niedziela, 24 listopada 2013

Rozdział 24


Piłka po moim rzucie trafia w poprzeczkę. To koniec… Przegrywamy. I to przeze mnie…
Nie popisałaś się pani Bartman. Patrzysz na dziewczyny z twojego zespołu.. Mają spuszczone głowy. Podchodzą do ciebie i dodając ci otuchy klepią po plecach.
- Było dobrze. – słyszysz od nich jakby przez mgłę.
Patrzysz na Rosjanki. Skaczą z radości… Kibice również. Grupka kibiców z Polski patrzy na ciebie bezradnie, jakby ze złością. Nie dziwisz się im.. Jesteś wściekła na samą siebie.. Gdybyś trafiła… Wygralibyście. A tak? Spierdoliłaś to.. Myśląc o tym masz łzy w oczach.. Nie patrzysz na trenera, bo wiesz, że on też nie jest zachwycony z rozwoju zdarzeń tego meczu.
Bezradna, nie odrywając oczu od podłogi schodzisz do szatni.
I co z tego, że za chwilę koronacja, a także nagrody indywidualne? Nie mogę tak spojrzeć tym ludziom w oczy… Drugie miejsce .. Dobre i to.. Ale mam świadomość tego, że to przeze mnie.
Siedzę pod ścianą już dobre kilka minut. Łzy porażki spływają mi po policzkach. Po chwili wszedł ktoś do pomieszczenia. To była Marta.
- Oliwia.. Nie przejmuj się, to nie przez ciebie.. To cały zespół zawinił.. Nie ty.. Chodź koronacja się zaczęła.. – przytuliła mnie.
- Nie mogę.. Źle się czuję… - tak, kłamstwo opanowałaś do perfekcji.
- Dobra, tylko nigdzie nie odchodź.. Zaraz kogoś do ciebie przyś…
- Nie trzeba. – spojrzałaś na nią.
Odeszła bez słowa.. I dobrze. Siedzisz skulona, obrażona na cały świat. Jest ci smutno i źle. Pojedyncze łzy spływają ci po policzku. Nagle słyszę jak drzwi się otwierają.
- Marta, mówiłam, że dam sobie radę. – nawet na nią nie spojrzałam.
- Cześć.-  usłyszałam jego głos. Tak to Matt.
- Co tu robisz? – otarłaś łzy, które przysłaniały ci cały świat.
- Nie mogłem przegapić twojego meczu. – usiadł koło mnie. – Chcesz pogadać? – zapytał troskliwym głosem.
- O czym? Że wszystko spierdoliłam?
- Nie ty.. W życiu sportowca, a w szczególności w sportach grupowych tak jest, że niekiedy odnosi się porażki..
- Ale ta porażka była przeze mnie.. I możesz mówić co chcesz, a ja i tak się z tym nie pogodzę..
- Dlaczego nie poszłaś na koronację?
- Po co? – wzruszyłam ramionami.
- No na przykład, żeby odebrać nagrodę?
- To robią takie dla najgorszego zawodnika meczu?
- Nie głuptasie. – roześmiał się. – Ale dla MVP  rozgrywek, tak.
- Jaja sobie robisz? Chcesz mnie pocieszyć?
- Dziewczyno.. Dlaczego uważasz, że każdy człowiek jest przeciwko tobie? Zostałaś najlepszą zawodniczką rozgrywek. – przytulił mnie.
- Ja? – nadal nie mogłam w to uwierzyć.
- To idziemy odebrać nagrodę?
- Ale jak mnie wkręcasz.. – pogroziłam mu palcem.
- Ci.. – zakrył mi usta. – Gratuluję. – pocałował mnie w policzek.
Weszliśmy na halę. Było już po koronacji… Trener gdy tylko mnie zauważył szybko do mnie podbiegł.
- Oliwia! Na miłość Boska! Gdzieś ty była? Zobacz.. – przekazał mi statuetkę i czek na 100 tys. Złotych.
- To dla mnie? – byłam w szoku..
- A dla kogo?
Nagle dziewczyny rzuciły się na mnie, aby mi pogratulować.
- Dobraa.. Bo mnie udusicie!
W prawdzie żadna z nich nie dostała oprócz mnie żadnej nagrody indywidualnej, ale cieszyły się bardziej ode mnie.  
Nasz zespół dostał 200 tysięcy złotych, Rosjanki 400 tysięcy, a na trzecim miejscu stanęły Niemki, odbierając nagrodę 100 tys. złotych.
Zgodnie stwierdziłyśmy, że nasze zwycięstwo będziemy świętować w Polsce. Jutro wracamy z powrotem do kraju.
Idąc do swojego pokoju, usłyszałam, że ktoś mnie woła.
- Poczekaj. – odwróciłam się i zobaczyłam tego całego Mańka od boksu.
- Cześć. – przywitałam się.
- Gratuluję. – przytulił mnie.
- Dzięki. Wejdziesz do pokoju? – zapytałam.
Na te słowa trochę się zmieszał…
- No może na chwilę. – po chwili dodał z uśmiechem.
Dziewczyn nie było. Usiedliśmy na łóżku.
- Może w końcu dowiem się, jak się nazywasz? – zaczęłam.
- Mariusz. Dlatego Maniek – dla znajomych.
- Trenujesz boks zawodowo?
- Powiedzmy… Ale jestem również mechanikiem. Mam swój warsztat.
- Jak byłam mała zawsze pomagałam tacie naprawiać nasz samochód.. I nie przeszkadzało mi to, że byłam cała brudna w smole itd.  – roześmiałam się. – A ten warsztat to masz w Rosji, tak?
- W Polsce.. W Rosji jestem chwilowo. – Jak chcesz, to razem możemy coś zreperować… - zaproponował.
- Możemy.. Ale uprzedzam, że kiepski ze mnie pomocnik. – na te słowa lekko się uśmiechnął. Nagle ktoś zaczął pukać do drzwi. Podeszłam, żeby otworzyć.
Ktoś stał, z zakrytą twarzą kwiatami. Domyślałam się, kto to może być..
- To dla ciebie. – odsłonił się Anderson.
- Dziękuję, ale z jakiej to okazji?
- No może z twojej wygranej? –roześmiał się, a po chwili zauważył, że nie jestem sama.
- Wejdź. – skinęłam głową.
- Chyba jesteś zajęta. – uważnie zaczął się mu przyglądać.
- Ja już i tak szedłem. – wstał Mariusz. – Odezwę się. Pa. – pocałował mnie w policzek.
Matt usiadł na łóżku, a ja obok niego.
- Kto to był?
- Nie muszę ci tego mówić. – uniosłam brew.
- Ale możesz… - powiedział z uśmiechem.
- Znajomy. – Ale chyba nie przyszedłeś  tu tylko po to, żeby dać mi te kwiaty? – spojrzałam na niego.
- Zapraszam cię w szczególne miejsce. To taka niespodzianka.
- Nie lubię niespodzianek.
- To polubisz. – roześmiał się.
- Muszę się przebrać…
- Zaczekam.
- Tylko co mam założyć.. Nie wiem.. To jakiś spacer?
- Ubierz cokolwiek i tak ładnie ci we wszystkim.
- Dobra panie Anderson. Wstawaj. – pociągnęłam go za rękę.
- Po co? – zrobił zmieszaną minę.
- Wybierz coś z szafy, a ja idę wziąć prysznic.
- Na pewno, chcesz aż tak zaryzykować? – roześmiał się Anderson.
- Muszę. – wzruszyłam ramionami  i wparowałam do łazienki.
Wzięłam kąpiel, owinęłam się ręcznikiem, a następnie zaczęłam robić makijaż. Wysuszyłam włosy, a następnie je rozczesałam.  
Wyszłam owinięta ręcznikiem. Spojrzałam na Andersona. Cały czas mi się przyglądał. Śledził każdy mój ruch.
- To co wybrałeś?
- To. – wskazał palcem.
Rzuciłam na to wszystko okiem. Muszę powiedzieć, że ma dobry gust. Wzięłam rzeczy, a następnie znów wróciłam do łazienki.
Ubrałam się  :  http://allani.pl/zestaw/889485 a następnie wyszłam z łazienki.
Przed hotelem stał jego samochód. Wsiedliśmy. Jechaliśmy już dobre 30 minut.
- Ej długo jeszcze? Gdzie ty w ogóle mnie wywozisz?
- Jeszcze troszkę. Wytrzymaj.. – spojrzał na mnie.
Po krótce byliśmy na miejscu. Ujrzałam jakąś restaurację.
Ok restauracja… Choć ja nie lubię takich miejsc. Otworzył  mi drzwi, a po chwili byliśmy już na miejscu.
- I jak podoba ci się? – zapytał z bananem na twarzy.
- Bardzo. – mruknęłam.
- Czyli nie?
- Podoba, choć wiesz, ja tak jak ty nie bywam  w takich miejscach. Nie lubię po prostu…
- Jak chcesz możemy jechać gdzieś indziej. – zmieszał się.
- Nie. Mam inną propozycję.
- Jaką?
- Najpierw zjemy tutaj, a potem pójdziemy na spacer?
- Niech tak będzie.
Przy kolacji rozmawiało nam się nawet dobrze. Ma świetne poczucie humoru. Tylko nadal nie wiem, po co to wszystko, ale postanowiłam, że zapytam się go o to na spacerze.
Postanowiliśmy po zjedzonej kolacji pospacerować po uliczkach Rosji. W nocy wszystko było jeszcze piękniejsze.
- Wiesz.. Mieszkam tu już trochę i dopiero teraz dostrzegłem, jak Rosja jest ładna nocą. – roześmiał się Matt.
- Jest wspaniała.. – spojrzałam na niego.
- Coś się stało? – zapytał.
- Bo musze coś wiedzieć…-  zaczęłam. – Jest tyle dziewczyn, które na pewno chciały by być teraz na moim miejscu…
- A ty nie chcesz? – przerwał mi.
- Daj mi skończyć. Bo nie rozumiem, po co to wszystko?
 ************************************************************************
Wiem, że nie lubicie tego Andersona ale jeszcze troszkę się z nim pomęczcie! :D Dziś znów Skoki Narciarskie <3 Kibicujecie? Jak tak to komu? Ja Piotrusiowi ;3

3 komentarze:

  1. No masz rację nie lubię Andersona i mam nadziej, że równie szybko zniknie z tego opowiadania tak jak i się pojawił.
    Co do rozdziału o super ci wyszedł. Tylko szkoda, że to przegrały :/
    Ale nic się nie stało, że się nie udało
    czekam na kolejny
    Buziaki Yśka :***

    OdpowiedzUsuń
  2. lubię Matta:)
    podoba mi się Twój rozdział.
    zapraszam do sb:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny rozdział! Ja tam osobiście lubie Andersona ;)
    Czekam na następny i oby szybko się pojawił!!

    OdpowiedzUsuń