytuliłam
go. Po chwili Karol zapoznał mnie z resztą zawodników Skry. Część już znałam.
- Na długo
przyjechałaś? – zapytał Aleks.
- Jutro
gram mecz. Czyli do jutra.
- A co dziś
robisz?
- W sumie
to nic. – wzruszyłam ramionami.
- To
zabieram cię do siebie. – powiedział Kłos.
- Co? –
roześmiałam się.
- Znaczy..
– roześmiał się. Pewnie dopiero zrozumiał, co powiedział. – Oglądamy dziś z
chłopakami mecz. Wpadniesz? Albo pojedziesz od razu do mnie. Już po treningu. I
ugotowałabyś w końcu jakiś obiad. – zaśmiał się.
- Żartowniś
z ciebie. – puknęłam go w ramię. – Ale dobra, jadę.
Musiałam
poczekać na Karola przed szatnią.
- Widziałaś
Wojtka? – przybiegł zdyszany Paweł Zatorski z kubełkiem wody.
WTF?
- No chyba
w szatni jest.
Po chwili,
wyłonił się i on. Gdy zobaczył Pawła, skierował się w moim kierunku.
Niee..
No tak,
cała woda poszła na mnie.
- Dzięki. –
warknęłam i zaczęłam wyciskać wodę z koszulki.
Weszłam do szatni chłopaków.Po chwili
usłyszałam gwizdy. I śmiechy.
- Pawciu? –
zaśmiał się Karol, rzucając mi swoją koszulkę.
Przytaknęłam.
Usiadłam na ławce czekając, aż siatkarze opuszczą pomieszczenie.
- Nie
przebierasz się? – zapytał Kłos.
- Na ich
oczach? No, thanks.
- Jak
chcesz. Ale pamiętaj, że zaraz jedziemy. – charakterystycznie poruszył brwiami.
Zakupy świąteczne jyż za mną ;) Życzę wam radosnych, spokojnych świąt :D Nie wiem jeszcze czy w okresie swiątecznym będą dodawane rozdziały.. Sami rozumiecie ;3 Ale postaram się. Komentujesz = motywujesz.
Super, super!!! Przez ciebie mam minus jeden rozdział (a ja dalej nw o co ci chodziło) Czekam na następny
OdpowiedzUsuńNo nie.... ten tomek to burak, prostak! Ale mi sie podnioslo cisnienie.
OdpowiedzUsuńPomysl z cifem-very good! Hehe:p
Czekam na nastepny rozdzial i gratki dla oliwii za nagrode mvp
Rozdział fajny. A pomysł Oliwii jak zwykle super, chociaż Zati z tą wodą na Włodiego też spoko.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny i życzę Ci Wesołych Świąt spendzonych w rodzinnej atmosferze i oby było jak najwięcej rozdziałów.
Cuudddoo *.* Nie mogę się doczekać następnego :* Zapraszam do siebie ;)
OdpowiedzUsuń