Kochani.. Powracam z nowym blogiem!
Zapraszam :)
http://siatkarskazazdrosc.blogspot.com/
Muszę się zastanowić ile on będzie miał rozdziałów.. Ale to zależy od Was :)
Komentujcie.. Jest już pierwszy wpis ;3
Pozdrawiam ;*
niedziela, 9 marca 2014
poniedziałek, 3 marca 2014
EPILOG :c
- I co było
potem? – spytała Marta.
Wiem, że to
głupie.. zmyślać różne historie z naszym udziałem… Ale Marta zawsze bujała w
obłokach.. Cały czas marzyła.. A tak naprawdę gówno ma.. Siedzimy teraz w
bidulu.. Jak zwykle chcę się stąd wyrwać
chodź na chwilę..
- A jak
zwykle się kończą takie historie? – uniosłam brew. – Ślub, dziecko.. – zaczęłam
wyliczać.
-
Dziewczynka, czy chłopczyk? – wtrąciła się Kaśka.
- Yy..
dziewczynka. – przytaknęłam.
- Jak ją
nazwaliście.. to znaczy.. Piotrek i Oliwia? – pytania nie miały końca..
-
Wiktoria.. – powiedziałam po długim namyśle. – A potem już tylko happy end. –
dodałam chcąc uniknąć kolejnych pytań.
- To takie
romantyczne.. – rozmarzyła się Marta..
- W chuj
romantyczne.. A teraz idziemy na tego fajka? – spytałam pełna entuzjazmu.
- A
trening? – spytała Kaśka.
- Potem..
Chodźmy.. – wstałam z łóżka.. ale na horyzoncie pojawiła się Zdziśka..
Wyłoniła
się zza drzwi jak jakiś duch.
TYPOWA
ZDZIŚKA.
-
Dziewczynki, zejdźcie na dół.. Mamy gości. – powiedziała swoim wkurwiającym
głosem.
- Nigdzie
nie idę. – wywróciłam oczami i weszłam pod kołdrę.. Ta kobieta musi wszystko
spieprzyć..
- A kto
przyszedł? – dopytywała Kaśka.
-
Siatkarze.. Będziemy malować skarbonki..
Co?!
W tym
momencie zrzuciłam z siebie kołdrę. Spojrzałam na Martę.. Jak to możliwe? Nagle
z zza drzwi wyłonił się wysoki brunet.. Tak jak z mojej zmyślonej historyjki.
Spojrzałam na niego jak na ducha…
- Mam się
przy nim przebierać? – kiwnęłam głową na tego mężczyznę..
Co mam
powiedzieć? Że nienawidzę siatkarzy.. Bo przez nich zginęli moi rodzice? Że
gdyby nie ten mecz… gdybyśmy na niego nie jechali.. to żyłabym w pięknym domu z
kochającą się rodziną? Kurwa..
- A tak..
Już wychodzę. – uśmiechnął się mężczyzna. A ja ? Pożegnałam go środkowym
palcem..
- Oliwia..
– krzyknęła na mnie Zdzicha…
Może to
właśnie się wydarzy? Może to nie będzie już fikcja…
****************
Kochani!
Mam nadzieję, że zrozumieliście moje przesłanie epilogu.. Jeśli nie to już
tłumaczę.. :
To nigdy
się nie wydarzyło.. Tą historyjkę zmyśliła Oliwia, aby dla własnych korzyści
przekonać Martę, żeby z nią wyszła na fajka.. Gdy już zakończyła ją opowiadać..
W ośrodku pojawili się siatkarze..
Czy to
później się wydarzy? Tego nie wiadomo..
Tak wiem..
Może Wam się nie podobać epilog.. Ja to zrozumiem ;) Jeśli Ci się nie podoba,
to śmiało pisz. Przecież jesteśmy tylko ludźmi.
Mogłabym
napisać.. A nawet początkowo miałam napisać, że przed ślubem Piotrka i Oliwii,
przyszedłby Wojtek i chciał ją prosić, żeby z nim uciekła, czy coś..
Ale mogłam…
i nie napisałam.. Nie chciałam od początku, żeby ten blog kończył się jakoś
nadto „cudownie”.
Jeśli nie
spełniłam waszych oczekiwań. – przepraszam.
Bardzo
dziękuję za każdy Wasz komentarz :) Chciałam się zmieścić w 70- tce.. ale nie
dało rady.
Wszystkie
wielbicielki Wojtka – przepraszam, że Oliwia wybrała Pita.
Muszę
szczerze przyznać, że gdy to pisałam to płakałam.. Serio.. Bardzo się do Was
przywiązałam.
Dziś
skończyłam tą piękną historię.. Ale myślę, że wrócę..
Chcę Was
poprosić, abyście pod tym komentarzem napisali, że byliście ze mną. Chcę
zobaczyć ile Was było :)
Komentujcie.
Bo nie wiem czy mam zaczynać kolejny blog. ;3
Przepraszam..
Pewnie liczyliście na więcej rozdziałów.. Ale ja i tak jestem w szoku, że ktoś
to wgl czytał :o
DZIĘKUJĘ ZA
WSZYSTKO! POZDRAWIAM – KAROLINA.
sobota, 1 marca 2014
Rozdział 71
Gdy
zasypiałam, nagle coś mnie podeptało.. a raczej ktoś..
- Kurwa.. –
przetarłam oczy.
- Co ty tu
robisz? – spytał nie kto inny jak Kłos.
- Śpię..
Która godzina? – pytam.
- No coś
koło 4.00..
- Muszę
jechać.. jest jakiś autobus do Lubina? – tak, kac był i to niesamowity..
- Co? –
spytał, jakby nie słyszał moich słów.
- Nie mogę
tu zostać.. Muszę jechać zanim Wojtek się obudzi.. – wstałam..
I tu
nastąpił szok. Bo ukazała mi się sylwetka Włodarczyka.
- Za późno.
– powiedział i wyciągnął z lodówki mleko.
Kłos wziął
z lodówki wodę i się ewakuował.
- Pogadamy?
– spytał Włodarczyk siadając przy stole.
- O czym?
Jaką jestem suką, dziwką.. I co tam jeszcze.. – zamyśliłam się.
Zapanowała
cisza.
Daj mi bucha, flaszkę tequili i pięć minut. Opowiem Ci o swoim życiu.
- Wiem,
przegiąłem. Przepraszam. – dało się słyszeć z jego ust.
- Za co?
Przecież miałeś rację. Nie wiedziałam, że tak to wygląda.. Uświadomiłeś mi to.
– przysiadłam się do niego.
- I co
teraz będzie? Oliwia.. ja naprawdę nie mogę tak dłużej… - złapał mnie za rękę.
Nagle
zaczął dzwonić mój telefon. Spojrzałam na Włodarczyka przepraszająco.
Nacisnęłam zieloną słuchawkę i odebrałam.
- Halo?
- Oliwia..
– usłyszałam głos Igły. – Mogłabyś przyjechać do Rzeszowa? Chodzi o Piotrka..
- Co się
stało? – przełknęłam ślinę.
Tak,
pomimo, że jest sukinsynem, nadal coś dla ciebie znaczy.. Tylko co? A Wojtek?
Moje serce urządziło sobie protest.
- Piotrek
się dziwnie zachowuje.. Nie przychodzi na treningi.. od dłuższego czasu.. z
nikim nie rozmawia.. Trochę się o niego martwię.. a z nami nie chce gadać..
- No
dobra.. ale czego ode mnie oczekujesz? – spytałam zdezorientowana.
- Możesz z
nim pogadać? Wiem co ci zrobił.. ale.. Proszę.. – powiedział błagalnie
Ignaczak.
I tak nic
nie wskórasz.. Z jednej strony chcesz poznać przyczyny zachowania Piotrka, a z
drugiej wiesz jak cię potraktował..
- Przyjadę.
– ostatecznie się zgodziłam.
Odłożyłam
słuchawkę.
- Muszę
jechać do Rzeszowa.. – spojrzałam na Wojtka.
- Poczekaj,
po treningu cię zawiozę.. – zadeklarował, na co się zgodziłam.
Nie
rozmawialiśmy już. To dobrze. Na razie wolałam unikać tego tematu..
Po
treningu, przebrałam się, w rzeczy które przywiózł mi Wojtek od Maćka : http://allani.pl/zestaw/926217-trampki-adidas-originals
Około 14.00
dojechaliśmy do Rzeszowa. Wojtek podwiózł mnie pod dom Piotrka. Powiedział, że
poczeka na mnie w samochodzie.
Cholernie
się bałam tej rozmowy, ale obiecałam Krzyśkowi… Zapukałam do drzwi. Cisza..
Ponowiłam próbę. Tym razem otworzył. Był zdziwiony.. na pewno.. chodź tego nie
okazywał. Nie mogłam wydobyć z siebie głosu. Wróciły wspomnienia.. to jak mi
pomógł.. Też musze mu pomóc..
- Co tu
robisz? – spytał.
- Mogę
wejść? – spojrzałam na niego.
Odsunął
się. Weszłam do środka.
- Co ty
wyprawiasz? Dlaczego nie chodzisz na treningi? – chyba lepiej jak powiem
wprost.
- Jak z
Wojtkiem? – zmienił temat.
- Przestań
pieprzyć.. Martwię się o ciebie.. Powiesz mi? – uniosłam się.
- Jutro
wracam do treningów. Reszta jest nieważna.
- Przeciwnie.
– po tych słowach zapanowała cisza.
- Chcesz
wiedzieć? Proszę bardzo.. Tylko mi nie przerywaj. – to chyba będzie ciężka
rozmowa.
Widziałam
jak go to męczy. To nie ten sam Pit co wcześniej..
Każdy z nas ma osobę, której chce powiedzieć 'nie odchodź'. Każdy z nas
kogoś kocha .Każdy z nas przez kogoś cierpi, cierpiał, lub cierpieć będzie.
Każdy z nas ma uczucia, nawet jeśli ukryte gdzieś głęboko na dnie. Każdy z nas
ma wspomnienia, które, gdy się pojawiają, przyprawiają o łzy.
- Wcale nie
byłem zazdrosny o Wojtka.. znaczy… może trochę. Ale nie o to mi chodziło. Po
prostu nie chciałem cię w to mieszać. W moje problemy. Zbyt cię kochałem i
kocham..
Miałem
białaczkę… Teraz już się wyleczyłem, bo to był stan początkowy. Na szczęście
lekarze szybko zareagowali… Znalazł się dawca..
Po moich
policzkach ciekły łzy. Nie wiedziałam o czym on mówi.. Oczy strasznie mnie
piekły od łez. Twarz schowałam w dłoniach.
- Nie
chciałem żebyś przeze mnie cierpiała. Żebyś na mnie patrzyła jak umieram. Byłem
przerażony.. na szczęście lekarze mi pomogli.. Teraz tylko muszę brać leki zza
granicy.. Mogę dalej grać… Przepraszam, że cię zostawiłem.. Kiedy dowiedziałem
się, że mogę umrzeć.. postanowiłem ci tego zaoszczędzić. Wszystkim.. Nikt o tym
nie wiedział i nie wie.. Jesteś pierwszą osobą, której to mówię.. Ufam ci. Ty
mi też ufałaś, wiem. Nie mogłem inaczej.. – po jego policzku też poleciała łza.
- Nie
płacz. – kontynuował. – Życzę ci wszystkiego co najlepsze.. I przepraszam, że
przeze mnie cierpiałaś. Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało..
Nic nie
mówiłam, nie mogłam.. Byłam zalana łzami. Widząc to, dalej kontynuował.
- Teraz
mogę wreszcie grać. Mam nadzieję, że będę mógł wrócić do klubu. Dziękuję, że
przyjechałaś.. Ja nie śmiałbym cię o to prosić.. – zakończył..
- Jestem na
ciebie zła.. Mogłeś mi powiedzieć.. a tak? Sam walczyłeś z chorobą.. Ty mi
pomogłeś.. Przecież nie zostawiłabym cię..
- Po co
miałaś się nade mną litować? Nie potrzebowałem tego.. Od ciebie.. od nikogo.. –
pokręcił głową.
- Jesteś
cholernym egoistą! – nie wytrzymałam. – Mówisz, że nie chciałeś żebym przez
ciebie cierpiała.. Okłamałeś mnie.. Ja.. – zaczęłam ale nie mogłam dłużej
wytrzymać.
Pierwszy
raz nie uciekłaś. Brawo Oliwia..
Piotrek
bezradnie zatapia w tobie swój wzrok. Nie wie co ma robić.. z resztą ty też nie
wiesz. Nagle widzisz jak wstaje i idzie w twoją stronę. Kuca i łapie cię za
ręce.
- Proszę
jedynie o wybaczenie.. – patrzy na mnie. – Życzę ci szczęścia z Wojtkiem.
- Gówno
wiesz. Nie możesz po prostu spytać czy z nim jestem? Teraz się mną
przejmujesz.. To chore.. – pokręciłam
głową.
- Rozumiem..
Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się zobaczymy. – ociera moje łzy.
- Mamy
przed sobą całe życie.. – spoglądam na niego.. – Kocham cię.. – bezradnie
patrzę na niego.
Nic nie
mówi. Siada obok mnie i mocno przytula do siebie. Może cisza jest lekarstwem?
Na te wszystkie niewypowiedziane słowa..
Tak
jesteśmy razem. Chciało by się powiedzieć.. znowu.. Chodź podobno lepiej nie
wchodzić do tej samej rzeki..
Długo rozmawiałam z Wojtkiem. Zrozumiał mnie. Dalej jesteśmy
przyjaciółmi.
Tak..
Oliwia jest z Piotrkiem.. Możecie mnie zabić. ;/
To ostatni
rozdział.. Jutro epilog.. Tak jak sobie obiecałam, skończę ten blog w tym
tygodniu :)
Pewnie nie
spodziewaliście się, że Piotrek mógł być chory..
Uprzedzam..
epilog będzie bardzo dziwny, niespodziewany… Dowiecie się, o co tak naprawdę
chodziło..
Jezu..
płaczę.. Nie chcę się z Wami rozstawać…
Dobra.. co
ja będę się rozpisywała.. W epilogu, będzie dłuższa notatka :)
Pozdrawiam ;*
Subskrybuj:
Posty (Atom)