środa, 27 listopada 2013

Rozdział 25


- Zaimponowałaś mi. A to się rzadko zdarza. – powiedział po dłuższej ciszy.
- I zawsze jak ci jakaś zaimponuje to zabierasz ją na kolację?
- Powiedzmy.
- Jesteś mało oryginalny.
- Wiem. Idę na łatwiznę . Bo ja nigdy nie zrozumiem kobiet. – uśmiechnął się.
- Może nigdy nie próbowałeś?
- Próbowałem. I nie zgodzę się z tym, że każda dziewczyna jest taka sama.
- To dobrze. Bo zmieniłabym o tobie zdanie, choć i tak nie jest najlepsze. – powiedziałam prosto z mostu, nawet nie zastanawiając się nad swoimi słowami.
Oliwia… Mogłabyś nieraz ugryźć się w język.
- To co o mnie myślisz? Tylko tak szczerze.
- Sam tego chciałeś… - zamyśliłam się. – Wyrywasz laski na kasę i na nazwisko, udajesz, że jesteś czuły, choć tak naprawdę widać, że lecisz na dupę i cycki.. Co tam jeszcze? – zaczęłam się zastanawiać.
- Naprawdę tak o mnie myślisz? W cale tak nie jest. – widać było, że wziął to do siebie.
- Może i nie.. To moje zdanie.
Odeszłam kawałek, zostawiając go w osłupieniu. Po chwili dogonił mnie.
- Jeśli myślisz, że tak łatwo się mnie pozbędziesz, to się mylisz. – złapał mnie za rękę.
Objął mnie w pasie, a następnie zbliżył do siebie.
Nie możesz pokazać mu, że ty też tego chcesz. Nie możesz.! Ambicja? Może. Wpatrujesz się w jego klatkę piersiową. Kątem oka dostrzegasz, że cały czas ci się przygląda. Chyba wyczuł, że na razie nie mogę.. Nie chce?
Przytulił mnie. Nagle zaczął dzwonić telefon. Mój telefon.
- Halo? – odebrałam.
- Cześć.. Tu Iwona. Chciałam powiedzieć, że byłaś świetna. I żebyś nie przejmowała się, że nie zajęliście pierwszego miejsca.
- Dzięki. Drugie też nie jest najgorsze. – mruknęłam.
- Posłuchaj.. Jutro odwiedzę cię.. bo musimy porozmawiać. – powiedziała z takim dziwnym głosem.
- Jasne. – przytaknęłam.
- To do zobaczenia. – powiedziała i się odłączyła.
- To gdzie teraz idziemy? – zapytał, gdy schowałam telefon do kieszeni.
- Zmęczona trochę jestem… - lekko się uśmiechnęłam.
- Chodź odwiozę cię. – podał mi rękę i poszliśmy do samochodu.
Przez prawie całą drogę milczała. On też. Nie próbowaliśmy nawet nawiązać żadnej rozmowy.
PERSPEKTYWA ANDERSONA:
- Dojechaliśmy. – powiedziałem, nawet na nią nie patrząc.
W czasie drogi milczeliśmy.. Nie wiedziałem co mam mówić.. Tak nagle chciała wrócić..
- Dojechaliśmy. – powtórzyłem i spojrzałem na nią kątem oka. Miała zamknięte oczy.. Chyba spała.
Postanowiłem, że nie będę ją budzić. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do pokoju. Położyłem na łóżku.. Jej koleżanki już spały.. Przykryłem Oliwię kocem, pocałowałem w czoło, choć powstrzymałem się w ostatniej chwili, aby nie pocałować jej w usta… i zostawiłem kartkę. Po chwili mazania kilku wyrazów wyszedłem.
PERSPEKTYWA OLIWI:
Obudził mnie budzik o 4.00 nad ranem.. Zaraz… Jak ja się tu znalazłam? Kątem oka dostrzegłam jakąś kartkę na której był angielski tekst. Domyśliłam się, kto to napisał…
„ Nie chciałem cię budzić, tak słodko spałaś. Masz mój numer: 699- 345- 212, jeśli chcesz to napisz do mnie do godziny 17.00 bo ja twojego nie mam ;( Jeśli nie to uznam, że to nie miało nigdy sensu...
                                                                                                                   Matt”
Po co to wszystko pani Bartman? Ty wyjedziesz do Polski, on tu zostanie.. To nie ma sensu.. Nic nie ma sensu..
Poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro. Makijaż rozmazany, włosy potargane.... Wzięłam prysznic.. Ubrałam się: http://allani.pl/zestaw/894670 a następnie zaczęłam pakować. Dziewczyny akurat już nie spały.. Pytały jak było.. A ja nie miałam na razie do tego głowy..
Cały czas biłam się ze swoimi myślami. Napisać, czy nie…
Na razie się nie odważyłam. O godzinie 5.00 wylecieliśmy z lotniska do Polski. Cały czas trzymałam telefon w ręku…
W pewnej chwili schowałam telefon do torby. Tak po prostu. Zaczęłam czytać jakąś książkę. I tak nie rozumiałam jej treści.. Ale musiałam czymś zająć myśli.
O 9.00 byliśmy w Polsce. Ponownie wróciliśmy do Spały po resztę rzeczy. Od progu przywitali nas siatkarze. Wszyscy nam gratulowali… Tylko czego? Drugiego miejsca? Niech im będzie.
Po chwili rozmowy z Żygadło < on jako nieliczny mnie nie wkurwiał > dostrzegłam Iwonę. Podeszłam do niej, aby się przywitać.
 - Cześć kochanie. – przytuliła mnie.
- Dzień dobry.
- Posłuchaj długo o tobie myślałam, z resztą Igła też… Chciałabym cię zapytać, czy nie chciałabyś zamieszkać z nami. Wiem, że może to dla ciebie trudne, ale zobacz.. Może znów odbudujemy nasze relacje? 
- A Igła? Pewnie macie dzieci.. Nie chcę być dla nikogo ciężarem.
- Nie będziesz.. Tak naprawdę, to Krzysiek wpadł na ten pomysł. Mamy duży dom. Pomieścimy się wszyscy.
Zaczęłam rozważać tą propozycję. Może to nie jest zły pomysł.. I tak nie masz się gdzie podziać..
- Zgodzę się.. Ale mam kilka próśb.
W tym momencie Iwona uśmiechnęła się.
- Mów.
- Będę pomagała we wszystkim, dokładała się do czynszu itd.. A właśnie.. muszę znaleźć jakąś pracę. – podrapałam się pogłowie.
- Pomogę ci. – przytuliła mnie.
- I jest jeszcze coś. Chcę dalej trenować ręczną.
- No jasne skarbie. To spakuj się i jedziemy.
- Już?
- Tak… Rozmawiałam już wcześniej z panią Zdzisią.. Powiedziała, że nie ma problemu.
- Pewnie się jeszcze ucieszyła.. – wzruszyłam ramionami.
- Leć się pakować. – roześmiał się.
Posłuchałam jej. Po drodze wpadłam na Pita i Kurka.
- Byłaś świetna. – przytulił mnie Pit.
- Dzięki.. – wtuliłam się w niego.
- Pewnie się już nigdy nie zobaczymy. – powiedział z łamiącym się głosem.
- Wydaje mi się, że na pewno się zobaczymy. – roześmiałam się i kątem oka spojrzałam na Kurka.
- Jak to?
- Będę mieszkać u Igły…
- Naprawdę? – zobaczyłam zaskoczonego Nowakowskiego.
- Tak. – roześmiałam się.
- Chciałem przeprosić. – usłyszałem z ust Kurka.
Spojrzałam jedynie na niego i odeszłam.
- Czekaj. – usłyszałam jego głos za sobą ale nie odwracałam się.
- Po co? Przecież na końcu i tak wyjdzie, że jestem rozpieszczoną idiotką.
- Nie uważam tak. Po prostu trudno jest nam się dogadać.. Ale tym razem to przeze mnie. Przepraszam jeśli kiedykolwiek cię uraziłem.
Nie wiem dlaczego mi to mówi. Ale może czas trochę polepszyć relacje ze wszystkimi?
- Też przepraszam. Chyba jestem co do ciebie i reszty siatkarzy przewrażliwiona.
- To było dla mnie ważne. – podszedł i przytulił mnie.
- Gratuluję meczu. – spojrzał na mnie.
- Nie ma czego.. Zjebałam jak zwykle.
- Nie prawda. Dasz się zaprosić na kawę?
- Nie mogę. Może kiedy indziej..
- To zapisz sobie mój numer…
W tej chwili chciałam wyjąć telefon, który wcześnie jeszcze przed lądowanie włożyłam to kieszeni.
Nie było go… Może zostawiłam go w torbie? Podałam Kurkowi swój numer i powiedziałam, żeby się niebawem odezwał.
Wróciłam do pokoju w poszukiwaniu  swojego telefonu. Nigdzie go nie było! Usiadłam bezradnie na łóżku. Godzina 15.00. Zgubiłam kartkę z jego numerem… Dlaczego nie napisałaś do niego wcześniej?
Zaczęłam się pakować. Po 30 minutach zeszłam na dół. Ignaczakowie już na mnie czekali. 
*****************************************************************

Koniec ANDERSONA! Jak na razie, przynajmniej :D Komentujesz = motywujesz xD mało coś was... ;/ ;D

7 komentarzy:

  1. Świetny rozdział! Mam nadzieję, że Oliwia będzie z Nowakowskim...
    Czekam na następny! :-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział mam nadzieję, że nie znajdzie tego numeru telefonu :D
    Czekam na kolejny :D
    Buziaki Yśka :**

    OdpowiedzUsuń
  3. I dobrze, nie lubię Andersona :D
    hehehe ;d
    Świetny rozdział jak zawsze z przyjemnością się go czyta;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdzial jak zawsze!
    Oby zanlazła swój telefon i numer do Andersona. Czekam na następny:).

    OdpowiedzUsuń
  5. A mnie się podobał wątek Matta.... Ale się skończył... Jakoś to przeżyje:)
    Oliwia z Pitem- why not?
    Super,ze będzie mieszkać z Ignaczakami:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. super, super czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń