sobota, 2 listopada 2013

Rozdział 16


- Kurwa, no, nie widzisz, że tu stoję? – odwróciłam się aby spojrzeć mu prosto w oczy.
Odwracam się, patrzę a tu zamiast twarzy, męska klata. Unoszę głowę w górę.. Kurde, ja jestem wysoka, ale on to już przesada. 
I tu nastąpiło zdziwienie. Anderson?
- Sory, ale ty też byś mogła uważać. – powiedział łamaną polszczyzną.
- To ty na mnie wlazłeś… - powiedziałam po angielsku.
W bidulu mięliśmy kursy angielskiego. Teraz przynajmniej mogę nakrzyczeć na tego obcokrajowca.
- Jakbyś nie zauważyła ja stałem w miejscu. – walnął banana na twarzy.
- Nie zauważyłam, bo szłam tyłem? – uniosłam brew i odwróciłam się, Zrobiłam dwa kroki, a następnie się zatrzymałam, bo usłyszałam jego słowa:
- Jesteś jakaś inna…
 - Szczęśliwa? – spojrzałam na niego i odeszłam.
Z daleka zobaczyłam Igłę.
- Gratuluję.  – podeszłam do niego.
- Te brava to dla mnie? – zaczął się rozglądać. – No nie trzeba. – ukłonił się a następnie zaśmiał.
- Yy.. Aha. – zrobiłam dziwna minę…
Przechodząc, zauważyłam jak Kurek gada z Andersonem. Nagle obaj spojrzeli na mnie.
Nie przejmowałam się tym, tylko przeszłam obok nich.
Usłyszałam z ust Andersona:
- Piękna, ale zadziorna.
- To do mnie? – odkręciłam się.
- Tak.
- Słuchaj no Panie Anderson, czy jak ci tam….
- Daj już spokój. – odciągnął mnie Kurek.
- Puść mnie… - syknęłam.
- Rozumiem, drzeć się o byle co na mnie, ale co Matt ci zrobił? – roześmiał się.
- Poczekaj… Aaaa wiem! Tak samo jak ty się urodził.
Dobra, ochłoń. W takim tempie to ty wywołasz Trzecią wojnę światową…
Postanowiłaś jak na razie nie szukać zaczepek, ani nie reagować na nie. Dlaczego? – pomyślałaś z drugiej strony. Może pora wybaczyć wszystkim, a przede wszystkim sobie?
Po długiej podróży autobusem znów jestem w Spale. Weszłyśmy z dziewczynami do pokoju. Poszłam się odświeżyć, a następnie ubrałam się w pidżamę : http://pizamka.pl/p1226,pizama-damska-dobranocka-4014-galaxy.html a następnie położyłam do łóżka. Jutro kolejny mecz. Walka o półfinał z Serbkami. Przejdzie tylko jedna drużyna…  Rano trening, o 13.00 mecz w hali odległej od Spały 2 km. Oczywiście nie może zabraknąć tych idiotów siatkarzy.
- Myślicie, że damy radę? – usłyszałam łamiący się głos Kaśki.
- Mam mieszane uczucia. – dodała Marta.
- Dlaczego mamy nie dać rady? – zapytałam, aby wywinąć się od odpowiedzi… Tak naprawdę to każda z nas wie, że będzie ciężko… Serbki są mistrzyniami Europy.. Będą chciały zachować tytuł…
- To silna drużyna… - usiadła na łóżku Kaśka.
- Tak jak my… A teraz spać.. – padłam na łóżko.
Wstałyśmy równo z budzikiem. Punkt 7.00. Poszłam do łazienki, przemyłam twarz zimną wodą. Spojrzałam w lustro. Miałam wory pod oczami… Nałożyłam na twarz lekki makijaż. Ubrałam się : http://allani.pl/zestaw/886146 a następnie zeszłam na śniadanie.
Po posiłku, wróciłam z powrotem po torbę treningową, a następnie od razu pognałam na halę. Najpierw rozmowa, taktyka, lekki trening, w których ostatecznie zobaczyłyśmy swoje błędy.
Godzina 12.00:
Byliśmy już na miejscu. Serbki też. Siatkarze na trybunach. Teraz zdałam sobie sprawę, że cała Polska pokłada na nas nadzieję. Z resztą każda z nas ma nadzieję.. Powinna.
Godzina 12:55:
Hymn Serbek, a potem nasz… Atmosfera była nerwowa. Podając rękę każdej przeciwniczce czułam tą złość z ich strony. To będzie trudniejsze, niż myślałam.
Pierwszy gwizdek.. 60 minut na zatrzymanie Serbii… Na zachowanie szansy występu w finałach… Na pokazanie, że Polska nie jest do dupy…
Pierwsza akcja i pierwszy foul z ich strony… Na mnie… Rzut karny. I jest bramka!
7 minuta :
Już po tych siedmiu minutach stwierdziłam, że Serbia jest zajebiście trudnym przeciwnikiem, a także, że jestem czynnie kryta. Aż dwie Serbki „ dbają ‘’ o to ,żeby piłka jak najrzadziej była w moich rękach.
Nie poddawałam się. Robiłam obiegi itd.
15 minuta:
12: 10 dla nas. Serbki poddenerwowane. Czas dla nich.
- Oliwia, ściągasz na siebie aż dwie Serbki. Masz trudniej.. Ale to było wiadome od początku. – powiedział trener.
27 minuta:
Trzy minuty do końca… jeden oddech, drugi… I bramka! Tak, Bravo Kaśka!
Serbka strzela… Piłka odbija się od poprzeczki… Łapię, biegnę co tchu w stronę bramki… Przed sobą mam dwie rywalki… Kozłuję, łapię.. Rozbieg…
Oddaję strzał… Nie celny… Czuję, że ktoś mnie mocno odepchnął… Odczułam to po swoich plecach… Jedna tak mnie odepchnęła i uderzyła w brzucho, że poleciałam na bandy reklamowe.
,,Mój wróg number one. Próg w każdej z bram
Zjawia się bardzo często tu, kiedy zostaję sam.’’
Słyszę jedynie głośny pisk publiczności, a następnie ciszę… Każdy zamarł… Przez chwilę, nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Dlaczego nie gram? Wstawaj! Słyszysz?
,,Nie mam pojęcia co się stało ze mną
Coś zamieniło światło w ciemność.’’
Podbiega jakiś lekarz… Znoszą mnie na noszach… Ocknęłam się… Przykładają lód do pleców. Serbka ukarana żółtą kartką i dwiema minutami. Rzut karny dla nas. Marta trafia…
25: 23 dla Serbii.
Wiedziałam już, że trener nie pozwoli mi wyjść w drugiej połowie. Moją zmienniczką jest Justyna.
Miałam podartą koszulkę. Rozciętą na plecach skórę…
Druga połowa:
Oglądałam ją z ławki… Nie szło nam najlepiej… Przegrywałyśmy 27: 24.
40 minuta:
33: 27 dla mistrzyń Europy.
- Trenerze.. Wejdę… - krzyknęłam, ale ten ręką usadził mnie na ławce.
Trudno. .. Ustałam na pozycji zmiennika.
,,Niczego mi nie zabronisz i tak zrobię to jak zechcę.’’
- Justyna! – krzyknęłam.
Spojrzała na mnie i wiedziała o co chodzi.
- Co ty robisz? – krzyknął trener, ale ja nie zwracałam na niego uwagi.
Serbki patrzą na siebie zdezorientowane, dziewczyny pytają co robię i czy na pewno dam radę.
JA KURWA NIE DAM RADY?
JA?
Biegnąc czuję ból, ale nie mogę go ukazać na zewnątrz. 
Wiecie, że na wkórwieniu gra się lepiej?
50 minuta:
Dziesięć minut…
35:30. Robiłam co mogłam.. Ale przeciwniczki miały większą przewagę. Kilka bramek nadrobionych, ale przewaga Serbek ogromna. Nie traciłam nadziei. Popatrzyłam na dziewczyny.. Widziałam.. Czuły się bezsilne.
55 minuta: O dziwo gra zaczyna nam się układać. 38: 35 dla Serbii.
Kozłuję, chcę oddać strzał, ale znów powtórka z rozrywki. Zostaję zepchnięta dość brutalnie. Serbka ukarana na dwie minuty.
Słyszę, jak kibice wygwizdują Serbię. Nawet nie umiem opisać bólu. Wstaję, trzymam się brzucho. Zginam się w połowie drogi. Ale zaraz…
Nie teraz… Nie mogę ich zostawić..
 Karny dla nas. I jest Bramka.
59 minuta:
60 sekund.
Bramka dla Serbii.. Patrzę na zegar… 30 sekund. 
36:36… Serbka fauluje Martę..
 TYLKO RZUT WOLNY ZA TAK BRUTALNE WEJŚCIE?
,,Walka do końca, ambicja - to nasza definicja.”
 **************************************************************
I jak wam się podoba? :D Komentujesz = motywujesz ;3

5 komentarzy:

  1. Ja komentuje!!!! I będę komentować dalej. Zakończyłaś ten rozdział dość intrygująco i teraz się głów człowieku czy one wygrają czy przegrają
    Rozdział super i czekam na kolejny

    Pozdrowionka Kocie :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest super, już czekam na następny;)
    Stawiam, że wygrają :d
    Pozdrawiam serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny blog! Czytam od początku <3 Zapraszam do mnie http://siatkarskie009.blogspot.com/. Czy mogłabyś mnie informować u mnie na blogu kiedy będzie coś nowego? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajrzę ;) Dziękuję i oczywiście, że gomę cię informować :D

      Usuń