- Kurwa, no,
nie widzisz, że tu stoję? – odwróciłam się aby spojrzeć mu prosto w oczy.
Odwracam
się, patrzę a tu zamiast twarzy, męska klata. Unoszę głowę w górę.. Kurde, ja
jestem wysoka, ale on to już przesada.
I tu
nastąpiło zdziwienie. Anderson?
- Sory, ale
ty też byś mogła uważać. – powiedział łamaną polszczyzną.
- To ty na
mnie wlazłeś… - powiedziałam po angielsku.
W bidulu
mięliśmy kursy angielskiego. Teraz przynajmniej mogę nakrzyczeć na tego
obcokrajowca.
- Jakbyś
nie zauważyła ja stałem w miejscu. – walnął banana na twarzy.
- Nie
zauważyłam, bo szłam tyłem? – uniosłam brew i odwróciłam się, Zrobiłam dwa
kroki, a następnie się zatrzymałam, bo usłyszałam jego słowa:
- Jesteś
jakaś inna…
- Szczęśliwa? – spojrzałam na niego i
odeszłam.
Z daleka zobaczyłam
Igłę.
-
Gratuluję. – podeszłam do niego.
- Te brava
to dla mnie? – zaczął się rozglądać. – No nie trzeba. – ukłonił się a następnie
zaśmiał.
- Yy.. Aha.
– zrobiłam dziwna minę…
Przechodząc,
zauważyłam jak Kurek gada z Andersonem. Nagle obaj spojrzeli na mnie.
Nie
przejmowałam się tym, tylko przeszłam obok nich.
Usłyszałam
z ust Andersona:
- Piękna,
ale zadziorna.
- To do
mnie? – odkręciłam się.
- Tak.
- Słuchaj
no Panie Anderson, czy jak ci tam….
- Daj już
spokój. – odciągnął mnie Kurek.
- Puść mnie…
- syknęłam.
- Rozumiem,
drzeć się o byle co na mnie, ale co Matt ci zrobił? – roześmiał się.
- Poczekaj…
Aaaa wiem! Tak samo jak ty się urodził.
Dobra,
ochłoń. W takim tempie to ty wywołasz Trzecią wojnę światową…
Postanowiłaś
jak na razie nie szukać zaczepek, ani nie reagować na nie. Dlaczego? –
pomyślałaś z drugiej strony. Może pora wybaczyć wszystkim, a przede wszystkim
sobie?
Po długiej
podróży autobusem znów jestem w Spale. Weszłyśmy z dziewczynami do pokoju.
Poszłam się odświeżyć, a następnie ubrałam się w pidżamę : http://pizamka.pl/p1226,pizama-damska-dobranocka-4014-galaxy.html a następnie położyłam do łóżka. Jutro kolejny mecz.
Walka o półfinał z Serbkami. Przejdzie tylko jedna drużyna… Rano trening, o 13.00 mecz w hali odległej od
Spały 2 km. Oczywiście nie może zabraknąć tych idiotów siatkarzy.
- Myślicie,
że damy radę? – usłyszałam łamiący się głos Kaśki.
- Mam
mieszane uczucia. – dodała Marta.
- Dlaczego mamy
nie dać rady? – zapytałam, aby wywinąć się od odpowiedzi… Tak naprawdę to każda
z nas wie, że będzie ciężko… Serbki są mistrzyniami Europy.. Będą chciały
zachować tytuł…
- To silna
drużyna… - usiadła na łóżku Kaśka.
- Tak jak
my… A teraz spać.. – padłam na łóżko.
Wstałyśmy
równo z budzikiem. Punkt 7.00. Poszłam do łazienki, przemyłam twarz zimną wodą.
Spojrzałam w lustro. Miałam wory pod oczami… Nałożyłam na twarz lekki makijaż.
Ubrałam się : http://allani.pl/zestaw/886146 a następnie zeszłam na śniadanie.
Po posiłku,
wróciłam z powrotem po torbę treningową, a następnie od razu pognałam na halę.
Najpierw rozmowa, taktyka, lekki trening, w których ostatecznie zobaczyłyśmy
swoje błędy.
Godzina
12.00:
Byliśmy już
na miejscu. Serbki też. Siatkarze na trybunach. Teraz zdałam sobie sprawę, że
cała Polska pokłada na nas nadzieję. Z resztą każda z nas ma nadzieję.. Powinna.
Godzina
12:55:
Hymn
Serbek, a potem nasz… Atmosfera była nerwowa. Podając rękę każdej przeciwniczce
czułam tą złość z ich strony. To będzie trudniejsze, niż myślałam.
Pierwszy
gwizdek.. 60 minut na zatrzymanie Serbii… Na zachowanie szansy występu w
finałach… Na pokazanie, że Polska nie jest do dupy…
Pierwsza
akcja i pierwszy foul z ich strony… Na mnie… Rzut karny. I jest bramka!
7 minuta :
Już po tych
siedmiu minutach stwierdziłam, że Serbia jest zajebiście trudnym przeciwnikiem,
a także, że jestem czynnie kryta. Aż dwie Serbki „ dbają ‘’ o to ,żeby piłka
jak najrzadziej była w moich rękach.
Nie
poddawałam się. Robiłam obiegi itd.
15 minuta:
12: 10 dla
nas. Serbki poddenerwowane. Czas dla nich.
- Oliwia,
ściągasz na siebie aż dwie Serbki. Masz trudniej.. Ale to było wiadome od
początku. – powiedział trener.
27 minuta:
Trzy minuty
do końca… jeden oddech, drugi… I bramka! Tak, Bravo Kaśka!
Serbka
strzela… Piłka odbija się od poprzeczki… Łapię, biegnę co tchu w stronę bramki…
Przed sobą mam dwie rywalki… Kozłuję, łapię.. Rozbieg…
Oddaję
strzał… Nie celny… Czuję, że ktoś mnie mocno odepchnął… Odczułam to po swoich
plecach… Jedna tak mnie odepchnęła i uderzyła w brzucho, że poleciałam na bandy
reklamowe.
,,Mój wróg number one. Próg w każdej z bram
Zjawia się bardzo często tu, kiedy zostaję sam.’’
Słyszę
jedynie głośny pisk publiczności, a następnie ciszę… Każdy zamarł… Przez
chwilę, nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Dlaczego nie gram? Wstawaj!
Słyszysz?
,,Nie mam pojęcia co się stało ze mną
Coś zamieniło światło w ciemność.’’
Podbiega
jakiś lekarz… Znoszą mnie na noszach… Ocknęłam się… Przykładają lód do pleców.
Serbka ukarana żółtą kartką i dwiema minutami. Rzut karny dla nas. Marta
trafia…
25: 23 dla
Serbii.
Wiedziałam
już, że trener nie pozwoli mi wyjść w drugiej połowie. Moją zmienniczką jest
Justyna.
Miałam
podartą koszulkę. Rozciętą na plecach skórę…
Druga
połowa:
Oglądałam
ją z ławki… Nie szło nam najlepiej… Przegrywałyśmy 27: 24.
40 minuta:
33: 27 dla
mistrzyń Europy.
-
Trenerze.. Wejdę… - krzyknęłam, ale ten ręką usadził mnie na ławce.
Trudno. ..
Ustałam na pozycji zmiennika.
,,Niczego mi nie zabronisz i tak zrobię to jak zechcę.’’
- Justyna!
– krzyknęłam.
Spojrzała
na mnie i wiedziała o co chodzi.
- Co ty
robisz? – krzyknął trener, ale ja nie zwracałam na niego uwagi.
Serbki
patrzą na siebie zdezorientowane, dziewczyny pytają co robię i czy na pewno dam
radę.
JA KURWA
NIE DAM RADY?
JA?
Biegnąc
czuję ból, ale nie mogę go ukazać na zewnątrz.
Wiecie, że
na wkórwieniu gra się lepiej?
50 minuta:
Dziesięć
minut…
35:30.
Robiłam co mogłam.. Ale przeciwniczki miały większą przewagę. Kilka bramek
nadrobionych, ale przewaga Serbek ogromna. Nie traciłam nadziei. Popatrzyłam na
dziewczyny.. Widziałam.. Czuły się bezsilne.
55 minuta:
O dziwo gra zaczyna nam się układać. 38: 35 dla Serbii.
Kozłuję,
chcę oddać strzał, ale znów powtórka z rozrywki. Zostaję zepchnięta dość
brutalnie. Serbka ukarana na dwie minuty.
Słyszę, jak
kibice wygwizdują Serbię. Nawet nie umiem opisać bólu. Wstaję, trzymam się
brzucho. Zginam się w połowie drogi. Ale zaraz…
Nie teraz…
Nie mogę ich zostawić..
Karny dla nas. I jest Bramka.
59 minuta:
60 sekund.
Bramka dla
Serbii.. Patrzę na zegar… 30 sekund.
36:36… Serbka fauluje Martę..
TYLKO RZUT WOLNY ZA TAK BRUTALNE WEJŚCIE?
,,Walka do
końca, ambicja - to nasza definicja.”
I jak wam się podoba? :D Komentujesz = motywujesz ;3
Ja komentuje!!!! I będę komentować dalej. Zakończyłaś ten rozdział dość intrygująco i teraz się głów człowieku czy one wygrają czy przegrają
OdpowiedzUsuńRozdział super i czekam na kolejny
Pozdrowionka Kocie :*
;* No witaj słońce :D Dziękuję! Yo. ! :♥
UsuńJest super, już czekam na następny;)
OdpowiedzUsuńStawiam, że wygrają :d
Pozdrawiam serdecznie ;)
Świetny blog! Czytam od początku <3 Zapraszam do mnie http://siatkarskie009.blogspot.com/. Czy mogłabyś mnie informować u mnie na blogu kiedy będzie coś nowego? :)
OdpowiedzUsuńZajrzę ;) Dziękuję i oczywiście, że gomę cię informować :D
Usuń