- Zaimponowałaś mi. A to się rzadko
zdarza. – powiedział po dłuższej ciszy.
- I zawsze jak ci jakaś zaimponuje to
zabierasz ją na kolację?
- Powiedzmy.
- Jesteś mało oryginalny.
- Wiem. Idę na łatwiznę . Bo ja nigdy
nie zrozumiem kobiet. – uśmiechnął się.
- Może nigdy nie próbowałeś?
- Próbowałem. I nie zgodzę się z tym,
że każda dziewczyna jest taka sama.
- To dobrze. Bo zmieniłabym o tobie
zdanie, choć i tak nie jest najlepsze. – powiedziałam prosto z mostu, nawet nie
zastanawiając się nad swoimi słowami.
Oliwia… Mogłabyś nieraz ugryźć się w
język.
- To co o mnie myślisz? Tylko tak
szczerze.
- Sam tego chciałeś… - zamyśliłam
się. – Wyrywasz laski na kasę i na nazwisko, udajesz, że jesteś czuły, choć tak
naprawdę widać, że lecisz na dupę i cycki.. Co tam jeszcze? – zaczęłam się
zastanawiać.
- Naprawdę tak o mnie myślisz? W cale
tak nie jest. – widać było, że wziął to do siebie.
- Może i nie.. To moje zdanie.
Odeszłam kawałek, zostawiając go w
osłupieniu. Po chwili dogonił mnie.
- Jeśli myślisz, że tak łatwo się
mnie pozbędziesz, to się mylisz. – złapał mnie za rękę.
Objął mnie w pasie, a następnie
zbliżył do siebie.
Nie możesz pokazać mu,
że ty też tego chcesz. Nie możesz.! Ambicja? Może. Wpatrujesz się w jego klatkę
piersiową. Kątem oka dostrzegasz, że cały czas ci się przygląda. Chyba wyczuł,
że na razie nie mogę.. Nie chce?
Przytulił mnie. Nagle zaczął dzwonić
telefon. Mój telefon.
- Halo? – odebrałam.
- Cześć.. Tu Iwona. Chciałam
powiedzieć, że byłaś świetna. I żebyś nie przejmowała się, że nie zajęliście
pierwszego miejsca.
- Dzięki. Drugie też nie jest
najgorsze. – mruknęłam.
- Posłuchaj.. Jutro odwiedzę cię.. bo
musimy porozmawiać. – powiedziała z takim dziwnym głosem.
- Jasne. – przytaknęłam.
- To do zobaczenia. – powiedziała i
się odłączyła.
- To gdzie teraz idziemy? – zapytał,
gdy schowałam telefon do kieszeni.
- Zmęczona trochę jestem… - lekko się
uśmiechnęłam.
- Chodź odwiozę cię. – podał mi rękę
i poszliśmy do samochodu.
Przez prawie całą drogę milczała. On
też. Nie próbowaliśmy nawet nawiązać żadnej rozmowy.
PERSPEKTYWA ANDERSONA:
- Dojechaliśmy. – powiedziałem, nawet
na nią nie patrząc.
W czasie drogi milczeliśmy.. Nie
wiedziałem co mam mówić.. Tak nagle chciała wrócić..
- Dojechaliśmy. – powtórzyłem i
spojrzałem na nią kątem oka. Miała zamknięte oczy.. Chyba spała.
Postanowiłem, że nie będę ją budzić.
Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do pokoju. Położyłem na łóżku.. Jej koleżanki
już spały.. Przykryłem Oliwię kocem, pocałowałem w czoło, choć powstrzymałem
się w ostatniej chwili, aby nie pocałować jej w usta… i zostawiłem kartkę. Po
chwili mazania kilku wyrazów wyszedłem.
PERSPEKTYWA OLIWI:
Obudził mnie budzik o 4.00 nad
ranem.. Zaraz… Jak ja się tu znalazłam? Kątem oka dostrzegłam jakąś kartkę na
której był angielski tekst. Domyśliłam się, kto to napisał…
„ Nie chciałem cię budzić, tak słodko
spałaś. Masz mój numer: 699- 345- 212, jeśli chcesz to napisz do mnie do
godziny 17.00 bo ja twojego nie mam ;( Jeśli nie to uznam, że to nie miało
nigdy sensu...
Matt”
Po co to wszystko pani Bartman? Ty
wyjedziesz do Polski, on tu zostanie.. To nie ma sensu.. Nic nie ma sensu..
Poszłam do łazienki. Spojrzałam w
lustro. Makijaż rozmazany, włosy potargane.... Wzięłam prysznic.. Ubrałam się: http://allani.pl/zestaw/894670 a następnie zaczęłam pakować. Dziewczyny akurat już nie spały.. Pytały
jak było.. A ja nie miałam na razie do tego głowy..
Cały czas biłam się ze swoimi
myślami. Napisać, czy nie…
Na razie się nie odważyłam. O
godzinie 5.00 wylecieliśmy z lotniska do Polski. Cały czas trzymałam telefon w
ręku…
W pewnej chwili schowałam telefon do
torby. Tak po prostu. Zaczęłam czytać jakąś książkę. I tak nie rozumiałam jej
treści.. Ale musiałam czymś zająć myśli.
O 9.00 byliśmy w Polsce. Ponownie
wróciliśmy do Spały po resztę rzeczy. Od progu przywitali nas siatkarze. Wszyscy
nam gratulowali… Tylko czego? Drugiego miejsca? Niech im będzie.
Po chwili rozmowy z Żygadło < on
jako nieliczny mnie nie wkurwiał > dostrzegłam Iwonę. Podeszłam do niej, aby
się przywitać.
- Cześć kochanie. – przytuliła mnie.
- Dzień dobry.
- Posłuchaj
długo o tobie myślałam, z resztą Igła też… Chciałabym cię zapytać, czy nie
chciałabyś zamieszkać z nami. Wiem, że może to dla ciebie trudne, ale zobacz..
Może znów odbudujemy nasze relacje?
- A Igła?
Pewnie macie dzieci.. Nie chcę być dla nikogo ciężarem.
- Nie
będziesz.. Tak naprawdę, to Krzysiek wpadł na ten pomysł. Mamy duży dom.
Pomieścimy się wszyscy.
Zaczęłam
rozważać tą propozycję. Może to nie jest zły pomysł.. I tak nie masz się gdzie
podziać..
- Zgodzę
się.. Ale mam kilka próśb.
W tym
momencie Iwona uśmiechnęła się.
- Mów.
- Będę
pomagała we wszystkim, dokładała się do czynszu itd.. A właśnie.. muszę znaleźć
jakąś pracę. – podrapałam się pogłowie.
- Pomogę
ci. – przytuliła mnie.
- I jest
jeszcze coś. Chcę dalej trenować ręczną.
- No jasne
skarbie. To spakuj się i jedziemy.
- Już?
- Tak…
Rozmawiałam już wcześniej z panią Zdzisią.. Powiedziała, że nie ma problemu.
- Pewnie
się jeszcze ucieszyła.. – wzruszyłam ramionami.
- Leć się
pakować. – roześmiał się.
Posłuchałam
jej. Po drodze wpadłam na Pita i Kurka.
- Byłaś
świetna. – przytulił mnie Pit.
- Dzięki..
– wtuliłam się w niego.
- Pewnie
się już nigdy nie zobaczymy. – powiedział z łamiącym się głosem.
- Wydaje mi
się, że na pewno się zobaczymy. – roześmiałam się i kątem oka spojrzałam na
Kurka.
- Jak to?
- Będę
mieszkać u Igły…
- Naprawdę?
– zobaczyłam zaskoczonego Nowakowskiego.
- Tak. –
roześmiałam się.
- Chciałem
przeprosić. – usłyszałem z ust Kurka.
Spojrzałam
jedynie na niego i odeszłam.
- Czekaj. –
usłyszałam jego głos za sobą ale nie odwracałam się.
- Po co?
Przecież na końcu i tak wyjdzie, że jestem rozpieszczoną idiotką.
- Nie
uważam tak. Po prostu trudno jest nam się dogadać.. Ale tym razem to przeze
mnie. Przepraszam jeśli kiedykolwiek cię uraziłem.
Nie wiem
dlaczego mi to mówi. Ale może czas trochę polepszyć relacje ze wszystkimi?
- Też
przepraszam. Chyba jestem co do ciebie i reszty siatkarzy przewrażliwiona.
- To było
dla mnie ważne. – podszedł i przytulił mnie.
- Gratuluję
meczu. – spojrzał na mnie.
- Nie ma
czego.. Zjebałam jak zwykle.
- Nie
prawda. Dasz się zaprosić na kawę?
- Nie mogę.
Może kiedy indziej..
- To zapisz
sobie mój numer…
W tej
chwili chciałam wyjąć telefon, który wcześnie jeszcze przed lądowanie włożyłam
to kieszeni.
Nie było
go… Może zostawiłam go w torbie? Podałam Kurkowi swój numer i powiedziałam,
żeby się niebawem odezwał.
Wróciłam do
pokoju w poszukiwaniu swojego telefonu.
Nigdzie go nie było! Usiadłam bezradnie na łóżku. Godzina 15.00. Zgubiłam
kartkę z jego numerem… Dlaczego nie napisałaś do niego wcześniej?
Zaczęłam
się pakować. Po 30 minutach zeszłam na dół. Ignaczakowie już na mnie
czekali.
*****************************************************************Koniec ANDERSONA! Jak na razie, przynajmniej :D Komentujesz = motywujesz xD mało coś was... ;/ ;D
Świetny rozdział! Mam nadzieję, że Oliwia będzie z Nowakowskim...
OdpowiedzUsuńCzekam na następny! :-*
Super rozdział mam nadzieję, że nie znajdzie tego numeru telefonu :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :D
Buziaki Yśka :**
I dobrze, nie lubię Andersona :D
OdpowiedzUsuńhehehe ;d
Świetny rozdział jak zawsze z przyjemnością się go czyta;)
Świetny rozdzial jak zawsze!
OdpowiedzUsuńOby zanlazła swój telefon i numer do Andersona. Czekam na następny:).
Dziękuję ♥
OdpowiedzUsuńA mnie się podobał wątek Matta.... Ale się skończył... Jakoś to przeżyje:)
OdpowiedzUsuńOliwia z Pitem- why not?
Super,ze będzie mieszkać z Ignaczakami:)
Pozdrawiam
super, super czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuń