czwartek, 7 listopada 2013

Rozdział 18


- Tak trenerze?
- Zawołaj Kaśkę na halę, mamy spotkanie z….z resztą, dowiesz się na miejscu. – powiedział i poszedł dalej.
- Kaśka… - wpadałam do pokoju.
Zły moment Oliwia, oj zły.
Zobaczyłam jak Pit ją obejmuje…
- Co? – oderwała się od niego.
- Znaczy na halę, ten trzeba iść… - podrapałam się po głowie.
Pokiwała głową i skierowałyśmy się w dane miejsce. Po chwili zobaczyłyśmy resztę zespołu i koszykarzy. Jedyne z czego się cieszyłam, że nie było tam siatkarzy. Od razu uchwyciłam wzrok tego koszykarza Bartka. No tak, dawno się nie odzywał, ale to dobrze. Przynajmniej miałam trochę spokoju.
Zajęłyśmy miejsce obok Marty. Na środek wyszedł nasz trener a także, trener koszykówki. Przemowę zaczął nasz trener.
- Zgromadziliśmy się tutaj… - zaczął, a ja już nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
- To nie kościół.. – roześmiałam się, a w raz ze mną cała hala.
- Oliwia… - zgromił mnie spojrzeniem pan Michał.
- Powiem tak. Teraz odbędzie się spotkanie, z człowiekiem który wiele osiągnął w sporcie, pomimo tak młodego wieku. Ma 25 lat. Gra w dobrym klubie siatkarskim.. – dodał trener koszykarzy.
NIE, TLYKO NIE SIATKARZ…
Zapraszam Matt`a Andersona, który chce wam dziś opowiedzieć, jak osiągnął taki sukces.
- Pewnie nazwiskiem. – uniosłam brew.
- Oliwia.. Jeżeli cię to nie interesuje, to wyjdź. – wskazał na mnie palcem nasz trener.
- Nie no, bardzo mnie to interesuje. Brawa. – wstałam i zaczęłam klaskać w ręce, a wraz ze mną cała hala.
Wychwyciłam przy tym spojrzenie Andersona. Cały czas się uśmiechał.
- Dziękuję. – zaśmiał się i zaczął mówić po angielsku. – A może macie jakieś konkretne pytania? – zapytał rozglądając się po hali.
- Jak długo pan trenuje siatkówkę? – zapytał jeden z koszykarzy.
- Dziesięć lat. Zawsze to było moją pasją.
Padały kolejne pytania typu, czy pana rodzice są dumni, że syn uprawia sport itd.
Jednym słowem : NUDY.
Dobra, to teraz ja… Uniosłam rękę.
- Oliwia? – spytał z uśmiechem.
- Tak, mam pytanie.
- Słucham.
- Jest pan prawiczkiem? – zapytałam i usłyszałam głośne. : ,,Uuuu”
- Oliwia, wyjdź. – pan Michał wskazał mi ręką drzwi.
- Niech zostanie. – powiedział Matt. – Nie, nie jestem. – zaśmiał się. – Masz jeszcze jakieś pytania? – uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Całe mnóstwo. – poruszyłam brwiami.
- Obiecuję, że na każde ci odpowiem po 22.00. – roześmiał się, a za nim cała hala.
Okay… Nie wiem, czemu tak go nie lubię. Może dlatego, że przez ostatnie lata wysłuchiwałam o nim, o jego zajebistości.
Po spotkaniu, Kaśka i Marta wręcz rzuciły się na niego, aby zdobyć autografy i zdjęcia, z resztą, większość dziewczyn tak zrobiła.
ALE NIE JA.
Ustałam z boku, gdyż obiecałam im, że na nie zaczekam. Po 20 minut czekania, zobaczyłam jak Marta i Kaśka idą w moją stronę, ale nie same…
Kiedyś je zabiję…
- Patrz. - Anderson pokazał mi swój zegarek na ręku.
- Co, jeszcze z pierwszej komunii? – roześmiałam się, a on za mną.
- Godzina 22.00 – poruszył brwiami, jak ja wcześniej.
- Chyba PAN  - wyraźnie zaakcentowałam to słowo – nie myśli, że mówiłam to na poważnie.
- Nie lubię jak ktoś rzuca słowa na wiatr. – spojrzał w dół a następnie na moją twarz. – Co powiesz na spacer?
- Dlaczego miałabym iść z panem na spacer?
- Jak nie chcesz, to ja mogę iść… - nagle odezwała się Marta.
- Ja też. – dodała Kaśka.
- To życzę szerokiej drogi. – pomachałam mu przed nosem, a następnie odeszłam.
Skierowałam się do pokoju. Krótki prysznic, a następnie położyłam się do łóżka. Niemal od razu zasnęłam.
Obudził mnie budzik. Przetarłam oczy. Dziewczyny jeszcze spały. Postanowiłam wziąć prysznic. Namydliłam całe ciało, a następnie odkręciłam kurek. Ej, zaraz…
 - Kurwa no! – krzyknęłam.
Świetnie. Zajebiście. Mój entuzjazm, był nie do opisania.
Wyszłam owinięta w ręcznik, cała w mydle.
Myśl Żyleta..
Dobra. Zrobię to.
Skierowałam się do najbliższego pokoju. Tak, do tego Bartmana.
- Cześć. – zaczęłam, a ten zmierzył mnie od góry do dołu, z tym swoim uśmieszkiem… - Halo! – krzyknęłam.
- Co, już tak…  - zająkał się.
- Masz wodę w kranie? – zapytałam ze śmiechem.
- Mam. A co chciałaś?
- A jak myślisz? Rusz tą tępą mózgownice. – syknęłam.
- Co z tego będę miał? – wskazał palcem na policzek.
O NIE PANIE BARTMAN, NIE ZE MNĄ TE NUMERY…
- Przeziębię się. – uniosłam brew do góry..
- Właź. – wpuścił mnie do środka.
Od razu wparowałam do środka. Po chwili usłyszałam głos Zbyszka:
- Może umyć ci plecki? – zapytał ze śmiechem.
- Zgodzę się, jak mi odpowiesz na jedno pytanie. Tylko powiedz prawdę…
- Umowa stoi.
- Dlaczego wylałeś na mnie wtedy tą wodę? I nie wypieraj się, że to było przypadkowo….
A co zrobisz, jak ci odpowie…?
- Bo nie chciałem, żebyś z nim gadała.. – usłyszałam po dłuższej ciszy. – To jak z tymi plecami?  - zapytał, a ja owinięta ręcznikiem wyszłam z łazienki.
Podeszłam do niego i zbliżyłam swoją twarz do jego.
- Za długo się zastanawiałeś. – wyszeptałam mu do ucha.
- Ej, tak to się ze Zbyszkiem nie pogrywa. – zaszedł mi drogę, zanim zdążyłam wyjść z jego pokoju.
- Czyli jak? – spojrzałam na niego.
- Czeka cię kara.
- Doprawdy? Okaż się dla mnie wyrozumiały..
- Niby dlaczego?
- Sam zobacz. Jaka dziewczyna, weszła by do twojego pokoju w samym ręczniku i to w dodatku cała w żelu?
Chciał coś powiedzieć, ale nie dałam mu na to szansy.
- Odpowiedź brzmi : Żadna. – roześmiałam się i wyszłam.
Skierowałam się do swojego pokoju. Ubrałam się : http://allani.pl/zestaw/886146 a następnie skierowałam do tego fizjoterapeuty.. Przez tego jebanego Bartmana nie wiem nawet, w jakich godzinach będę musiała robić te ćwiczenia.. Ale to nie najważniejsze.. Nie wiem nawet jak on ma na imię.
Zapukałam do drzwi, a gdy usłyszałam głośne ‘’proszę’’ weszłam do środka.
- Hej. Można?
- Można.
- Bo nie powiedziałeś mi, kiedy będziemy ćwiczyć.
- To prawda. Ale najpierw może się poznajmy. Patryk jestem. – podał mi rękę.
- Oliwia, ale mówią na mnie Żyleta.
- Dobra, to formalności za nami. A więc tak. Dziś jest poniedziałek. Do środy, włącznie z nią, masz przychodzić do mojego gabinetu o 9.00. Jasne?
- Tak. To zaczynamy?
- Tak.
Po dwóch godzinach ćwiczeń poszłam do swojego pokoju. Zapowiada się zajebiście nudny dzień.
Po godzinie siedzenia i wpatrywania się w telewizor, postanowiłam pobiegać. Przebrałam się w coś wygodniejszego : http://allani.pl/zestaw/889381 Postanowiłam pobiegać w parku. Założyłam słuchawki i pognałam do przodu.
Gdy przebiegłam już około trzech kilometrów, nagle ktoś przyłączył się do mnie. 
***********************************************************************

Któż to? :D Komentujesz= motywujesz ;d

5 komentarzy:

  1. Pewnie Matt, oj jak ja nie lubię tego typa ;D
    Fajny rozdział, pozdrawiam serdecznie;)

    OdpowiedzUsuń
  2. dziewczyna w żelu w samym ręczniku paradująca po korytarzu.... Że nikt wtedy nie wyściubił nosa z pokoju!
    Matt... Nie lubię typa... Albo koszykarz Bartek?
    pozdrawiam i zapraszam
    na nowy.
    http://zastapzloscmiloscia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział
    i teraz trochę z przemyśleń Marysi XDD
    jakby oliwia była z batrmanem to by po ślubie nie usiała znieniać nazwiska XD
    mi tam koleżanki powiedziały kiedy się dowiedziały jakie moja mama miała nazwisko panieńskie XD
    pozdrawiam i czekam na kolejny XD

    OdpowiedzUsuń